Towar pierwszej potrzeby

Towar pierwszej potrzeby

Dodano:   /  Zmieniono: 
Najbardziej wyczekiwanym przez kobiety kandydatem na życiowego partnera jest mężczyzna sfeminizowany
 Mężczyźni nie rodzą dzieci i wypadają im włosy, mimo wszystko są niezastąpieni" - śpiewa Herbert Groenemeyer, kultowa postać niemieckiego rocka, aby w refrenie dodać: "Mężczyźni na pokaz są mocni, ale w środku to mięczaki". Jeśli tak śpiewa sam mężczyzna, to nic dziwnego, że coraz trudniej znaleźć mu drogę do kobiecego serca. Celnie odpowiedzieć na pytanie: kim być, aby na nowo stać się niezastąpionym? Towarem pierwszej potrzeby na liście kobiecych marzeń.
Propozycje są różne. Takie na przykład, aby mężczyzna odkopał w sobie wojownika. Stał się silny siłą destrukcji. Zdaje się, że to Jan Nowicki upowszechnił nad Wisłą definicję, według której prawdziwy mężczyzna powinien zburzyć zbudowany przez siebie dom, wyrwać posadzone przez siebie drzewo i stłuc spłodzonego przez siebie syna. Warte odnotowania jest to, że nawet w tym nowatorskim spojrzeniu na męskość nie ma miejsca na dziewczynkę. Mężczyzna z definicji musi mieć syna. Czyżby dlatego, że ojcu jakoś nie wypada posiniaczyć pupy własnej córki? Zachęcone męskimi poszukiwaniami kobiety idą za ciosem i śmiało odzierają dotychczasowych bohaterów z przypisanej im tysiącleciami mitologii. Kawałek po kawałku. Dały już sobie radę z wojownikiem, który wyraźnie osłabł w walce, więc nie dziwi się słowom Ingeborg Bachmann, że tak naprawdę to nie ma dobrych kochanków. Są tylko mężczyźni, z którymi seks jest beznadziejny, i tacy, z którymi jest on trochę mniej beznadziejny.
Jak wykorzystać te fundamentalne spostrzeżenia? Wyluzować się. Zwłaszcza że nie umiera się ze strachu przed kimś, kto jeszcze do niedawna był ojcem rozdającym kary i nagrody, a dziś swoje potencjalne dzieci w charakterze zamrożonego nasienia przechowuje w lodówce. Nie służy się komuś, kto kiedyś z większą lub mniejszą ochotą dawał na życie, teraz zaś coraz częściej tęsknym wzrokiem patrzy na żoniny portfel. Nie pożąda się kogoś, kto prawie zawsze stawał na wysokości zadania, a dziś cielesne rekordy bije dzięki pastylce w kolorze blue.
Dlatego na żadnej mającej szeroko otwarte oczy kobiecie nie zrobi wrażenia podana ostatnio przez media informacja, że diaboliczny przywódca Iraku nie tylko sięga po viagrę, ale i w wolnych chwilach korzysta z dobrodziejstw ziołowych maseczek i farbuje sobie włosy. W końcu to mężczyzna jak każdy inny. Zwłaszcza gdy - wchodząc "w wiek męski, w wiek klęski" - zaczyna się rozglądać za lekarstwem na młodość. Za świeżym, kobiecym ciałem. Co ciekawe, ta genetycznie uświęcona skłonność dojrzałych mężczyzn do dzierlatek kobiety bardziej śmieszy, niż bulwersuje, ich kolegów po płci zaś najwyraźniej zaczyna drażnić. Dopuszczają się nawet, jak Dariusz Nowacki w tekście "Maskarada" opublikowanym w "Res Publice", ideologicznej denuncjacji, gdyż nie potrafią przejść do porządku nad normą męskiego sukcesu wyartykułowaną w jednym z wywiadów przez Jerzego Pilcha: "Nic na to nie poradzę, że ci, którzy nie dostali Nike i nie mają młodej laski, stanowią większość". Brutusie, ty także przeciwko mnie?
A może norma zbyt wygórowana?
W tym czasie rozsądna kobieta ze spokojem przygląda się intelektualnym zapasom samców i konsekwentnie przysposabia mężczyznę do własnych potrzeb. Zaczyna od klasyfikacji, czyli od uważnego przyjrzenia się, z kim ma do czynienia. Nad wyraz pomocne mogą się tu okazać badania przeprowadzone przez prof. Paula Zulehnera
z wiedeńskiego Instytutu Ludwiga-Boltzmana. Wynika z nich, że nie możemy mówić o jakimś jednym obowiązującym typie mężczyzn, ale o czterech postaciach, pod którymi ostatnio występuje. Nasz "pan i władca" może więc być pragmatyczny, tradycyjny, niepewny i sfeminizowany. Aktualnie prym - według ankietowanych - wiedzie mężczyzna niepewny. Za nim lokuje się mężczyzna pragmatyczny, sfeminizowany i na końcu drepcze pan tradycyjny. Ten widzi kobiety przede wszystkim przy garach, jego pragmatyczny kolega tradycyjnym rolom nadaje nowy kontekst i też czasami coś ugotuje. Niepewny jak tylko pomiesza w zupie, zaraz ucieka z kuchni, bo się lęka, że traci autorytet. Najbardziej wyczekiwanym przez kobiety kandydatem na życiowego partnera jest mężczyzna sfeminizowany, czyli taki, który obowiązki zawodowe i domowe dzieli z kobietą równo, a jej wyzwalanie się uważa nie tylko za zrozumiałe, ale i za konieczne. Nieważne, kto ugotuje, byle było co jeść. Z przytaczanych badań wynika, że statystycznie ten typ mężczyzny ma około 46 lat, jest specjalistą w swoim zawodzie, politycznie blisko mu na lewo. Tylko co piąty feminista za najważniejsze w życiu uważa zrobienie kariery.
Profesor Zulehner nie ma wątpliwości, że jeszcze długo najmocniej w rankingu będzie się trzymać typ pragmatyczny, ze swoją sprytną życiową filozofią, która gwarantuje mu wygodne życie. Jeśli tak, to już dziś, we własnym interesie, gubiąc po drodze niepewność i tradycjonalizm, postawmy na to samo co nasz mężczyzna, czyli na pragmatyzm. Jeśli dla niego gra oznacza zwycięstwo, zawód sukces, a biznes zysk, to dlaczego my, kobiety, nie miałybyśmy myśleć tak samo? A wtedy wolność tuż- -tuż, nawet jeśli z "towarem pierwszej potrzeby" u boku.
Więcej możesz przeczytać w 39/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.