Poglądy wykładowców Radia Maryja są przedłużeniem ideologii PAX
Nie będę się wypierał - bywałem i bywam słuchaczem Radia Maryja. Jeżeli w tym radiu pięknie śpiewają gregoriańskie chóry albo recytowane są psalmy, także różańce, albo górale wylewają swoje Gorzkie żale, wtedy nie zmieniam fali na Trójkę czy Jedynkę. Wśród stacji radiowych, których słucham, jest i Radio Plus. Ale jako radio organizacyjnie katolickie Plus nie jest konkurencją dla toruńskiego Minusa, gdyż nadaje moc rapów, jazzów, bluesów, niezbyt często oddając się medytacjom i modlitwie...
Tymczasem Polska jest krajem pobożnym. Nawet wyjątkowo pobożnym na tle głęboko zlaicyzowanego otoczenia za wschodnią, południową i zachodnią granicą. Pod względem pobożności - co ukazała również ostatnia papieska wizyta - jesteśmy wyjątkowi. Przy odrzwiach katedry św. Stefana w Wiedniu przymocowane są tabliczki z napisami "Prosimy nie wchodzić do katedry z lodami, psami lub spożywając kanapki". Czyż można sobie wyobrazić potrzebę wywieszania takich ostrzeżeń w polskich świątyniach?
Słucham więc czasem godzinek z Torunia, ale nie ideowo-publicystycznych agitek Radia Maryja. Jeżeli nie byłem w czasach PRL ani w Stowarzyszeniu PAX, ani w innej organizacji utworzonej z pomocą "władzy ludowej" po to, by rozkładać Kościół od wewnątrz, dlaczego mam teraz słuchać w pobożnym radiu wykładowców, którzy byli znanymi działaczami tych stowarzyszeń. Ich obecne poglądy, którymi dzielą się ze słuchaczami, są głównie przedłużeniem twórczym ideologii PAX (ciekawe - tu i tu kult wodza). Wodzowski, faszyzujący duch Bolcia, czyli Bolesława Piaseckiego, unosi się na falach eteru i nadal straszy, nawet w przestrzeni satelitarnej, słuchaczy toruńskiej rozgłośni. Straszy Niemcami wykupującymi Polskę, Żydami sprzedającymi Polskę, masonami lub postępową, czyli pozbawioną instynktu państwowo-patriotycznego, inteligencją laicką i katolicką, zwaną katolewicą. "Instynkt państwowy" to tytuł słynnego w 1956 r. artykułu Piaseckiego, występującego przeciw ów-czesnym demokratycznym przemianom Polski. Tekst ten został opublikowany w chwili, gdy prymas Wyszyński wracał z internowania do Warszawy. Taka to była wtedy katoprawica mająca do dziś swoich zwolenników. Instynkt państwowy a la Bolcio każe im dziś walczyć z przystąpieniem do Unii Europejskiej.
Szukając ucieczki przed potopem głupstwa, jakie przelewa się przez życie publiczne kraju, sięgnąłem na półkę, gdzie stoi Biblia, obowiązkowa księga w naszej "biblioteczce flisaka". W Księdze Eklezjastesa znalazłem niezbyt pocieszające wyznanie: "I postanowiłem sobie poznać mądrość i wiedzę, szaleństwo i głupotę. Poznałem, że również i to jest pogonią za wiatrem, bo w wielkiej mądrości - wiele utrapienia, a kto przysparza wiedzy - przysparza i cierpień".
Mimo to...
Tymczasem Polska jest krajem pobożnym. Nawet wyjątkowo pobożnym na tle głęboko zlaicyzowanego otoczenia za wschodnią, południową i zachodnią granicą. Pod względem pobożności - co ukazała również ostatnia papieska wizyta - jesteśmy wyjątkowi. Przy odrzwiach katedry św. Stefana w Wiedniu przymocowane są tabliczki z napisami "Prosimy nie wchodzić do katedry z lodami, psami lub spożywając kanapki". Czyż można sobie wyobrazić potrzebę wywieszania takich ostrzeżeń w polskich świątyniach?
Słucham więc czasem godzinek z Torunia, ale nie ideowo-publicystycznych agitek Radia Maryja. Jeżeli nie byłem w czasach PRL ani w Stowarzyszeniu PAX, ani w innej organizacji utworzonej z pomocą "władzy ludowej" po to, by rozkładać Kościół od wewnątrz, dlaczego mam teraz słuchać w pobożnym radiu wykładowców, którzy byli znanymi działaczami tych stowarzyszeń. Ich obecne poglądy, którymi dzielą się ze słuchaczami, są głównie przedłużeniem twórczym ideologii PAX (ciekawe - tu i tu kult wodza). Wodzowski, faszyzujący duch Bolcia, czyli Bolesława Piaseckiego, unosi się na falach eteru i nadal straszy, nawet w przestrzeni satelitarnej, słuchaczy toruńskiej rozgłośni. Straszy Niemcami wykupującymi Polskę, Żydami sprzedającymi Polskę, masonami lub postępową, czyli pozbawioną instynktu państwowo-patriotycznego, inteligencją laicką i katolicką, zwaną katolewicą. "Instynkt państwowy" to tytuł słynnego w 1956 r. artykułu Piaseckiego, występującego przeciw ów-czesnym demokratycznym przemianom Polski. Tekst ten został opublikowany w chwili, gdy prymas Wyszyński wracał z internowania do Warszawy. Taka to była wtedy katoprawica mająca do dziś swoich zwolenników. Instynkt państwowy a la Bolcio każe im dziś walczyć z przystąpieniem do Unii Europejskiej.
Szukając ucieczki przed potopem głupstwa, jakie przelewa się przez życie publiczne kraju, sięgnąłem na półkę, gdzie stoi Biblia, obowiązkowa księga w naszej "biblioteczce flisaka". W Księdze Eklezjastesa znalazłem niezbyt pocieszające wyznanie: "I postanowiłem sobie poznać mądrość i wiedzę, szaleństwo i głupotę. Poznałem, że również i to jest pogonią za wiatrem, bo w wielkiej mądrości - wiele utrapienia, a kto przysparza wiedzy - przysparza i cierpień".
Mimo to...
Więcej możesz przeczytać w 39/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.