Deficyt optymizmu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jak sobie poradzić z deficytem handlowym
Weź szklankę, napełnij ją do połowy i zapytaj, czy szklanka jest pusta, czy pełna. Jeśli odpowiesz, że jest na pół pełna, przeczytaj ten tekst, jeśli natomiast odpowiesz, że jest na pół pusta, zanim zaczniesz go czytać, zapytaj siebie: "Dlaczego jestem takim pesymistą i dostrzegam przede wszystkim złe aspekty życia?". Weź bilans handlowy Polski. Jest on doprawdy zły, co więcej - nadal się pogarsza. Zapytasz mnie: "Czy mimo to jesteś optymistą?". "Tak, jestem" - odpowiem i wytłumaczę dlaczego.
Po pierwsze, część polskiego importu stanowią towary konsumpcyjne. Wiele z nich jest wysokiej jakości i stosunkowo drogich. "To jest horror" - powiedzą populistyczni moraliści. Ja zaś uważam, że to bardzo dobrze. Dla mnie jest to wyraźny sygnał, że polska gospodarka rozwija się i rośnie siła nabywcza ludzi, a duża część społeczeństwa zaczyna się bogacić. Przecież każdy przedsiębiorca, menedżer lub człowiek wolnego zawodu pracuje po to, aby zarobione pieniądze wydać zgodnie z własną wolą. Mogliby je wydawać w ciepłych krajach, ale robią to w kraju, który kochają, i w ten sposób przyczyniają się do wzrostu jego bogactwa, tworząc miejsca pracy i wartość dodaną. Należy się z tego cieszyć.
Po drugie, dużą część importu stanowią towary potrzebne przedsiębiorcom (inwestorom zagranicznym) do produkcji w kraju. W przeciwnym razie z zagranicy musiałyby być sprowadzane gotowe produkty. Jest to gwarancja, że albo mniejszy import, albo większy eksport (a najprawdopodobniej oba) spowodują w przyszłości poprawę bilansu handlowego. Czy są pesymiści, którzy widzieliby inny rozwój sytuacji?
Po trzecie, znaczną część importu stanowią surowce niezbędne do produkcji. Nawet najwięksi pesymiści muszą się zgodzić, że to nic innego jak transfer wartości dodanej netto (miejsc pracy) do Polski, co otwiera nowe perspektywy.
To są aspekty pozytywne. Negatywne zna każdy i nie trzeba o tym pisać po raz kolejny. Rosnący deficyt handlowy jak miecz Damoklesa wisi nad polską gospodarką i trudno przewidzieć, kiedy może nastąpić kryzys. Mimo że niektórzy ciągle mówią o negatywnym wpływie inwestycji zagranicznych na wielkość polskiego importu, to pozwalają one na zmniejszenie deficytu w obrotach handlowych.
Inną dobrą wiadomością jest to, że jeśli deficyt handlowy będzie zbyt duży, wówczas rynek dostosuje się sam przez nagłą nie kontrolowaną dewaluację złotego, dając znaczący bodziec rozwoju eksportowi. Podjęta kilka tygodni temu trudna decyzja o upłynnieniu kursu złotego jest tego najlepszym dowodem. Rynek jest lepszym regulatorem niż nawet najinteligentniejsza jednostka. Nie oznacza to jednak, że gwarantuje optymalną wartość waluty: kapitał krótkoterminowy czasem wywiera zbyt duży wpływ i powoduje niekorzystne wahania kursu. Przykład Wielkiej Brytanii pokazuje, że nawet w bardzo zdrowej gospodarce za duży wzrost wartości waluty jest przyczyną poważnych problemów eksporterów. Szczerze mówiąc, złoty jest trochę zbyt silny (teraz już w znacznie mniejszym stopniu), ale nie jestem przekonany, że spektakularna dewaluacja spowodowałaby gwałtowny wzrost eksportu. Jest natomiast pewne, że przyczyniłaby się do dramatycznego wzrostu kosztów niezbędnego importu, rodząc inflację, a w konsekwencji podniesienie stóp procentowych.
W tym tkwi sedno: odwrócenie negatywnych tendencji w polskim bilansie handlowym jest zdecydowanie grą długoterminową. W stosunkowo krótkim czasie pomóc może prywatyzacja, gdyż jest ona źródłem napływu zagranicznych walut. W krótkim i średnim okresie źródłem pozytywnych tendencji są bezpośrednie inwestycje zagraniczne. W perspektywie długoterminowej do wzrostu eksportu przyczynia się wiele czynników, w tym działania rządu. Jak rząd może wpłynąć na zbudowanie polskiej marki na światowych rynkach? Po pierwsze, wspierając polski przemysł operatywną niezbiurokratyzowaną instytucją promującą eksport, podobną do włoskiego Instituto per il Commercio con l'Estro. Po drugie, faworyzując zagranicznych inwestorów zorientowanych proeksportowo. Po trzecie, tworząc status "stałego eksportera" (istniejący w innych krajach), który pozwala nabywać na przykład surowce zwolnione od podatku VAT, jeżeli wykazywany eksport przekracza określony procent obrotu. Moim zdaniem, ten ostatni środek byłby szczególnie efektywny w warunkach gospodarki charakteryzującej się niedoborem prywatnego kapitału i wysokimi stopami bankowymi (jak z pewnością jeszcze długo będzie w Polsce). W ten sposób unika się dodatkowego zasilania skarbu państwa przez eksporterów. Reszta leży w rękach przedsiębiorców. I tu także jestem optymistą.
Najszybszą drogą do redukcji deficytu handlowego jest zmniejszenie importu, a mówiąc precyzyjniej, najlepszym sposobem obniżenia ryzyka spowodowanego przez deficyt handlowy jest zmniejszenie wartości importu w stosunku do produktu narodowego brutto. Jest to zadanie dla przedsiębiorców. Dlaczego? Jeśli przedsiębiorcy chcą mieć jakąkolwiek nadzieję wejścia na rynki międzynarodowe, powinni się koncentrować przede wszystkim na utrzymaniu konkurencyjności na własnym rynku. Mówiąc w dużym uproszczeniu: producent towarów konsumpcyjnych powinien spędzić dzień w supermarkecie i sprawdzić etykiety towarów made in country X, jakie zamierza wytwarzać, i zdecydować się, z kim chce konkurować.
Natomiast kluczową sprawą dla rządu jest działanie na rzecz jak najszybszego rozwoju tych sektorów, które nie wymagają dużego importu. Myślę na przykład o autostradach i budownictwie mieszkaniowym. Trudno stworzyć ośrodek eksportu z kraju, w którym transport trwa dwa razy dłużej, niż powinien. W budownictwie mieszkaniowym najważniejszą sprawą jest, według mnie, polityka fiskalna państwa. Pełne odliczanie od dochodu osób fizycznych odsetek od kredytów hipotecznych na "pierwszy dom" spowodowałoby duży rozwój tego sektora przy niewielkim wkładzie importowym. Dodatkową korzyścią byłoby zmniejszenie konsumpcji importowanych towarów luksusowych, które dobrze opłacani młodzi menedżerowie kupują, ponieważ nie wiedzą, kiedy będzie ich stać na zaciągnięcie kredytu na zakup pierwszego mieszkania.
Myślę, że czytelnicy już wiedzą, dlaczego jestem optymistą. Tak wiele możemy zrobić dla tego kraju!

Więcej możesz przeczytać w 22/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.