Car okulistyki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Okulista, biznesmen i polityk, 72-letni Światosław Fiodorow, zasłynął nowatorskim podejściem do leczenia chorób oczu, głównie operacji
 W prowadzonej przez siebie klinice - Interdyscyplinarnym Naukowo-Technicznym Kompleksie Mikrochirurgia Oka - operował ludzi, kierując się zasadą niemalże taśmowej produkcji. Dzięki temu dziennie mógł przeprowadzać ze swoim zespołem 1200 zabiegów, rocznie ponad 300 tys. Mimo wielu nadużyć i błędów, jakich się później dopatrzono, liczby te do dziś robią wrażenie.
Klinika prowadzona przez Fiodorowa należy do państwa, lecz on uczynił z niej prywatne przedsiębiorstwo. Wszystkie przeprowadzane tu zabiegi są płatne. Kosztują kilkakrotnie mniej niż w podobnych ośrodkach zagranicznych, ale średnio ok. 200 USD, co dla przeciętnego Rosjanina jest i tak bardzo dużą kwotą. Państwo dopłaca jedynie do operacji inwalidów, weteranów wojny. Do obniżenia kosztów leczenia przyczynił się system taśmowego leczenia, wprowadzony przez Fiodorowa. Jednocześnie na kilku łóżkach zabiegowych umieszczano kilku pacjentów. W sali operacyjnej koliście ustawiono tyle samo stanowisk dla chirurgów operatorów. Każdy lekarz wykonywał jeden etap operacji, następnie łóżko wraz z pacjentem przewożono do następnego stanowiska.
Fiodorow wybudował osiedle domków jednorodzinnych dla swoich lekarzy. Szczycił się nowoczesną stajnią szlachetnej krwi wierzchowców, która kosztowała klinikę 200 tys. USD. Jako polityk promował liberalną gospodarkę i przedsiębiorczość obywateli. Stał się idealnym symbolem nowych czasów - w tym przypominał socjalistycznych przodowników pracy. Był najwyższej klasy profesjonalistą, innowatorem, wulkanem energii, bojownikiem niosącym na sztandarze nowe, lepsze wartości. Takim widziało go społeczeństwo i zagraniczna opinia publiczna. Inaczej patrzyła nań niemała część pacjentów INTK, którym operacyjnie dokonano korekcji krótkowzroczności. U wielu wystąpiły pozabiegowe powikłania. Co więcej, każdy przez prawie dwa lata musiał się poddać surowym ograniczeniom - nie mógł podnosić przedmiotów cięższych niż dwa kilogramy, oglądać telewizji i czytać. W przeciwnym razie dolegliwości narządu wzroku mogły powrócić, a nawet się pogłębić. Z czasem okazało się, że sukces formuły "ludowego kapitalizmu", głoszonego przez okulistę, INTK zawdzięczał bardziej zastrzykom z budżetu państwa (instytut otrzymywał nieporównywalnie więcej pieniędzy niż inne kliniki) aniżeli własnej działalności gospodarczej.
Niedawna kontrola przeprowadzona przez urzędników Wydziału Podatkowego wykazała, że Fiodorow dopuścił się wielu nadużyć. Okazało się między innymi, że słynąca z przejrzystości księgowość jest kompletnie pogmatwana, a Fiodorow bezprawnie zajmuje stanowisko dyrektora INTK. Okulista do ostatnich chwil swego życia mówił, że ktoś knuje intrygi i chce mu odebrać klinikę. Lepsze byłoby określenie przedsiębiorstwo lub holding. Fiodorow rządził w nim jak car - despotycznie i jednoosobowo. Jego lotnicza eskadra, która miała stanowić medyczną służbę szybkiego reagowania, w rzeczywistości była spełnieniem młodzieńczych marzeń Fiodorowa, który chciał być pilotem. Marzenia o zawodowym lataniu prysnęły bezpowrotnie, gdy pod kołami tramwaju stracił stopę. Kilka tygodni temu uzyskał licencję na latanie śmigłowcem Gazela. Do swojego ostatniego rejsu ruszał w Tambowie. Usiadł wtedy na miejscu drugiego pilota. Dwie i pół godziny później nad moskiewskim osiedlem doszło do awarii maszyny. Pilotowi nie udało się bezpiecznie posadzić maszyny. Słynnego okulistę rozpoznano po dokumentach i protezie.
W małych helikopterach typu "powietrzna taksówka" nie montuje się czarnych skrzynek. Trudno więc będzie określić przyczynę katastrofy. Pojawiają się - co jest typowe w takich sytuacjach - wersje mówiące o zamachu i samobójstwie. Ale wydają się nieprawdopodobne. Fiodorow miał kłopoty, lecz powoli się z nich wydostawał. Po kontroli w INTK groziła mu w najlepszym wypadku przymusowa dymisja, w najgorszym - proces sądowy. Tymczasem nie tylko nie postawiono mu poważniejszych zarzutów, lecz podpisano z nim nową umowę na kierowanie Mikrochirurgią Oka. Światosław Fiodorow był bowiem bardzo szanowanym obywatelem, a tacy zwykle mają wysoko postawionych przyjaciół. W obronie okulisty stanął były premier Jewgienij Primakow i porozmawiał w jego sprawie z obecną wicepremier Walentyną Matwiejenko. Ta zaś odbyła rozmowę z ministrem zdrowia. Sprawa nadużyć w INTK ucichła. Może dlatego, że nie rusza się pomników, zwłaszcza gdy symbolizują tylko to, co słuszne. A wielkich zasług słynnego okulisty nikt dziś nie kwestionuje. Fiodorow walczył z biernością i typowym dla rosyjskiego narodu fatalizmem. Żył, jak chciał. I tak też umarł.


Więcej możesz przeczytać w 25/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.