Ku mojej radości odnotowano stulecie przynależności do Polski Morskiego Oka
Moko to używany przez niektórych Polaków mieszkających w Galicji skrót nazwy tatrzańskiego Morskiego Oka. Ku mojej wielkiej radości nasza niskonakładowa galicyjska prasa - w odróżnieniu od medialnych potęg Warszawy - odnotowała, a nawet celebrowała stulecie prawnej przynależności do Polski Morskiego Oka. "Heroiczny zryw prawników polskich sto lat temu w związku z walką o odzyskanie pełnych praw własnościowych do Morskiego Oka..." - czytamy w artykule "Tygodnika Podhalańskiego" (podtytuł pisma: "Ukazuje się na Podhalu, Orawie, Spiszu, w Pieninach, Chicago i Toronto"). "Jak hrabia i górale perłę Tatr ocalili" to tytuł bardzo obszernego artykułu Dariusza Jaworskiego z "Gazety Wyborczej" na łamach też już leciwego "Tygodnika Powszechnego".
"Jeszcze Polska nie zgi-nęła,/Wiwat plemię Lasze!/Dobra sprawa górę wzięła,/Morskie Oko nasze!" - śpiewano we Lwowie, Krakowie i w całej Polsce od 13 września 1902 r. "Tygodnik Powszechny" opublikował zdjęcie Morskiego Oka z podpisem "Morskie Oko nasze!", aktualizującym wyrok, który zapadł w cesarskim sądzie rozjemczym w Grazu. Tam rozstrzygnięto toczący się przez dziesięciolecia spór o węgierskość lub polskość jeziora i okolicznych terenów. Wytyczona wówczas w austriackim Grazu szczytami "nasza" granica jest dziś państwową granicą ze Słowacją. Kolorowy widok Morskiego Oka zamiast okładkowych zdjęć pism wydawanych w Kongresówce z tłustym i strasznym obliczem Saddama Husajna lub walczących z Brukselą polskich świrów to ulga dla umysłu i duszy starego Polaka z przedmieść Krakowa.
W młodości dużo czasu spędziłem z rodziną w Tatrach i na Podhalu. Naszą "meliną" była wieś Murzasichle u wylotu Doliny Suchej Wody. We wrześniu, który bywa najpiękniejszym miesiącem w Tatrach, zawsze z rodziną pokonywałem szlak przez Pańszczycę do Pięciu Stawów, a stamtąd przez Szpiglasową do Morskiego Oka. O jezioro z przyległościami walczyły leśne służby i partyzantki górali inspirowane z jednej strony przez węgierskiego księcia Hohenlohego, a z drugiej przez hrabiego Zamoyskiego. Padały nawet trupy jegrów i żandarmów. Co tamci budowali, nasi palili.
Wybuch patriotyzmu ojczystego w połowie września 1902 r., wywołany wygraną w Grazu, stolicy Styrii, dziwi dziś trochę, bo zatarły się już nie tylko granice zaborów, ale i dawne kontury państw. Taka oto jest nasza ojczyzna Europa. Zakopane przestało być w takim stopniu jak niegdyś artystyczną stolicą kraju. Niewiele się tylko zmieniło w różnych zakątkach Tatr. Przypomina mi to sentencję gazdy Mućki z Murzasichla, który patrząc na hale będące niegdyś jego własnością, a potem parkiem narodowym, nie martwił się bardzo. "Roki som przemijające, a góry zawsze stojom" - mawiał, marząc o powrocie "na swoje" z owcami.
Więcej możesz przeczytać w 40/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.