Margines

Dodano:   /  Zmieniono: 
W naszym rozumieniu i praktykowaniu wolności mieści się zdecydowanie za duża tolerancja dla nietolerancji
Czy ludzie, którzy zniszczyli krzyż upamiętniający stracenie Romualda Traugutta koło cytadeli warszawskiej, są groźni? Nie mniej niż ci, którzy namalowali antysemickie hasła na łódzkim domu, gdzie mieszka Marek Edelman. Czy autobus z napisem "Żydzi do gazu" miał prawo się pojawić koło obozu w Majdanku, gdy młodzi Żydzi i Polacy wspólnie uczestniczyli w Marszu Żywych? Gdzie modlą się, co czytają, czego słuchają ludzie zdobywający się na czyny obrażające naszą godność ludzką, narodową? Z pewnością nie czytają "Rzeczpospolitej", "Gazety Wyborczej" ani "Wprost". Nie słuchają Trójki ani Radia Zet. Są marginesem społecznym, anonimowymi Bublami społeczeństwa, ale ich nietolerancja wciąż żarzy się w przemówieniach polityków i znajduje odzew w niektórych mediach.
Pożywką, na której rozwija się nietolerancja, jest odzyskana wolność. W naszym rozumieniu wolności i praktykowaniu wol-ności mieści się bowiem zdecydowanie za duża tolerancja dla nietolerancji.
Paru posłów, paru profesorów (oby nie były zapomniane ich nazwiska: Bender i Ratajczak) ma za nic nauki Kościoła i konstytucję Rzeczypospolitej. Traktują oni tolerancję jako synonim wykpiwanej politycznej poprawności, wyraz osłabienia ducha i tożsamości narodowej. Ta niekonsekwencja w stosowaniu prawa, w przyzwoleniu na głoszenie pogardy, kłamstw i nienawiści kosztuje nas wszystkich więcej, niż przypuszczają ci, którzy nie widzą związku wartości z zasadami, jakimi kierujemy się na co dzień.
Przed rokiem, przy okazji debaty na temat uchwały w Sejmie w sprawie rocznicy zabójstwa pierwszego prezydenta niepodległej Polski zapytałem jednego z posłów, czy potrafi głośno, bez wahania wypowiedzieć zdanie: "Nacjonalista i fanatyk religijny zabił izraelskiego premiera Icchaka Rabina". "Tak" - odpowiedział. "To dlaczego - odpowiedziałem pytaniem - nie przechodzi panu przez usta zdanie: nacjonalista i fanatyk religijny zabił prezydenta Gabriela Narutowicza?".
W takim zamęcie sentymentów i resentymentów Andrzej Lepper w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" może radzić polskim politykom, aby czytali Goebbelsa. Jeśli wszystko staje się elementem gry, to na przekór pryncypiom naszej polityki zagranicznej posłowie SLD mogą zapraszać do Polski "socjaldemokratów" MilosŠevicia. Gdzie kończy się ekumenizm narodowców i socjalistów? Czy narodowy socjalizm nie został ostatecznie skompromitowany?
Znam argument, że każdy publiczny proces ludzi głoszących nietolerancję jest robieniem im reklamy, wpuszczaniem ludzi marginesu na oświetloną stronę polityki. Nie podzielam go. Okazuje się bowiem, że ten margines zaczyna coraz bardziej wpływać na to, co możliwe jest po naszej stronie. Biało-czerwony sztandar, na którym wypisuje się hasła zaprzeczające wszystkiemu, co znaczył dla najlepszych patriotów, pozostaje wciąż użytecznym narzędziem szantażu.
Więcej możesz przeczytać w 20/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.