Pies psu na budę

Pies psu na budę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czasem potrzebny jest szeryf jak Gary Cooper, który strzela do drani i nie pyta o zezwolenie na każdy nabój

Psy dzielimy na pokojowe, podwórkowe i policjantów. Psy mają ciekawe mordy i dlatego często występują w filmach. Kręci się o nich głównie seriale, takie jak "Przygody psa Cywila", "Reksio", "Policjanci z Miami" czy "Kojak". O aktorach, którzy często grają policjantów, mówi się, że zeszli na psy. TVP emituje nowy serial o pracy policji pt. "Sfora", który po raz kolejny udowadnia, że polskie psy pracują w pieskich warunkach. Z filmowych psów najładniejszą mordę miał Szarik, a najstraszniejszą porucznik Colombo. Jaką mordę miał pies Łajka, pamiętają tylko filateliści, gdyż po tym, jak go wystrzelili w kosmos, jego pysk znalazł się na znaczku pocztowym.
Jak wiadomo, pies Łajka poleciał i nie wrócił. To zdanie nie jest feministycznie poprawne, bo pies Łajka był babą, czyli suką. Policjanci, patrolując miasto, często jeżdżą suką na sygnale, ale na pewno nie jest to słynna Łajka, tylko zwykły radiowóz. O erotomanie mówi się, że to pies na baby, a o cocker spanielu, że to pies na kaczki.
Pies - podobnie jak list - może być gończy. Prywatny detektyw Krzysztof Rutkowski to typowy pies gończy, który okazał się także niezłym zwierzęciem politycznym. Przez całe życie goni albo jest goniony. Rok temu sam się zagonił do Sejmu. Wywąchał sytuację w kraju i do parlamentu podążył tropem wilczura Leppera. Szybko jednak pogryzł się z wodzem i rzucił obrożę Samoobrony. Lepper straszył wszystkich, którzy zerwali mu się ze smyczy, ale dla Rutkowskiego Andrzejek może się gonić i tyle.
Rutkowski woli gonić innych. Ostatnio dogonił bandytę, który bestialsko zamordował kobietę. Dogonił go jednak poza granicami Polski. Znalazł go trzysta metrów od granicy w hotelu w Czeskim Cieszynie. Wytropił, zakuł w kajdanki i podstawił pod nos polskim policjantom. Całą akcję sfilmował na wideo, ale serialu z tego nie będzie. Rutkowski działał na zlecenie rodziny zamordowanej. W czasie operacji zatrzymania mordercy wspomagał się paszportem dyplomatycznym. Czeskie władze zaprotestowały, twierdząc, że Rutkowski naruszył suwerenność ich kraju. Zaprotestował też marszałek Sejmu Marek Borowski, który skarcił posła za nadużywanie paszportu dyplomatycznego i karty pływackiej. Kolega z łamów "Wprost" Kuba Wojewódzki bronił postawy Rutkowskiego w swym nowym programie w Polsacie. Przy okazji wyjaśnił, że detektyw pomógł mu odzyskać kilka skradzionych aut. Mnie Rutkowski nie pomógł odzyskać nawet roweru czy wrotek. Nie znam faceta i nawet niespecjalnie go lubię. Nie podoba mi się jego kwadratowa gęba, mierzi mnie jego nachalne reklamiarstwo i śmieszy kariera polityczna. Ale do jasnej cholery! To nie ma żadnego znaczenia w ocenie zdarzeń. Ten facet złapał wstrętną gnidę i dzięki niemu morderca siedzi teraz w pudle.
Są sytuacje, gdy trzeba przymknąć oko na biurokratyczne ceregiele. Ilu śmierdzieli uciekło, bo policja tonie w papierach, a sądy grzęzną w oceanach nie załatwionych spraw?! Czasem potrzebny jest szeryf jak Gary Cooper w westernie "W samo południe", który strzela do drani i nie pyta o zezwolenie na każdy nabój. Niech się władze czeskie wstrzymają ze swymi protestami. Niech lepiej jedzą knedle, oglądają "Szpital na peryferiach" czy słuchają Karela Gotta. Jak z ich terenów jakaś szumowina ucieknie do Polski i jakiś czeski szeryf skopie mu dupę, choćby pod kolumną Zygmunta w Warszawie, to żaden normalny człowiek nie będzie protestował. Niech się marszałek Borowski tak nie sadzi na Rutkowskiego. Jeśli nie chce pochwalać niekonwencjonalnych metod detektywa, to niech zaśpi, zachoruje, zgubi akta czy wyjedzie na ryby. Kiedy chodzi o ludzkie życie, trzeba machnąć ręką na dyplomatyczne pierdoły.
Niech się minister Janik tak nie wkurza, że ten szybki chart Rutkowski go ubiegł. Panie ministrze! Wierzę, że panu też się kiedyś uda złapać coś innego niż tylko katar. Najważniejsze jest przecież, że facet zamieszany w morderstwo siedzi i odpowie za swoją zbrodnię. Dobry pies zrobił swoje i nic tu po salonowym szczekaniu. Wychodzi na to, że policja jest jak pies ogrodnika - sama nie złapie i drugiemu nie da. Policyjna psiarnia po raz kolejny udowadnia, że wszelka pomoc potrzebna jest jej jak psu na budę.
Więcej możesz przeczytać w 42/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.