Burzy mózgów nie wymyślono w Polsce. Tu dobre rozwiązanie trzeba zatłuc, jeśli nie narodziło się w głowie krytykującego
Główny Urząd Statystyczny opublikował niegdyś spis zawodów w Polsce. Jacek Kleyff rozbawiał potem publiczność Salonu Niezależnych terminem "prucz błędów tkackich", zaczerpniętym - obok różnego rodzaju praczy - właśnie z tego dziwoląga statystyków.
Pracowałem niegdyś we Francji jako concepteur, czyli architekt, który stawia koncepcje, a więc rozwiązuje zadane problemy, miast je memłać. Od tego czasu mam poczucie, że u nas wielu "decydofobów" zostaje decydentami i z powodu wady wrodzonej - niechęci do podejmowania decyzji - lekceważy "rozwiązywaczy", koncepcjonistów. Zawsze prościej wykręcać się od odpowiedzialności, tłumacząc to trudnościami, które samemu się tworzy. Anglosasi mają na to użyteczny termin: trouble maker - twórca przeszkód, w moim spolszczeniu: "problemorodek".
Burza mózgów jest sprawdzoną techniką znajdowania rozwiązań, a nie wyłącznie ich poszukiwania. Dlaczego w Polsce tak rzadko ludzie się nią posługują? Dlaczego im wyżej, tym gorzej z tym? Myślę, że - wbrew obrońcom życia poczętego - staliśmy się krajem antykoncepcji. Warunkiem skutecznej burzy mózgów jest otwartość na inne poglądy i - przynajmniej w czasie trwania sesji - swobodne przerzucanie się nawet najbardziej zwariowanymi pomysłami. Któraś z fantazji może nas doprowadzić do rzeczywistości. Burzy mózgów nie wymyślono w Polsce. Tu dobre rozwiązanie trzeba zatłuc, jeśli nie narodziło się w głowie krytykującego. Tak antykoncepcja zwalcza koncepcję.
Na szczęście w świecie powszechnej konkurencji "psuje" przegrywają szybciej, niż są to w stanie wykoncypować. Ale ile skorzystają na psuciu umysłów, gospodarki, państwa, to już ich.
Pracowałem niegdyś we Francji jako concepteur, czyli architekt, który stawia koncepcje, a więc rozwiązuje zadane problemy, miast je memłać. Od tego czasu mam poczucie, że u nas wielu "decydofobów" zostaje decydentami i z powodu wady wrodzonej - niechęci do podejmowania decyzji - lekceważy "rozwiązywaczy", koncepcjonistów. Zawsze prościej wykręcać się od odpowiedzialności, tłumacząc to trudnościami, które samemu się tworzy. Anglosasi mają na to użyteczny termin: trouble maker - twórca przeszkód, w moim spolszczeniu: "problemorodek".
Burza mózgów jest sprawdzoną techniką znajdowania rozwiązań, a nie wyłącznie ich poszukiwania. Dlaczego w Polsce tak rzadko ludzie się nią posługują? Dlaczego im wyżej, tym gorzej z tym? Myślę, że - wbrew obrońcom życia poczętego - staliśmy się krajem antykoncepcji. Warunkiem skutecznej burzy mózgów jest otwartość na inne poglądy i - przynajmniej w czasie trwania sesji - swobodne przerzucanie się nawet najbardziej zwariowanymi pomysłami. Któraś z fantazji może nas doprowadzić do rzeczywistości. Burzy mózgów nie wymyślono w Polsce. Tu dobre rozwiązanie trzeba zatłuc, jeśli nie narodziło się w głowie krytykującego. Tak antykoncepcja zwalcza koncepcję.
Na szczęście w świecie powszechnej konkurencji "psuje" przegrywają szybciej, niż są to w stanie wykoncypować. Ale ile skorzystają na psuciu umysłów, gospodarki, państwa, to już ich.
Więcej możesz przeczytać w 21/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.