Pechowy regionalizm

Pechowy regionalizm

Dodano:   /  Zmieniono: 
Województwa, powiaty i gminy uważane są w Polsce za przedmioty oddziaływania, a nie samodzielnie działające podmioty
16 czerwca 2000 r. minister właśnie utworzonego resortu rozwoju regionalnego i budownictwa oświadczył bez fałszywego wstydu, że "na polityce regionalnej zna się nieźle" (vide: sprawozdanie telewizyjne z wręczenia nominacji). Jeśli za tym oświadczeniem pójdą czyny świadczące o stanie wiedzy ministra, to chwała Bogu! Do tej pory bowiem polski regionalizm i polskie regiony zupełnie nie mają szczęścia do polityków.

Już na starcie reformy centrum zapobiegło powstaniu autentycznych 8-10 regionów, tworząc w zamian 16 województw-namiestnictw. By nawet te karykaturalne namiastki regionów nie były zbyt samorządne, podzielono w nich władzę zgodnie ze starą rzymską zasadą pomiędzy wojewodę-namiestnika i marszałka sejmiku wojewódzkiego, skutecznie ich w ten sposób skłócając i umożliwiając tym samym kontynuację centralizmu. Pisałem już w tej rubryce, jak storpedowano reformą roku 1999 ideę rzeczywistej samorządności, pozostawiając 2500 zbyt słabych gmin, powołując do życia dodatkowy szczebel władzy - kaleki powiat i likwidując województwa - potencjalne subregiony.
Wbrew lansowanym usilnie pochwałom, właśnie reforma administracyjno-samorządowa jest najsłabsza z czterech reform rządu Buzka. Najsłabsza dlatego, że zrezygnowano z rzeczywistych, jakościowych przemian ustrojowych na rzecz zachowania centralizmu w polityce administracyjnej i... regionalnej. Jej autorzy ulegli presji politycznych analfabetów, obawiających się secesji prawdziwych, samorządnych regionów. Trzeba mieć ptasi móżdżek, żeby podejrzewać na przykład Wielkopolskę, kolebkę państwa polskiego, o tego typu tendencje. Nieważne okazało się dla tych polityków porównanie doświadczeń krajów, które wybrały drogę autentycznej regionalizacji, i tych, które długo hołdowały centralizmowi. Wystarczy jeszcze dziś spojrzeć na tętniący życiem niemiecki brzeg Renu w Badenii-Wirtembergii i na pustawą, słabiutką Alzację po drugiej stronie. Ale naszych polityków latających masowo do Strasburga takie porównania nie interesują. Wystarcza im "wielki świat" stolicy Alzacji. A przecież nawet centralistyczna Francja stara się od roku 1983 odradzać regiony, ich podmiotowość.
Przejawy centralistycznego pojmowania polityki regionalnej są w Polsce aż nadto dobrze widoczne. Województwa, powiaty i gminy uważane są za przedmioty oddziaływania, a nie samodzielnie działające podmioty. Kuriozalnie wysoki stopień centralizacji finansów publicznych dopiero obecnie, po ujawnieniu fatalnych konsekwencji niemal całkowitej centralizacji dochodów, poddawany jest korektom.
Przypomnijmy więc nowemu resortowi, że głównym zadaniem polityki regionalnej nie jest redystrybucja, dyrektorowanie i zarządzanie, lecz tworzenie ustrojowych i systemowych warunków stymulujących racjonalne, samodzielne gospodarowanie wszystkich podmiotów przy jednoczesnym zapewnieniu państwowej legislacji i przestrzegania prawa. Samorząd regionalny nie powinien pracować w ciągłej obawie przed przechwyceniem przez centrum owoców jego działalności. Przypomnijmy raz jeszcze, że warunkiem przyspieszenia rozwoju kraju jako całości jest przestrzeganie zasady optymalnej alokacji zasobów. Decydując się na ich arbitralną redystrybucję, trzeba mieć pewność, że jej efektywność będzie większa od alokacji pierwotnej. Centralna, spłaszczająca redystrybucja PKB jest ostatecznie szkodliwa także dla beneficjentów dotacji. Prowadzi bowiem do zniechęcenia podmiotów najefektywniejszych, do rezygnacji z intensywnego inwestowania - także w słabszych regionach.
Osobiście mam nadzieję, że minister Kropiwnicki przywróci właściwą rangę zaniedbywanym do tej pory zadaniom państwa w dziedzinie polityki regionalnej: legislacji i nakładom na ochronę środowiska, racjonalizacji gospodarki przestrzennej i kluczowym przedsięwzięciom infrastrukturalnym, decydującym o warunkach rozwoju poszczególnych obszarów.
Wprawdzie reformę administracyjno-samorządową już na starcie zepsuto, ale pole do popisu dla nowego resortu jest jeszcze niemałe.
Więcej możesz przeczytać w 27/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.