Kto będzie polskim Haiderem?

Kto będzie polskim Haiderem?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Publicysta "Wprost" Bogusław Mazur w interesującym eseju poświęconym rozpoczynającej się kampanii prezydenckiej ("Kto będzie polskim Haiderem?", nr 18) dokonuje krytycznej oceny dotychczasowych wypowiedzi i postaw kilku kandydatów i dochodzi do wniosku, że zagrożenie populizmem, demagogią i nacjonalizmem jest dziś realne w całej Europie, także w Polsce, a w konsekwencji i u nas prawdopodobnie pojawi się jakiś odpowiednik Haidera
"Populiści od dawna próbują przechwycić władzę we Francji, w Szwajcarii i we Włoszech. Nacjonalistyczny populizm jest bowiem gorączką, którą wywołuje europejska epidemia socjaldemokratyzmu, etatyzmu, przeregulowania gospodarki i strachu przed konkurencją w warunkach ekonomii globalnej.

Chłopski spryt
Gorączka ogarnia również Polskę. Kwestią czasu pozostaje pojawienie się polskiego odpowiednika Wolnościowej Partii Austrii i polskiej mutacji Jörga Haidera. Do tej roli aspirują przede wszystkim Jan Łopuszański, Andrzej Lepper i Tadeusz Wilecki. Który z nich wygra?" - pyta Mazur. Ponadto cytuje wypowiedzi wyżej wymienionych kandydatów, zwracając uwagę na typową dla nich demagogię socjalną, populizm, niechęć do tradycyjnych podziałów na prawicę i lewicę, odwoływanie się do nacjonalizmu, co idzie w parze z totalną krytyką oraz dążeniami do izolacjonizmu: "Polski Haider pojawi się, gdy w przyszłej kadencji nastąpi przyspieszony proces integracji europejskiej, negocjacje i referendum. (...) Wynik w tegorocznej walce o prezydenturę da odpowiedź, który z pretendentów utworzy duży klub parlamentarny po wyborach 2001 r.".
Najbardziej interesująco i inaczej niż inni publicyści Bogusław Mazur opisuje Andrzeja Leppera, zauważając, że "zdaje się być on typem zimnego, cynicznego gracza. Znakomicie wypada w mediach". Tyle że jest to charakterystyka błędna. Lepper nie jest cynicznym graczem, gdyż to wymaga inteligencji. Jego występy medialne są raczej nieporozumieniem. Prezentuje w nich jedynie gruboskórność, prostacką hucpę i nieuctwo. Ludzi tego typu spotkałem podczas pobytu w więzieniu. Byli agresywni i ograniczeni zarazem, aczkolwiek nie pozbawieni czegoś, co nazywa się chłopskim sprytem. Lepper nie tyle dobrze wypada w mediach, ile został w znacznym stopniu przez media wykreowany. Już dawno przestałby istnieć w świadomości publicznej, gdyby media nie nagłaśniały jego awantur i nie informowały o jego jałowych pogróżkach.
Problem przedstawiony przez redaktora Mazura nie sprowadza się do sporu o charakteropatię czy socjopatię Leppera; jest poważniejszy. Ale diagnozę cytowanego wyżej artykułu, chociaż interesującą, należy ocenić jako błędną. Efekt Haidera to przede wszystkim reakcja znacznej części austriackiej opinii publicznej na teatralizację sceny politycznej, a także na korupcję, nieudolność i degenerację rządzących od lat na zmianę tych samych partii - socjaldemokracji i chadecji. We Włoszech podobne zjawisko zaowocowało destrukcją całej sceny politycznej. W Polsce obserwujemy raczej proces umacniania demokracji i mimo pewnego rozczarowania części społeczeństwa poczynaniami partii nie widać jakichkolwiek oznak poparcia ugrupowań spoza establishmentu przez znaczącą część elektoratu.

Rozłamowcy
Populizm Haidera nie różni się zasadniczo od populizmu innych partii, zarówno lewicowych, jak i prawicowych, a to, co spowodowało reakcję wielu polityków na świecie, to skandaliczne wypowiedzi Haidera, relatywizujące zbrodnie nazistów. Wymienieni kandydaci na polskiego Haidera, pomijając ich cechy osobowościowe - szalone ambicje osobiste, gołym okiem widoczne skłonności wodzowskie oraz przekonanie o wejściu w posiadanie wiedzy i prawdy absolutnej - nie mogą się wylegitymować jakimikolwiek sukcesami politycznymi. Haider natomiast ujawnił duże zdolności polityczne i administracyjne jako premier Karyntii. Wszyscy liderzy naszych marginalnych grupek posługujących się prawicową retoryką i aspirujących do prawicowego elektoratu mają osiągnięcia wyłącznie w wywoływaniu kolejnych rozłamów i sporów. Wydaje się niemożliwe, aby ludzie już skompromitowani nagle mogli się stać - na wzór austriackiego populisty - nadzieją rozczarowanych.
Istnieją poważne różnice w biografiach Łopuszańskiego, Leppera i Wileckiego, albowiem pierwszy z nich nigdy nie należał do PZPR, pisywał w podziemnych wydawnictwach i od początku istnienia III RP włączył się w budowanie pluralizmu politycznego, natomiast dwaj pozostali byli członkami PZPR i nie uczynili - o ile mi wiadomo - niczego dobrego dla Polski, a za to wiele złego. Obecnie łączy ich jednak - obok populizmu i demagogii - wybitnie negatywny stosunek do ekonomicznej i politycznej przynależności Polski do Zachodu. Cokolwiek by powiedzieć na temat Haidera, Le Pena czy Bossiego, to nie kwestionują oni przynależności swoich krajów do NATO ani Unii Europejskiej. I to jest najistotniejsza, najgłębsza różnica pomiędzy nimi a ich polskimi naśladowcami - na co nie zwrócił uwagi redaktor Mazur, akcentując populizm, demagogię i nieziszczalność obietnic. Antyokcydentalizm będzie też najpoważniejszą przyczyną ich politycznej klęski. Przynależność Polski do Zachodu była głównym celem walki wielu pokoleń polskich patriotów. Ostatnie trzysta lat historii Polski to potwierdzenie woli przynależności naszego narodu do Zachodu, to sprzeciw wobec podporządkowania Polski rosyjskiej dominacji. Szczęśliwie ta walka została właśnie teraz zwycięsko zakończona i ukoronowana przyjęciem Polski do NATO. Oznacza to przekreślenie trzystu lat polityki rosyjskiej, wszystkich od czasów Piotra Wielkiego rosyjskich i sowieckich zwycięstw nad Polską. Obecna polityka Rosji polega na przeciwstawianiu się rozszerzeniu NATO i prowokowaniu konfliktów z Polską, aby wykazać, że rozszerzenie NATO oznaczać może wciągnięcie Zachodu w konflikt z Rosją. W świetle napisanej i bogato udokumentowanej książce "Tarcza i miecz", poświęconej polityce Rosji po upadku Związku Sowieckiego, Andrzej Grajewski stwierdza, że "jej (Rosji) celem miało być doprowadzenie do zwycięstwa wyborczego sił postkomunistycznych, a następnie zmiana nastawienia elit politycznych tych krajów wobec Rosji i rozszerzenia NATO".

Izolacja i autarkia?
Dlatego sprzeciw wobec przynależności Polski do NATO, a także Unii Europejskiej, a więc sprzeciw wobec naszej integracji z Zachodem, jest odbierany przez przeważającą część opinii publicznej jako działanie niezgodne z żywotnymi interesami narodu i państwa polskiego. Ci, którzy stają na czele tego sprzeciwu, nie mają najmniejszych szans nie tylko na dojście do władzy, ale nawet na bardziej zauważalne zaistnienie na scenie politycznej. Łopuszański, Lepper, Wilecki i paru innych tego typu polityków, mimo istniejących pomiędzy nimi różnic, nie potrafią odpowiedzieć na pytanie: co proponują zamiast przynależności do NATO i unii? W jaki sposób chcą zabezpieczyć niepodległość Polski przed możliwą w przyszłości odbudową mocarstwowej potęgi Rosji? Czy izolacja i autarkia, w jakiej w wypadku rezygnacji z udziału w strukturach Zachodu znalazłaby się Polska, nie skazywałaby naszego kraju na pobyt w szarej strefie, na sytuację, w jakiej znajduje się Białoruś? I wreszcie - w imię czego mamy zrezygnować z pomocy, jaką udział w NATO zapewnia nam ze strony Stanów Zjednoczonych, skoro tak mizernie przedstawia się nasz potencjał obronny? Prezentowany przez nich program, zwłaszcza polityki zagranicznej, ale także ekonomiczny, cywilizacyjny, kulturowy, zbyt wyraźnie odbiega od oczekiwań zbyt wielu Polaków, aby mógł być podstawą dojścia do władzy w drodze demokratycznej.
Tak więc podobieństwo do Haidera, mimo wszystko austriackiego patrioty, jest pozorne, a politycznym efektem działań marginalnych grupek zajmujących się atakowaniem AWS jest przeciwdziałanie konsolidacji prawicy i tym samym działanie na rzecz postkomunistów. Taki jest realny efekt ich działania, widoczny również w ważnych politycznie głosowaniach sejmowych, podczas których przedstawiciele tych grupek biorą stronę SLD. Ich współdziałanie z postkomunistami dotyczy także szerszych działań, takich jak wrogie wystąpienia wobec interwencji NATO w Kosowie czy szukanie przez Jana Łopuszańskiego poparcia u czytelników "Trybuny". Wyraźne podobieństwo z komunistami istnieje też w odniesieniu do Kościoła hierarchicznego, którego jedni przedstawiciele są przez wyżej wymienionych polityków atakowani i dyskredytowani jako niewiarygodni, a inni popierani jako "autentyczni". Tego rodzaju podział na "reakcyjną" i "postępową" część Episkopatu był stałym elementem propagandy komunistycznej w czasach Polski Ludowej.
Nie powstanie żaden duży klub utworzony przez któregokolwiek z prezydenckich pretendentów, a jedynym prawicowym klubem w przyszłym Sejmie będzie - tak jak dotychczas - klub AWS. Proces jednoczenia prawicy ma bowiem charakter nieodwracalny i jest zgodny z oczekiwaniami większości prawicowego elektoratu. Działania destrukcyjne są odbierane przez znakomitą większość tego elektoratu jako szkodliwe i będące na rękę postkomunistom. Tak też jest w istocie.

Haider już był
Z triumfem demagogii i populizmu mieliśmy już w Polsce do czynienia, a odpowiednikiem naszego Haidera był Stan Tymiński. Jego ciężki akcent, dziwaczne obietnice, mętne deklaracje owocowały poparciem udzielanym przez wielu rozczarowanych. Można złośliwie powiedzieć, że każdy ma takiego Haidera, na jakiego zasługuje. Dla wielu mieszkańców małych miast, w których akurat zbankrutowały produkujące niekonkurencyjne towary zakłady przemysłowe, oraz dla pracowników dotowanych PGR-ów egzotyczny Tymiński był uosobieniem upragnionego Zachodu, przybyszem z lepszego świata. Ale jego sukcesu nikomu już nie udało się powtórzyć i wydaje się mało prawdopodobne, aby udało się komukolwiek w nadchodzącej kampanii. Nawet jednak Stan Tymiński był na tyle rozsądny, że nie prowadził swojej kampanii pod hasłem wrogości wobec Zachodu. Nie stał się polskim Haiderem, bo zabrakło mu cierpliwości i wyobraźni, a stworzona przez niego Partia X była już tylko smutnym przytułkiem dla frustratów i podejrzanych osobników, którzy będą jeszcze długo straszyć na marginesie naszej sceny politycznej. Lecz już tylko straszyć.

Więcej możesz przeczytać w 22/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.