Lekarskie areszty

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nikt nie chciałby zapewne zostać pensjonariuszem izby wytrzeźwień, ale aż czterech na pięciu Polaków uważa, że jest to instytucja potrzebna

 

Nie tolerujemy pijaństwa i nie chcemy oglądać osób pod wpływem alkoholu leżących na ulicach - można stwierdzić na podstawie wyników badania Pentora. Nikt z nas nie chciałby zapewne zostać pensjonariuszem izby wytrzeźwień, ale aż czterech na pięciu Polaków uważa, że jest to instytucja potrzebna.
Media wprawdzie donoszą o tym, że - paradoksalnie - pijany lekarz skierował do niej trzeźwego człowieka (który później umarł), że w Białej Podlaskiej do izby trafił młody człowiek, który godzinę później już nie żył (lekarze bez powiadamiania rodziny przeprowadzili sekcję zwłok i orzekli samobójstwo) - niemniej jednak jedynie 12 proc. respondentów sądzi, że tego typu placówki należy zlikwidować. Kto jest zatem zły: system czy ludzie? Helsińska Fundacja Praw Człowieka uważa, że niewłaściwe są regulacje prawne, i postuluje objęcie izb wytrzeźwień nadzorem sądowym, gdyż pozbawienie wolności bez zgody sądu narusza - jej zdaniem - prawa i wolności obywatelskie. Tyle że Polacy życzą sobie, aby móc być w każdej chwili przymusowo zatrzymanym, choćby na podstawie widzimisię przesiąkniętego alkoholem lekarza. Winne są też przepisy podatkowe, które powodują, że wódka jest w Polsce relatywnie tańsza niż w krajach zachodnich, preferujących utrzymywanie niskich cen piwa i wina (którymi znacznie trudniej jest się doprowadzić do stanu upojenia). Ponad połowa badanych przez Pentor uważa, że słabe alkohole są w naszym kraju za drogie w porównaniu z wódką.

Więcej możesz przeczytać w 19/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.