Przerywalność

Dodano:   /  Zmieniono: 

Cwaniaczkowie z warszawskich podwórek mawiali kiedyś z knajackim przymrużeniem oka: "Przerywać jest niezdrowo". I nawet jeśli mieli na myśli coś innego niż tylko dobre wychowanie, to poza wszystkim mieli rację. Niezdrowo, a do tego niekulturalnie. Cóż, kiedy żyjemy w cywilizacji przerywania. Przerywa się wszystko i wszystkim. Dzieci starszym, starsi sobie nawzajem, autorytety innym autorytetom, rolnicy czyjeś podróże, a pracę przerywa się na lancz. Podobno przerwę obiadową zastąpiono już przerwą "lanczową", od kiedy moi znajomi, chcąc zjeść obiad, znaleĽli na drzwiach restauracji wywieszkę: "Zamknięte z powodu przerwy obiadowej".
W przerywaniu przoduje oczywiście telewizja. Oglądając film lub inny wysoce artystyczny program, wręcz instynktownie już czeka się, że w ciekawszym momencie rozlegnie się wesolutki sygnał i rozpocznie się wciskanie kitu. A wszystko z dbałości o widza. űeby się przypadkiem zbytnio nie wzruszył lub nie podekscytował ciągłością akcji. A tak może spokojnie pójść zrobić herbatę, a przy niej kulturalnie wymienić się recenzjami, nie przerywając sobie nawzajem tak jak panowie w telewizji.
Ci panowie w telewizyjnych dyskusjach to kolejny wykwit cywilizacji przerywania. Zdarza się, że mówią wszyscy naraz. Szczytową postać można zaobserwować, kiedy jeden polityk przerywa drugiemu, który właśnie mu przerwał, powtarzając głośno i z naciskiem: "Ja panu nie przerywałem!".
A ludzie uczą się, że nie ma niczego nieprzerywalnego. Niedawno w Zamościu podczas Jarmarku Hetmańskiego w trakcie mojego występu na rynku (w środku piosenki) na scenę weszła swobodnym krokiem jakaś lokalna konferansjerka w kapeluszu, stanęła za mną i powiedziała półgłosem: "Pana czas już się skończył". A ja dopiero zacząłem swój występ, bo było opóĽnienie. Zamurowało mnie tak, że przerwałem śpiewanie i chciałem zejść, ale nie pozwoliła na to świetna zamojska publiczność, wypraszając ze sceny ową panią, bym mógł dokończyć program. A owa paniusia, skądinąd "robiąca w kulturze", dalej nie pojęła, że jej wychowanie ktoś przerwał za wcześnie. I że potem podjęła je telewizja swoim przerywaniem.
Nie zdziwię się więc, kiedy podczas kampanii prezydenckiej usłyszę w środku jakiegoś filmu znajomy sygnalik, a następnie tekst reklamy: "To jest zwykły kandydat. A to nasz kandydat. Nasz kandydat teraz o 20 proc. cięższy. Za ten sam głos otrzymasz 20 proc. kandydata gratis. Wybierz naszego kandydata". Z boku ekranu zaś będzie napisane drobnym maczkiem: "Kandydat bezalkoholowy".

Więcej możesz przeczytać w 27/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.