Maroko dzieli od Europy zaledwie szesnaście kilometrów. Dla Arabów i Afrykańczyków jest bramą do Europy, dla mieszkańców Starego Kontynentu - przedsionkiem Afryki. Arabowie nazywają Maroko Al-Maghreb al-Aksa - "najdalszą krainą zachodzącego słońca"
To właśnie stąd (w VIII w.) rozpoczął się podbój Hiszpanii przez Maurów. Dla wielu podróżników i artystów Maroko od dawna było kwintesencją orientu. Od czasu legendarnej "Casablanki" z Humphreyem Bogartem i Ingrid Bergman średniowieczne zaułki Marrakeszu i Fezu zaczęły stanowić tło niejednego filmu. Dziś nieopodal stąd autostradą między Rabatem a Casablanką przemykają jaguary, najnowsze mercedesy i amerykańskie limuzyny.
Maroko chce nawiązać ścisłe kontakty z krajami Unii Europejskiej
Maroko było przez wiele lat pod protektoratem Francji i Hiszpanii. Niepodległość uzyskało w 1956 r. Hiszpanie, wycofując się, zachowali sobie dwie enklawy - Ceutę i Melillę. Do dziś istnieją jednak różne mapy Maroka. Od północy i zachodu sprawa jest jasna - granicą jest Morze Śródziemne i Ocean Atlantycki. Gorzej z południem - od prawie 30 lat nie rozwiązana pozostaje sprawa Sahary Zachodniej. W 1975 r. Hiszpania zrezygnowała z utrzymywania protektoratu nad tym terytorium i podzieliła je między Maroko i Mauretanię. Władze marokańskie zorganizowały jednak tzw. zielony marsz, przyłączając cały obszar do swojego królestwa. W 1976 r. miejscowy ruch oporu (Front Polisario) proklamował powstanie Arabskiej Demokratycznej Republiki Sahary. W 1991 r. zawarto co prawda rozejm, spór o Saharę Zachodnią nadal jednak nie został rozwiązany. O przyszłości spornego terytorium ma zadecydować referendum; na razie jest ono ciągle odkładane.
Monarchia, w której rządzi lewicowy premier - to polityczny paradoks Maroka. Abderrahman Youssoufi był opozycjonistą, znanym działaczem na rzecz praw człowieka, za co w 1964 r. został wydalony z kraju. W 1996 r. wezwał jednak do poparcia reform przedstawionych w ogłoszonym przez króla referendum konstytucyjnym. W 1998 r. Hasan II zdecydował się powierzyć misję stworzenia rządu właśnie Youssoufiemu, swojemu wieloletniemu przeciwnikowi, przywódcy lewicowej Socjalistycznej Unii Sił Ludowych. Ale król zadbał o to, by zachować silną pozycję w systemie politycznym i wpływ na najważniejsze sprawy kraju. Monarcha sam obsadził resorty obrony narodowej, spraw wewnętrznych, spraw zagranicznych oraz wymiaru sprawiedliwości.
Wszyscy przyznają, że zmarły w ubiegłym roku Hasan II z panującej od XVII w. dynastii Alawitów, wywodzącej swe korzenie od proroka, był niekwestionowanym mistrzem w utrzymywaniu władzy. W ciągu kilkudziesięciu lat panowania zapewnił swemu państwu stabilność, wizerunek rzadki nie tylko w północnej Afryce. Na początku lat 90. rozpoczął ostrożną demokratyzację kraju, umożliwił działanie partiom. "Maroko jest lwem, którego trzeba prowadzić na delikatnej smyczy" - miał zdradzić kiedyś swoją receptę na sukces. Jako przywódca religijny potrafił utrzymywać w ryzach także fundamentalistów islamskich. To właśnie król zapoczątkował "cichą rewolucję", przekazując część władzy parlamentowi i rządowi. Zdaniem ekspertów, tajemnica jego sukcesu polegała na tym, że potrafił połączyć tradycję i postęp. "Jestem przedstawicielem kultury orientalnej, ale prowadzę swój kraj ku nowoczesności. Ma to być taka modernizacja, w wyniku której nie zatracimy swojej tożsamości" - tłumaczył. Pomnikiem ery Hasana II stał się nazwany jego imieniem meczet w Casablance. Pieniądze na wzniesienie tej monumentalnej budowli pochodziły częściowo z państw arabskich, opodatkowano też Marokańczyków. Rozsuwający się dach ma unaocznić modlącym się bliskość nieba.
Testament ojca próbuje wdrażać w życie jego następca, król Mohamed VI, który wstąpił na tron w lipcu ubiegłego roku. Ma 37 lat, ukończył prawo i nauki polityczne na uniwersytecie w Rabacie. Pod koniec lat 80. odbywał staż w Komisji Europejskiej pod kierunkiem jej przewodniczącego Jacques'a Delorsa. Problematyka europejska była przedmiotem jego doktoratu obronionego na uniwersytecie w Nicei. Z osobą młodego króla związane są liczne nadzieje na dalszą demokratyzację i liberalizację kraju. Podobnie jak ojciec, dąży do zawiązania ścisłych więzów z Unią Europejską, co jest dla Maroka celem strategicznym.
Zmiany zachodzące w Maroku zyskały dobrą opinię w światowych kręgach finansowych. Ich rezultatem są rosnące inwestycje zagraniczne oraz pomoc kredytowa UE, USA, Japonii i krajów Zatoki Perskiej. Kilkaset milionów dolarów postanowił zainwestować koerański koncern Daewoo. Według kryteriów OECD, Maroko należy do grupy państw o mniejszym stopniu ryzyka handlowego i finansowego.
Ważną datą dla królestwa był rok 1996, czyli podpisanie umowy stowarzyszeniowej z UE, która weszła w życie w marcu tego roku. Maroko nie kryje swoich aspiracji unijnych, ale zdaje sobie sprawę, że dążenie do pełnego członkostwa byłoby utopią. Chce jednak być dla unii czymś więcej niż tylko państwem stowarzyszonym. Doświadczenie Turcji pozwala przypuszczać, że również Maroku uda się wypracować uprzywilejowany status w stosunkach z UE. W tych dążeniach największym rzecznikiem marokańskich interesów jest Francja. Rabat współpracuje także z NATO, zdecydował się między innymi na wysłanie liczącego 1500 osób kontyngentu do Bośni, działającego w ramach SFOR. Maroko stara się też od lat odgrywać rolę mediatora w konflikcie bliskowschodnim.
Najpoważniejszym kłopotem królestwa pozostaje bezrobocie. Fundamentalizm religijny nie stanowi takiego problemu jak w sąsiedniej Algierii czy na Środkowym Wschodzie, ale ponieważ może się stać potencjalnym zagrożeniem, znajduje się pod kontrolą władz. Zupełnie inne skutki może przynieść szybko postępująca likwidacja analfabetyzmu, a więc rosnąca przepaść między piśmiennym młodszym pokoleniem a na ogół niepiśmienną starszą generacją. Samuel Huntington, autor "Zderzenia cywilizacji", spodziewa się w związku z tym "rozdzielenia wiedzy od władzy", co może wywołać napięcia polityczne.
Na razie dużych kłopotów przysparza przemyt do Europy ludzi i haszyszu z gór Rif. Wzrastającą falą imigrantów najbardziej zaniepokojeni są Hiszpanie. Cieśnina Gibraltarska to główne miejsce działania mafii przerzutowej (nie tylko dla Arabów, ale i czarnych Afrykańczyków) i narkotykowej. Przyciągają ich Ceuta i Melilla. Wjeżdżając do Ceuty, można dostrzec Marokańczyków na pontonach lub nawet zwykłych materacach, przeprawiających się wzdłuż wybrzeża z przemycanymi towarami. Do Hiszpanii docierają też grupy nielegalnych imigrantów. W kraju tym legalnie pracuje 150 tys. Marokańczyków. Według nieoficjalnych danych, poza ojczyzną zatrudnionych jest milion osób. Przez wiele lat w Brukseli wiele mówiono o "polsko-marokańskiej wojnie" na czarnym rynku pracy.
Marokańczycy duże nadzieje wiążą z rozwojem turystyki. Kraj ma niemało do zaoferowania - egzotykę orientu oraz plaże i ośrodki wypoczynkowe nad Morzem Śródziemnym i Oceanem Atlantyckim. Zainteresowanie Polaków tym krajem jest jeszcze stosunkowo niewielkie, ale coraz więcej biur podróży umieściło już Maroko w swojej ofercie.
Państwo to ma dla Polski spore znaczenie ekonomiczne - biorąc pod uwagę obroty handlowe, Maroko jest naszym najważniejszym partnerem gospodarczym w Afryce. Głównie tym zagadnieniom poświęcona była niedawna wizyta w Maroku polskiego premiera. Jerzy Buzek zaprosił Aberrahmana Youssoufiego na obchody 20-lecia "Solidarności", bo - jak zauważył - Polska i Maroko mają wiele wspólnego: oba kraje są prekursorami reform w swoich regionach.
Maroko chce nawiązać ścisłe kontakty z krajami Unii Europejskiej
Maroko było przez wiele lat pod protektoratem Francji i Hiszpanii. Niepodległość uzyskało w 1956 r. Hiszpanie, wycofując się, zachowali sobie dwie enklawy - Ceutę i Melillę. Do dziś istnieją jednak różne mapy Maroka. Od północy i zachodu sprawa jest jasna - granicą jest Morze Śródziemne i Ocean Atlantycki. Gorzej z południem - od prawie 30 lat nie rozwiązana pozostaje sprawa Sahary Zachodniej. W 1975 r. Hiszpania zrezygnowała z utrzymywania protektoratu nad tym terytorium i podzieliła je między Maroko i Mauretanię. Władze marokańskie zorganizowały jednak tzw. zielony marsz, przyłączając cały obszar do swojego królestwa. W 1976 r. miejscowy ruch oporu (Front Polisario) proklamował powstanie Arabskiej Demokratycznej Republiki Sahary. W 1991 r. zawarto co prawda rozejm, spór o Saharę Zachodnią nadal jednak nie został rozwiązany. O przyszłości spornego terytorium ma zadecydować referendum; na razie jest ono ciągle odkładane.
Monarchia, w której rządzi lewicowy premier - to polityczny paradoks Maroka. Abderrahman Youssoufi był opozycjonistą, znanym działaczem na rzecz praw człowieka, za co w 1964 r. został wydalony z kraju. W 1996 r. wezwał jednak do poparcia reform przedstawionych w ogłoszonym przez króla referendum konstytucyjnym. W 1998 r. Hasan II zdecydował się powierzyć misję stworzenia rządu właśnie Youssoufiemu, swojemu wieloletniemu przeciwnikowi, przywódcy lewicowej Socjalistycznej Unii Sił Ludowych. Ale król zadbał o to, by zachować silną pozycję w systemie politycznym i wpływ na najważniejsze sprawy kraju. Monarcha sam obsadził resorty obrony narodowej, spraw wewnętrznych, spraw zagranicznych oraz wymiaru sprawiedliwości.
Wszyscy przyznają, że zmarły w ubiegłym roku Hasan II z panującej od XVII w. dynastii Alawitów, wywodzącej swe korzenie od proroka, był niekwestionowanym mistrzem w utrzymywaniu władzy. W ciągu kilkudziesięciu lat panowania zapewnił swemu państwu stabilność, wizerunek rzadki nie tylko w północnej Afryce. Na początku lat 90. rozpoczął ostrożną demokratyzację kraju, umożliwił działanie partiom. "Maroko jest lwem, którego trzeba prowadzić na delikatnej smyczy" - miał zdradzić kiedyś swoją receptę na sukces. Jako przywódca religijny potrafił utrzymywać w ryzach także fundamentalistów islamskich. To właśnie król zapoczątkował "cichą rewolucję", przekazując część władzy parlamentowi i rządowi. Zdaniem ekspertów, tajemnica jego sukcesu polegała na tym, że potrafił połączyć tradycję i postęp. "Jestem przedstawicielem kultury orientalnej, ale prowadzę swój kraj ku nowoczesności. Ma to być taka modernizacja, w wyniku której nie zatracimy swojej tożsamości" - tłumaczył. Pomnikiem ery Hasana II stał się nazwany jego imieniem meczet w Casablance. Pieniądze na wzniesienie tej monumentalnej budowli pochodziły częściowo z państw arabskich, opodatkowano też Marokańczyków. Rozsuwający się dach ma unaocznić modlącym się bliskość nieba.
Testament ojca próbuje wdrażać w życie jego następca, król Mohamed VI, który wstąpił na tron w lipcu ubiegłego roku. Ma 37 lat, ukończył prawo i nauki polityczne na uniwersytecie w Rabacie. Pod koniec lat 80. odbywał staż w Komisji Europejskiej pod kierunkiem jej przewodniczącego Jacques'a Delorsa. Problematyka europejska była przedmiotem jego doktoratu obronionego na uniwersytecie w Nicei. Z osobą młodego króla związane są liczne nadzieje na dalszą demokratyzację i liberalizację kraju. Podobnie jak ojciec, dąży do zawiązania ścisłych więzów z Unią Europejską, co jest dla Maroka celem strategicznym.
Zmiany zachodzące w Maroku zyskały dobrą opinię w światowych kręgach finansowych. Ich rezultatem są rosnące inwestycje zagraniczne oraz pomoc kredytowa UE, USA, Japonii i krajów Zatoki Perskiej. Kilkaset milionów dolarów postanowił zainwestować koerański koncern Daewoo. Według kryteriów OECD, Maroko należy do grupy państw o mniejszym stopniu ryzyka handlowego i finansowego.
Ważną datą dla królestwa był rok 1996, czyli podpisanie umowy stowarzyszeniowej z UE, która weszła w życie w marcu tego roku. Maroko nie kryje swoich aspiracji unijnych, ale zdaje sobie sprawę, że dążenie do pełnego członkostwa byłoby utopią. Chce jednak być dla unii czymś więcej niż tylko państwem stowarzyszonym. Doświadczenie Turcji pozwala przypuszczać, że również Maroku uda się wypracować uprzywilejowany status w stosunkach z UE. W tych dążeniach największym rzecznikiem marokańskich interesów jest Francja. Rabat współpracuje także z NATO, zdecydował się między innymi na wysłanie liczącego 1500 osób kontyngentu do Bośni, działającego w ramach SFOR. Maroko stara się też od lat odgrywać rolę mediatora w konflikcie bliskowschodnim.
Najpoważniejszym kłopotem królestwa pozostaje bezrobocie. Fundamentalizm religijny nie stanowi takiego problemu jak w sąsiedniej Algierii czy na Środkowym Wschodzie, ale ponieważ może się stać potencjalnym zagrożeniem, znajduje się pod kontrolą władz. Zupełnie inne skutki może przynieść szybko postępująca likwidacja analfabetyzmu, a więc rosnąca przepaść między piśmiennym młodszym pokoleniem a na ogół niepiśmienną starszą generacją. Samuel Huntington, autor "Zderzenia cywilizacji", spodziewa się w związku z tym "rozdzielenia wiedzy od władzy", co może wywołać napięcia polityczne.
Na razie dużych kłopotów przysparza przemyt do Europy ludzi i haszyszu z gór Rif. Wzrastającą falą imigrantów najbardziej zaniepokojeni są Hiszpanie. Cieśnina Gibraltarska to główne miejsce działania mafii przerzutowej (nie tylko dla Arabów, ale i czarnych Afrykańczyków) i narkotykowej. Przyciągają ich Ceuta i Melilla. Wjeżdżając do Ceuty, można dostrzec Marokańczyków na pontonach lub nawet zwykłych materacach, przeprawiających się wzdłuż wybrzeża z przemycanymi towarami. Do Hiszpanii docierają też grupy nielegalnych imigrantów. W kraju tym legalnie pracuje 150 tys. Marokańczyków. Według nieoficjalnych danych, poza ojczyzną zatrudnionych jest milion osób. Przez wiele lat w Brukseli wiele mówiono o "polsko-marokańskiej wojnie" na czarnym rynku pracy.
Marokańczycy duże nadzieje wiążą z rozwojem turystyki. Kraj ma niemało do zaoferowania - egzotykę orientu oraz plaże i ośrodki wypoczynkowe nad Morzem Śródziemnym i Oceanem Atlantyckim. Zainteresowanie Polaków tym krajem jest jeszcze stosunkowo niewielkie, ale coraz więcej biur podróży umieściło już Maroko w swojej ofercie.
Państwo to ma dla Polski spore znaczenie ekonomiczne - biorąc pod uwagę obroty handlowe, Maroko jest naszym najważniejszym partnerem gospodarczym w Afryce. Głównie tym zagadnieniom poświęcona była niedawna wizyta w Maroku polskiego premiera. Jerzy Buzek zaprosił Aberrahmana Youssoufiego na obchody 20-lecia "Solidarności", bo - jak zauważył - Polska i Maroko mają wiele wspólnego: oba kraje są prekursorami reform w swoich regionach.
Więcej możesz przeczytać w 21/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.