Palący problem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wprawdzie naukowcy poznali już mechanizm wywołujący uzależnienia, ale nadal niewielu osobom udaje się na stałe zerwać z nałogiem
Część palaczy marzy o cudownej pigułce, która rozwiąże ich problemy. We wrześniu pojawi się w Polsce nowy lek, który ma im pomóc zrezygnować z papierosów.
Bupropion jest pierwszym nienikotynowym farmaceutykiem zatwierdzonym przez Światową Organizację Zdrowia i amerykański urząd Food and Drug Administration do walki z paleniem. Wcześniej uzależnieni mogli korzystać jedynie z metod niekonwencjonalnych lub stosować nikotynową terapię zastępczą. W Stanach Zjednoczonych bupropion (nazwa handlowa - zyban) stosowany jest od ponad dwóch lat. Producent, firma GlaxoWellcome, szacuje, że w pierwszym roku jego dostępności na rynku amerykańskim skorzystało z niego niemal trzy miliony palących papierosy, z czego milion zerwało z nałogiem (na 45 mln uzależnionych od nikotyny Amerykanów). Z najnowszych danych wynika, że bupropion zażywa na świecie już 22 mln palaczy.
Jest to lek od dawna zalecany cierpiącym na depresję. Przypadek zrządził, że stał się pomocny także w walce z nikotyną. Amerykańska lekarka specjalizująca się w psychiatrii zauważyła bowiem, że wielu chorych stosujących bupropion traci ochotę na papierosy. Zaczęto prowadzić bardziej wnikliwą obserwację działań ubocznych specyfiku; potwierdziły ją później badania kliniczne.
Farmaceutyk działa na ośrodkowy układ nerwowy, uwalniając noradrenalinę i podnosząc poziom dopaminy w mózgu. Pomaga osłabić objawy abstynencji i zapanować nad głodem nikotynowym. W badaniach klinicznych wykazano również, że jest dwukrotnie bardziej skuteczny niż plastry nikotynowe. Po roku terapii odwykowej skuteczność zybanu wyniosła 30,3 proc., plastra - 16,4 proc., a placebo - 15,6 proc. Z badań prof. Michaela Fiore'a z University of Wisconsin wynika, że największy sukces osiągnęli stosujący jednocześnie antydepresant i nikotynową terapię zastępczą. Co drugi palacz uwolnił się w ten sposób od nałogu. Na razie terapia bupropionem zalecana jest osobom bardzo mocno uzależnionym, którym nie pomogły inne metody. Może być prowadzona wyłącznie pod kontrolą lekarza.
W Stanach Zjednoczonych dzienny koszt kuracji za pomocą zybanu porównywany jest do ceny paczki papierosów. Jest to najtańszy farmakologiczny sposób uwolnienia się od uzależnienia. Z dotychczasowych obserwacji wynika, że pozwala całkowicie zerwać z nałogiem w ciągu siedmiudwunastu tygodni. Najpierw przez dwa tygodnie lekarze zalecają zażywać lek i powoli ograniczać palenie. Później należy zrezygnować z papierosów.
Parę lat temu Światowa Organizacja Zdrowia wraz z kilkoma firmami farmaceutycznymi wypowiedziała wojnę przemysłowi tytoniowemu. Terapie schorzeń wywołanych przez palenie pochłaniają bowiem coraz więcej pieniędzy z nie dofinansowanych budżetów służby zdrowia. Z danych Banku Światowego wynika, że na leczenie chorych z powodu palenia przeznacza się 200 mld USD rocznie.
Nałogowych palaczy nie odstraszają ostrzeżenia, że będą żyć krócej średnio o dwadzieścia dwa lata od nie uzależnionych od nikotyny, że co drugi spośród tych, którzy zaczęli palić w wieku kilkanastu lat, umrze w średnim wieku. Z danych Centrum Onkologii w Warszawie wynika, że prawie co drugi mężczyzna w Polsce umrze przedwcześnie z powodu chorób odtytoniowych. Mimo intensywnie prowadzonych kampanii antynikotynowych do palaczy nie przemawiają informacje, że naukowcy zidentyfikowali już ponad tysiąc chorób spowodowanych między innymi tym uzależnieniem. Należą do nich - oprócz nowotworowych, atakujących serce i płuca - wrzodowa dwunastnicy i żołądka, katarakta, paradontoza i osteoporoza. Lista tych schorzeń z roku na rok jest coraz dłuższa. Kosmetyczki obserwują zaś, że palaczki częściej niż kobiety nie uzależnione mają wysuszoną, ziemistą cerę oraz matowe, łamiące się paznokcie i włosy.
Z amerykańskich sondaży opinii społecznej wynika, że nałóg ten postrzegany jest jako mniej niebezpieczny, niż pokazują to badania naukowców. Takie stanowisko specjaliści tłumaczą tym, że wpływ dymu papierosowego na organizm można dostrzec dopiero po kilkunastu latach palenia. Nie wszystkich przekonuje więc naukowa argumentacja. Lekarze i palacze w jednym są jednak zgodni: zerwanie z nałogiem wiąże się z ogromnym wysiłkiem.
- Trudno jest rzucić palenie, bo dzięki nikotynie - i innym substancjom uzależniającym - człowiek doznaje przyjemności. Wpływa ona bowiem między innymi na wydzielanie dopaminy w strukturach mózgu odpowiedzialnych za odczuwanie przyjemności - mówi dr Bogusław Habrat, kierownik Zespołu Profilaktyki i Leczenia Uzależnień Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.
Z danych opublikowanych ostatnio przez Action on Smoking and Health wynika, że nikotyna z biegiem czasu zmniejsza zdolność mózgu do odczuwania przyjemności. Dlatego uzależnieni od nikotyny potrzebują większej dawki tej substancji, aby doznania były takie same. Gdy człowiek pali, poziom dopaminy się obniża. W efekcie nie odczuwa już przyjemności, lecz ma ochotę na następnego papierosa. Dlatego palenie jest formą "samoleczenia". - Odstawienie nikotyny wywołuje nieprzyjemne objawy abstynencyjne: pogorszenie koncentracji i sprawności intelektualnej, drażliwość, frustrację, irytację, zwiększenie łaknienia i zaburzenia snu. Dolegliwości te powodują, że uzależniony woli palić i żyć w przekonaniu, iż może kiedyś zaatakuje go rak płuc lub choroba serca, niż trwać w złym samopoczuciu. Tym bardziej że już po trzech minutach po wypaleniu papierosa wszystko wraca do "normy" - tłumaczy dr Habrat. Nikotyna przyczynia się również do uwalniania noradrenaliny, która wprowadza organizm w stan ożywienia i wyzwala energię. Gdy słabnie działanie tego hormonu, pojawiają się objawy abstynencyjne. Chcąc je złagodzić, uzależniony sięga po następnego papierosa.
Światowa Organizacja Zdrowia obliczyła, że dwa lata temu ok. 30 mln palaczy w Europie usiłowało zerwać z nałogiem. Nie udało się to 90 proc. Prof. Witold Zatoński z Centrum Onkologii w Warszawie uważa, że w Polsce ponad dwie trzecie z prawie 10 mln uzależnionych od nikotyny próbuje co najmniej raz w roku uwolnić się od niej. Nie wiadomo jednak, ile osób do końca życia obywa się bez papierosa. - W Stanach Zjednoczonych udało się zaprzestać palenia niemal co drugiej osobie uzależnionej od nikotyny. Tam jednak panuje moda na niepalenie, a palacze płacą wyższe stawki ubezpieczeń zdrowotnych. Ponadto tamtejsi lekarze podstawowej opieki zdrowotnej mają większą niż polscy wiedzę na temat walki z uzależnieniem i mogą udzielić skuteczniejszej pomocy. Częściej też stosują kompleksowe leczenie - uważa dr Habrat.
Niektórzy naukowcy uważają, że nikotyna silniej uzależnia niż heroina, kofeina, alkohol, kokaina lub marihuana. - Oceny tej dokonują na podstawie pośrednich mierników: liczby uzależnionych, szybkości ulegania nałogowi oraz skutków zdrowotnych. Od nikotyny uzależnionych jest w Polsce kilka milionów osób, od alkoholu - 600-800 tys., a od opiatów - 25-30 tys. Wystarczy kilka tygodni, żeby zostać palaczem, lecz potrzeba zazwyczaj kilku lat, aby stać się alkoholikiem. Każdego roku z powodu chorób odtytoniowych przedwcześnie umiera 60-70 tys. Polaków, a wskutek nadużywania narkotyków - od 200 do 300 osób - wylicza dr Habrat.
Przemysł tytoniowy nie przygląda się jednak biernie poczynaniom lekarzy i firm farmaceutycznych. Kilkanaście lat temu na rynku pojawiły się papierosy light, zawierające mniej nikotyny i substancji smolistych. W Wielkiej Brytanii kupuje je już co trzeci palacz. Uzależniają one jednak równie silnie jak zwykłe produkty. Trzy czwarte Brytyjczyków ankietowanych przez stowarzyszenie Health Education Authority (zajmujące się edukacją zdrowotną) przyznało, że wpadli w nałóg, paląc wyłącznie papierosy light. Z danych epidemiologicznych wynika także, że liczba nowotworów i chorób układu krążenia nie tylko nie zmniejszyła się, lecz gwałtownie wzrosła, od kiedy na rynku pojawiły się tego typu papierosy. Lekarze uważają, że zbieżność tych faktów nie jest przypadkowa. Uzależnieni rekompensują sobie mniejszą dawkę nikotyny, paląc częściej i więcej oraz głębiej wciągając dym. Większość uważa je jednak za bezpieczniejsze. Każdego roku Polacy wydają na papierosy szesnaście milionów złotych. Dla porównania budżet Mazowieckiej Regionalnej Kasy Chorych wynosił w ubiegłym roku 3,16 milionów złotych.
W tym roku firmy tytoniowe ruszyły do kolejnego ataku. Już niedługo w Stanach Zjednoczonych będzie można kupić papierosy "Eclipse". Ci, którzy je wybiorą, nie będą tak często chorować na nowotwory, chroniczne zapalenia oskrzeli i rozedmy płuc. "Z badań przeprowadzonych przez niezależnych ekspertów na myszach wynika, że w porównaniu z dostępnymi dziś papierosami powodują one o 90 proc. mniej nowotworów skóry, o 46 proc. mniej dolegliwości oddechowych oraz o 36 proc. mniej zapaleń płuc" - powiedział Dave Iauco z R. J. Reynolds Tobacco Co. na łamach "USA Today". "Eclipse" są już reklamowane jako "następny lepszy sposób" na wyzwolenie się od nałogu. Producent przyznaje jednocześnie, że ich palenie może w przyszłości zagrozić zdrowiu. Wybór należy do ciebie.

Więcej możesz przeczytać w 21/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.