BigBiznes.com

Dodano:   /  Zmieniono: 
Powstaje internetowa giełda stali, tworzy się sieciowy rynek samochodowych części zamiennych. Koncerny dostrzegły możliwości, jakie daje światowa pajęczyna
Do niedawna Internet był domeną amatorów. Przeszacowana wartość, efemerydy, moda, nadmuchany balon - komentowali poważni biznesmeni rozwój internetowych przedsiębiorstw. Na wielkim tradycyjnym biznesie nie robiły wrażenia gwałtownie rosnące fortuny tych, którzy pierwsi uwierzyli w rewolucyjny charakter sieci. W ostatnich miesiącach dokonał się jednak zwrot. Przedsiębiorstwa reprezentujące praktycznie każdy sektor przemysłowy zaczęły zapowiadać budowę własnych portali skupiających się na handlu elektronicznym.
Nagłe zainteresowanie firm siecią można tłumaczyć na dwa sposoby. Z jednej strony, zaskoczył je gwałtowny rozwój Internetu i teraz starają się nadrobić zaległości w stosunku do przedsiębiorstw, które współtworzyły sukces elektronicznego handlu. Z drugiej zaś strony, narastająca w latach 90. konkurencja, rezultat liberalizacji handlu międzynarodowego, zaczęła zmuszać koncerny do poszukiwania nowych źródeł zysku, często poprzez redukcje kosztów produkcji. Jednym ze sposobów stało się wykorzystanie Internetu w celu zawierania transakcji handlowych z dostawcami surowców, podwykonawcami i klientami. Oszczędności wynikające z lepszej koordynacji i eliminacji zbędnych pośredników mogą się okazać zaskakująco duże. Według ekspertów tygodnika "Business Week", w zależności od branży firmy mogą liczyć na redukcję od 5 proc. do 39 proc. kosztów związanych na przykład z logistyką, organizacją lub produkcją.
Nic dziwnego, że wielu ekspertów przewiduje znaczny przyrost wartości transakcji handlowych zawieranych za pośrednictwem Internetu. Według oceny International Data Corp., wartość tych kontraktów wzrośnie z 200 mld USD w tym roku do 2,5 bln USD w 2004 r. Tak szybki wzrost obrotów jest możliwy, zwłaszcza że tylko 79 proc. przedsiębiorstw z dwunastu najbardziej uprzemysłowionych państw jest zaangażowanych w rozwój wirtualnego handlu - uważają analitycy Industrial Research Bureau. Ponadto 92 proc. szefów globalnych firm sondowanych w ostatnich miesiącach przez firmę konsultingową Booz-Allen Hamilton i tygodnik "Economist" twierdzi, że tak szybki rozwój rynku będzie miał wyjątkowy wpływ na rozwój międzynarodowych stosunków handlowych.
Wiele firm informujących o swoich inwestycjach internetowych skupia się na tworzeniu - często w kooperacji z konkurentami - wirtualnych giełd. W zależności od strategii oferują one najnowsze produkty, nadwyżki produkcyjne lub zbędny inwentarz. Równocześnie wiele przedsiębiorstw tworzy giełdy, na których wspólnie z kooperantami mogą ogłaszać przetargi na dostawy surowców i podzespołów do produkcji. Połączenie funduszy przeznaczonych na zakup surowców daje im możliwość wynegocjowania znacznie korzystniejszych cen od dostawców.
Około pięciuset firm jest w różnym stopniu zaangażowanych w tworzenie wirtualnych giełd. Funkcjonuje już e-Steel.com, gdzie transakcji handlowych dokonuje ponad 2000 przedsiębiorstw specjalizujących się w produkcji wyrobów ze stali. Poza surowcami na wirtualnych giełdach można także handlować pomysłami. Yet2.com oferuje zarówno firmom, jak i indywidualnym wynalazcom możliwość wystawienia na sprzedaż ich licencji technologicznych. Założycielami witryny jest ponad 60 największych koncernów, w tym Boeing, DuPont, Ford i Philips. Przedsiębiorstwa te kontrolują łącznie ponad 10 proc. funduszy przeznaczanych na świecie na badania i rozwój nowych technologii i produktów. W ostatnich miesiącach e-Steel i Yet2, które są firmami amerykańskimi, poinformowały o zamiarze wejścia na rynek europejski i azjatycki, nie ukrywają też, że chcą odgrywać dominującą rolę na rynku globalnym. Wiele innych firm planuje podążyć w ich ślady.
Innym przykładem są plany utworzenia przez General Motors, Forda, DaimlerChrysler i Toyotę wirtualnej giełdy. Jej głównym celem ma być nawiązanie ściślejszej współpracy z dostawcami i podwykonawcami. Firmy deklarują, że nadal będą z sobą konkurować na rynku konsumenckim, jednak połączą siły w procesie składania zamówień na surowce i części niezbędne do produkcji samochodów. Te cztery produkcyjne giganty wydają łącznie 320 mld USD rocznie na zaopatrzenie swych fabryk w części i podzespoły do wytwarzanych samochodów. Gdy wszystkie te transakcje zaczną być zawierane za pośrednictwem giełdy, stanie się ona jedną z największych w cyberprzestrzeni. Dodatkowo będzie przykładem dla firm chcących się zaangażować w podobną działalność za pośrednictwem Internetu.
Należy przewidywać, że w niedalekiej przyszłości każdy sektor przemysłowy będzie miał swą wirtualną giełdę. Symptomem tego jest decyzja Uniform Code Council, organizacji sprawującej kontrolę nad kodem kreskowym, który umożliwia identyfikację i klasyfikację produktów. Już wkrótce w kooperacji z 240 tys. firm członkowskich UCC utworzy wirtualne targowiska.
Wielu obserwatorów dynamicznie rozwijającego się rynku uważa, że u schyłku nadchodzącej dekady tego rodzaju giełdy będą kontrolowały znaczną cześć wymiany handlowej. Łatwiejszy dostęp zarówno do rynków zbytu, jak i surowców zaowocuje niższymi cenami produktów. W tej sytuacji będą się cieszyć zapewne konsumenci, którzy do wyboru będą mieli produkty znacznie tańsze. Przykładem może być rynek motoryzacyjny; gdy proponowana przez General Motors, Forda, DaimlerChrysler i Toyotę giełda będzie w pełni operacyjna, koszt produkcji samochodu średniej klasy obniży się o 1000-1400 USD - oceniają analitycy banku inwestycyjnego Goldman Sachs.

Więcej możesz przeczytać w 22/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.