Gwiazdy socjalizmu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Artyści dawnego bloku wschodniego przeżywają drugą młodość


Osobliwością tegorocznego sezonu estradowego w Polsce jest głośny come back Heleny Vondrackovej. W styczniu była gościem radia RMF obchodzącego dziesiąte urodziny, w lutym wystąpiła na koncercie gwiazd w Zabrzu, a w połowie maja ukaże się w Polsce jej najnowsza płyta "Złote przeboje". Mimo upadku poprzedniego systemu, z którym Vondrackova była związana, jej kariera nie doznała poważniejszego uszczerbku. Kalendarz ma wypełniony na najbliższe kilka lat.

Na nowej płycie znajdą się zarówno piosenki z repertuaru Vondrackovej, na przykład "Malovany dzbanku", jak i znane szlagiery - "New York, New York" czy "Copacabana". By schlebić polskiej publiczności, piosenkarka nagrała również "Nie spoczniemy" Seweryna Krajewskiego i "Małgośkę", którą wykonała razem z Marylą Rodowicz. Album ten stanowi kontynuację zeszłorocznego przedsięwzięcia, jakim było wydanie w Czechach płyty "Złota Helena". Do tej pory Vondrackova nagrała 35 albumów, z tego osiem uhonorowano złotą bądź platynową płytą. Ciepłym mezzosopranem zdobywczyni sopockiego Bursztynowego Słowika podbijała nie tylko mieszkańców środkowej i wschodniej Europy. Karierę robiła przede wszystkim w Niemczech (gdzie też wyszła za mąż i mieszka): była częstym gościem niemieckiej telewizji i gwiazdą Friedrichstadtpalast w Berlinie (słynnego NRD-owskiego teatru rewiowego). Poza tym występowała w paryskiej Olimpii. Niedawno w Pradze zagrała z sukcesem w znanym musicalu "Les Miserables". Cieszyła się poparciem socjalistycznych władz czechosłowackich. Podobnie jak Karel Gott, który wprawdzie po inwazji w 1968 r. wyjechał na Zachód, jednak wkrótce wrócił, bo napisał do niego sekretarz komunistycznej partii Gustav Husak: "Panie Karelu, my się na Was nie gniewamy. Wróćcie. Wy pomożecie nam, my pomożemy Wam" (co upamiętnił Milan Kundera w "Księdze śmiechu i zapomnienia"). Gott wraz z partią potępiał opozycyjny ruch Karta 77, ale już podczas aksamitnej rewolucji w 1989 r. tłumy manifestantów pozdrawiał u boku Vaclava Havla. Karel Kryl, nieżyjący już bard praskiej wiosny, który w 1989 r. razem z Gottem śpiewał tłumowi demonstrantów na placu Wacława hymn Czechosłowacji (i ponoć do śmierci żałował tego wspólnego występu), podkreślał: "Gott jest do dziś symbolem kolaboracji". Gwoli sprawiedliwości odnotować jednak należy wspomnienie Marty Kubisovej, artystki objętej w latach 70. i 80. zakazem występów: "Nigdy nie zapomnę, że kiedy tego potrzebowałam, Karel mnie obronił. To człowiek o czystej duszy".
Statystyki, na które powołuje się Barbara Sierszula z "Rzeczpospolitej", podają, że 80 proc. fanów Gotta to kobiety w wieku od 10 do 80 lat. Uwielbiają go głównie za to, że śpiewa sentymentalne piosenki o miłości. Ten elektromonter z zawodu pierwsze kroki na estradzie stawiał pod koniec lat 50. Z początku śpiewał amatorsko w praskich kawiarniach, gdzie dostrzegł go dyrektor Tanecznej Orkiestry Radia Czechosłowackiego. Gott, podobnie jak Vondrackova, szczególną popularnością cieszył się w Niemczech.
Dawne gwiazdy made in RWPG nie stronią dziś od polityki. Przeszłość Frantiska Janecka, który w czasach komunizmu kreował "odpowiednią" dla czechosłowackiej młodzieży rozrywkę, śpiewając piosenki do tekstów napisanych przez członków wydziału ideologiczno-kulturalnego KC KPCz, nie przeszkodziła mu w 1996 r. wystąpić na balu prawicowej ODS. W tym samym roku Helena Vondrackova zaangażowała się w kampanię wyborczą Jana Bendy, kandydata partii ludowej do Senatu, odbywając wraz z nim tournée po Morawach, a Karel Gott manifestował sympatię dla Vaclava Klausa, byłego premiera.
Flirt z polityką przeżyła również Ałła Pugaczowa, która w 1998 r. podążyła nad Jenisej, by wspomóc w staraniach o fotel gubernatora bliskiego Jelcynowi Walerija Zubowa. Dziś Ałła Pugaczowa to instytucja: założyła i finansuje Teatr Pieśni, gdzie zadebiutowało wielu piosenkarzy (m.in. jej córka Kristina Orbakajte i czwarty mąż Filip Kirkorow), ma studio nagrań, redaguje własne pismo "Ałła", we Francji produkuje skomponowane przez siebie perfumy "Ałła". Polską publiczność artystka podbiła w 1978 r., kiedy w Sopocie mimo zapalenia płuc wyśpiewała Grand Prix piosenką o królach, którzy - choć wszechwładni - nie mogą się ożenić z miłości. Na początku swej kariery występowała w klubach robotniczych, świetlicach, domach wczasowych. W Rosji jest uosobieniem rewolucji rozrywkowej lat 70. - wprowadziła na radziecką estradę rytmy i gusty ulicy. Wylansowała "Milion róż" do słów Andrieja Wozniesienskiego, który po latach wspomina: "Wtedy ja też miałem miliony, worki pieniędzy. Śpiewano ten szlagier w każdej knajpie, każdej dyskotece". Inne jej przeboje to "Maestro", "Stary zegar" czy "Beze mnie". Amerykanie policzyli, że czterysta piosenek nagranych przez Pugaczową rozeszło się w nakładzie dwustu milionów egzemplarzy.
Obecnie w Rosji tylko gwiazdy minionej epoki występują jeszcze na żywo przy komplecie publiczności, bez podkupywania menedżerów z telewizji. Do czołówki poza Pugaczową należą Josif Kobzon i nazywana królową Petersburga Edyta Piecha, która przybyła do Leningradu z Polski, by tu studiować. Trzy lata temu na placu Zamkowym w Petersburgu świętowała czterdziestolecie kariery i 60. urodziny.
Popularności bynajmniej nie stracił Goran Bregović, ekslider Bijelo Dugme, najpopularniejszego (poza węgierskimi grupami Omega i Locomotiv GT) socjalistycznego zespołu rockowego. Bijelo Dugme łączył hard rock spod znaku Deep Purple i Uriah Heep z bałkańskim folklorem, co słychać na przykład w kompozycjach "Hop-cup", "Bitanga i princeza" czy "Selma" (jugosłowiański hymn rockowy, podobnie jak "Gyöngyhajú lany" Omegi). Goran Bregović - kompozytor, autor tekstów i gitarzysta - swoją muzykę nazywał wówczas rockiem pasterskim. Oficjalny podbój naszego rynku artysta rozpoczął jednak dopiero w 1995 r., kiedy wydano ścieżkę dźwiękową do filmu "Underground". Sukcesu Bregovicia upatrywać można w tym, że w przeciwieństwie do innych twórców world music (współczesna muzyka etniczna) nie przerabia tematów ludowych, tylko własne kompozycje aranżuje tak, by nabrały "ludowego charakteru". W jego utworach można odnaleźć turecki rytm, bułgarskie czy gruzińskie wokalizy oraz grecką melodykę.
Przegranymi okazali się wykonawcy węgierscy. O ile Vondrackova czy Pugaczowa potrafiły się przystosować do realiów świata posocjalistycznego, o tyle mało kto już dziś pamięta popularne niegdyś piosenkarki Zsuzsę Koncz i Kati Kovacs. Jak twierdzi Danuta Lubecka z redakcji muzycznej Programu I Polskiego Radia, dziesięć lat temu zakończyła się tzw. wymiana między radiofoniami, nastąpił całkowity odwrót i słuch wszelki zaginął po dawnych idolach. Ze sceny zupełnie zniknęła budapeszteńska grupa Fonograf. Zespół ten wprawdzie natchnienia szukał m.in. w dorobku grupy Pink Floyd, ale drogę do sukcesu utorowała mu przede wszystkim muzyka w stylu country, wzbogacana elementami rodzimego folkloru. Anglosaski repertuar przyczynił się natomiast do sukcesu innego budapeszteńskiego zespołu - powstałej w 1962 r. Omegi, która wzorowała się na The Beatles czy The Rolling Stones. Oprócz prostych utworów rockowych ("Nem tilthatom meg", "Sötét a város") w ich dyskografii można znaleźć pastisze przebojów wodewilowych ("Trombitás Frédi", "Petróleumlámpa"), żartobliwe boogie-woogie ("Oh, Barbarella"), liryczne ballady z jazzującym akompaniamentem ("Van egy szó"), a także kompozycje zdradzające upodobania do archaizacji (hipnotyczne "Tizezer lépés"). Grupa ta podejmowała również próby (raczej nieśmiałe) elektronicznej deformacji dźwięku, polegającej na przykład na odtwarzaniu od końca partii fortepianu w utworze "Az utcán a téren". W latach 80. zaczęła się skłaniać ku muzyce dyskotekowej. W 1971 r. dwaj członkowie Omegi - Gábor Presser i József Laux - założyli własną grupę Locomotiv GT. Ich pierwszy album "Locomotiv GT" zawierał porywający repertuar rockowy, ujawniający wpływy The Rolling Stones czy Colosseum. - Ci wykonawcy już przeminęli, bo teraz fascynuje nas głównie czarna muzyka: soul, jazz - mówi Ewa Mentel, wykładowca Akademii Muzycznej w Katowicach.
Więcej możesz przeczytać w 19/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.