Gry biurowe

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tetris, Pacman, pasjans czy saper przechodzą do historii. W dziedzinie quickies, czyli biurowych gier komputerowych, pojawiła się nowa moda
Dzisiaj, przynajmniej w niemieckich firmach, poluje się na Moorhuhna, wirtualnego kurczaka z wyłupiastymi, lekko zezującymi oczami i żółtym dziobem. Nikt właściwie nie potrafi wytłumaczyć fenomenu Moorhuhna, wiadomo jednak, że znajduje się on już w dwóch trzecich komputerów w Niemczech - podaje Eaersandeyes, instytut badania rynku. Adres www.moorhuhn.de stał się prawdziwym przebojem.
Choć grę wymyślono jako część kampanii reklamowej whisky Johnnie Walker, błyskawicznie stała się hitem sezonu. Tak naprawdę odkryła ją jedna z berlińskich stacji radiowych, która wirtualnego kurczaka (o szkockim pochodzeniu) umieściła na swoich stronach WWW. Później wspomniał o nim jeden z bardziej popularnych niemieckich moderatorów internetowych dyskusji - Harald Schmidt, a w grudniu ubiegłego roku udostępniono Moorhuhna do tzw. bezpłatnego odstrzelenia, co sprawiło, że gra natychmiast awansowała na pierwsze miejsce w rankingach. Jak wynika z raportu tygodnika "Der Spiegel", najbardziej zagorzali fani Moorhuhna mają 16-28 lat i najczęściej są uzależnieni od wszelkich nowinek internetowych. Część poluje w miejscu pracy, część umawia się ze znajomymi w domach na tzw. kolektywne zawody w odstrzeleniu ptaka. Zabawa trwa ok. 90 sekund, a jej celem jest zabicie jak największej liczby ptaków latających w szkockiej scenerii. Bonusy dostaje się po zestrzeleniu np. Wielkiego Moorhuhna czy stracha na wróble. Gra dotarła już do Polski - na stronach www.moorhuhn.prv.pl znajduje się pierwszy rodzimy klub miłośników kurczaka.
Niemiecka firma, która wykupiła prawa do rozpowszechniania wizerunku szkockiego ptaka, postanowiła jak najszybciej wykorzystać koniunkturę i zrobić z Moorhuhna postać kultową, podobną do kota Garfielda czy Snoopy’ego. Wraz z wersją on line rusza więc powoli przemysł gadżetowy, a kurczak już niedługo pojawi się na T-shirtach, pościeli, dresach, kubkach, ołówkach, parasolkach i oczywiście w postaci pluszowych maskotek. Aby gdakający ptak szybko się nie znudził i nie wylądował na śmietniku (jak kurczaczek Tamagotchi), postanowiono, że nie będzie on występował wyłącznie w roli ofiary. Kamieniem milowym w rozwoju kariery Moorhuhna okazało się wyposażenie go w umiejętność oddawania strzałów. - Samo zabijanie szybko stało by się po prostu nudne. Dlatego cały czas powstają klony gry, w których nasz bohater zaczyna walczyć. Polowanie staje się coraz bardziej pasjonujące - przekonuje Andrea Keidel, rzecznik prasowy firmy, która zarobiła już krocie na udostępnieniu praw licencyjnych.
Nie wszyscy cieszą się jednak ze zwycięstw i sukcesów wirtualnego drobiu. Cyberkurczak oznacza milionowe straty w biurach - przestrzega niemiecka firma doradcza Mummert und Partner. I nie chodzi tu tylko o marnowanie czasu pracy, ale również o to, że komputery coraz częściej się zawieszają i są atakowane przez wirusy. Do wielu szefów dotarło, iż ich pracownicy zamiast wykorzystywać Internet do celów zawodowych, o wiele chętniej angażują się w polowanie na ptaka z wielkimi oczami. Przedsiębiorcy stanęli przed dylematem: w jaki sposób się obronić przed manią grania? Część postanowiła postępować zgodnie z zasadą: "zaufanie jest dobre, ale kontrola lepsza" i wykorzystuje programy pozwalające sprawdzać i cenzurować aktywność internetową pracowników. Inni z kolei zaopatrują się w tzw. blokery, które uniemożliwiają nie tylko polowanie na Moorhuhna, ale korzystanie z wszelkich, tradycyjnych gier komputerowych. - Ta metoda mija się jednak z celem. W każdym biurze znajdzie się przynajmniej jeden pracownik, który prędzej czy później poradzi sobie z programem blokującym - zauważa Uwe Heddendorp, szef AOL-Deutschland. - Jeżeli ktoś zamiast krótkiej przerwy czy wyjścia na lunch decyduje się postrzelać do wirtualnego kurczaka, zbudować przestrzenne miasto czy ułożyć pasjans, to już jego decyzja. Problem pojawia się wtedy, kiedy gry stają się nałogiem, a pracownik potrafi spędzać czas w firmie do późnych godzin wieczornych i z zapałem pobijać własne rekordy - dodaje.
Tymczasem psychologowie pracy całkowity zakaz gier w biurach uważają za niezdrowy! Ich zdaniem, każdy pracownik potrzebuje co najmniej kilku, nawet bardzo krótkich przerw, które pozwolą mu zregenerować siły i złapać oddech. Zadania wymagające koncentracji i skupienia wykonywane są lepiej, kiedy towarzyszy im chwila rozluźnienia. Okazuje się, iż nieskomplikowane gry komputerowe potrafią idealnie zrelaksować.

Więcej możesz przeczytać w 26/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.