Bardzo drodzy goście

Bardzo drodzy goście

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bratysławę i Wiedeń wciąż dzieli przepaść

Najpierw musimy się znaleźć w unii, a potem będzie można wybrać Meciara i zrobić porządek. Jak to z kim? Z Żydami i innymi takimi - mówi taksówkarz wiozący nas do Instytutu Spraw Publicznych w Bratysławie. - To u was jest aż tylu Żydów? - pytamy. - U nas nie, ale w Brukseli... - odpowiada taksówkarz.

Śmierć Cyganom!
Słowacja wita billboardami z nabazgranymi sprayem swastykami i napisami: "Sieg Heil!" czy "Smrt Ciganom!" (śmierć Cyganom). Tygodnik "Słowo" wydaje dodatek "Tolerancja" z informacjami o napadach i "statystykach upiększanych przez policję". Słowacka Rada Romów dyskutuje o formach samoobrony. Romowie, których jest tu pół miliona, i ponaddziesięcioprocentowa mniejszość węgierska wiedzą, co znaczy ksenofobia. Cyganie doświadczają jej w sposób najbrutalniejszy. 27 lipca, tuż po północy, w centrum Bratysławy glacogłowi pobili dwie dziewczyny. Zakrwawione nie mogły się doprosić taksówkarzy o odwiezienie do szpitala. W Velkom Kristi wrzucono koktajle Mołotowa do mieszkań Romów. Kilka dni później młody człowiek skatował starszego Cygana, a w stronę bezczynnie patrzących ludzi wzniósł rękę w hitlerowskim pozdrowieniu.
- Istnieje niemal powszechne przekonanie, że Romowie są przeszkodą na naszej drodze do Europy - tłumaczy dr Grigorij Meseznikov, szef Instytutu Spraw Publicznych w Bratysławie. - To z ich powodu niektóre kraje przywróciły wizy dla Słowaków - argumentuje. Dla Zachodu bardziej niepokojące są jednak wydarzenia na scenie politycznej i popularność Vladimira Meciara - byłego premiera, który uważa się za męża opatrznościowego mającego uchronić Słowaków przed złym wpływem obcych. Co prawda, aż 75 proc. Słowaków wie, że bez członkostwa w UE nie wydobędą się z ubóstwa, lecz chcieliby się w niej znaleźć pod parasolem "obrońców narodowych interesów". - Meciar to nie faszysta, to populista zbijający kapitał zaufania na trudnościach w restrukturyzacji i społecznych patologiach - wyjaśnia 44-letni Meseznikov. - By zdobyć władzę, gotów jest się jednak bratać zarówno ze skrajną prawicą, jak i z komunistami. Każdy kraj ma swego Leppera - mówi Meseznikov.

Wirus nieufności
Nasz przyjazd do stolicy Słowacji zbiegł się ze zwolnieniem z więzienia Ivana Lexy, byłego szefa tajnych służb SIS. W 1995 r. Lexa zorganizował uprowadzenie do Austrii syna prezydenta Michala Kovaca, zagorzałego przeciwnika Meciara. Ofiarę znaleziono w bagażniku samochodu zaparkowanego na poboczu drogi do Wiednia. Za zbiegłym Lexą rozesłano międzynarodowy list gończy. Przed miesiącem zatrzymano go w RPA i sprowadzono do kraju. Dziś spaceruje po Bratysławie. Sąd Najwyższy zwolnił go z powodu "błędów proceduralnych". Według sondaży instytutu Pre Verejne Otazku, aż 57 proc. Słowaków uważa, że w kraju nie respektuje się prawa, a 44 proc. dostrzega korupcję władzy. Zaufaniem nie cieszy się prezydent Rudolf Schuster. Ma mu się tu za złe na przykład to, że wolał leczyć się w Austrii, a nie w ojczyźnie.
Hviezdoslavovo namésti to wizytówka Bratysławy - przy placu stoją odnowione budynki konsulatów USA i RFN, hotel Carlton i zabytkowa opera. Siadamy w ogródku Café Opera. - Bratysława to nie Słowacja - mówi Jozef Palkov. Ten 53-letni inżynier stara się o pracę w Niemczech. - Tu nie ma dużego bezrobocia i są jakieś zmiany, ale jedźcie w stronę granicy z Ukrainą, to zobaczycie prawdziwą twarz Słowacji - dodaje Palkov i macha ręką z rezygnacją.

Zburzone mosty Habsburgów
Bratysława leży 60 km od stolicy Austrii. Przed wojną Wiedeńczycy wpadali tu na lampkę wina. Gdy zapadła żelazna kurtyna, nie myślano o dociągnięciu autostrady do granicy i o mostach przez Dunaj. Dziś po zakupy Austriacy jeżdżą na Węgry, a Bratysława kojarzy się z biedą. - Ludzie boją się wzrostu ponadgranicznej przestępczości, płacowego dumpingu i utraty pracy - wylicza Walther Stöckl, kierujący unijnymi projektami na rzecz integracji z państwami byłego bloku wschodniego. Dla niego korzyści z rozszerzenia unii są oczywiste, ale "przekonywać trzeba jeszcze wielu". - Unia się rozrośnie bez względu na obawy; my możemy ten proces tylko ułatwić lub utrudnić - mówi.
- Na razie Austriacy i Słowacy nie wykorzystują swej szansy - twierdzi Jonas Widgren, dyrektor Międzynarodowego Centrum Rozwoju Polityki Migracyjnej (ICMPD) w Wiedniu. Wciąż zbyt dużą rolę grają emocje. Strach dla niego wyraża się w liczbach. Po 1989 r. nastąpiła nowa era migracji ze Wschodu na Zachód, lecz czarny scenariusz o napływie 2,5 mln osób rocznie z państw byłego Układu Warszawskiego się nie sprawdził. W krajach unii żyje 850 tys. imigrantów z krajów kandydackich (to 0,2 proc. jej mieszkańców). Odnotowano tylko wzrost liczby przybyszów z Rumunii i państw nie kandydujących do UE, głównie z Albanii, Jugosławii, Bośni i Hercegowiny.
- Ludność unii, a zwłaszcza najlepiej zarabiający Austriacy i Niemcy, boją się taniej siły roboczej z pogranicza - podkreśla szef ICMPD. Sądzi jednak, że i w tym wypadku obawy zweryfikuje życie, bo w krajach kandydackich szybko rośnie stopa życiowa i aspiracje ludności.

Strach przed "inwazją" ze Wschodu
Gdy niedawno szefowie służb ochrony pogranicza Austrii i Niemiec przybyli do Bratysławy, by debatować o przestępczości... skradziono im służbowe BMW. Walka z przestępczością i nielegalną imigracją będzie prawdopodobnie jednym z największych problemów unii. Za najmniej szczelne uchodzą granice Czech i Słowacji. Tak zwana trasa bałkańska, którą przedostają się uchodźcy z Azji, głównie Chińczycy i Wietnamczycy, wiedzie przez Słowenię i Węgry. Na przerzut czekają miliony ludzi. Widgren przewiduje, że na nowych członków UE spadną stare problemy państw unii. Jeśli Zachód im nie pomoże, może nastąpić wręcz "kryzys azylowy". - To będą bardzo drodzy goście - podkreśla Widgren.
Zastępca komendanta przejścia granicznego między austriackim Nickelsdorf a węgierskim Hegyeshalom Lorenz Markl wylicza: tygodniowo ponad 200 osób nie wpuszczamy do kraju, rocznie wyłapujemy tysiąc fałszywych paszportów, pięć dni temu zatrzymaliśmy autobus, w którym na 60 podróżnych 23 miało podrobione dokumenty.


Więcej możesz przeczytać w 37/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.