Bełkot awansuje

Dodano:   /  Zmieniono: 
Niezrozumiałą mową tłumaczymy najnowsze osiągnięcia nauki, piszemy ustawy, formułujemy wyroki i decyzje
"Obserwujemy ciekawe zjawisko: bełkot jako środek porozumiewawczy między ludźmi" - pisał przed laty Stanisław Jerzy Lec, za przedmiot obserwacji mając głęboką PRL. Gdyby znał naszą obecną rzeczywistość, nie zdziwiłby się specjalnie. Mruknąłby pewnie jak dawniej: "Bełkot? Ale nowy".

Wspomniany środek międzyludzkiej komunikacji robi coraz większą karierę. Mogło się początkowo wydawać, że wraz z końcem PRL ten specyficzny język ówczesnej propagandy zaniknie. Okazuje się jednak, że przeciwnie: w warunkach wolności i demokracji, zamiast więdnąć, rozkwita coraz bardziej. Nie radząc sobie ze wzrastającym natłokiem informacji i koniecznością ich szybkiego przetwarzania, coraz częściej mówimy byle co i byle jak.
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu". Niestety, wbrew temu ostrzeżeniu Leca bełkoczemy coraz sprawniej i coraz bardziej precyzyjnie. Niezrozumiałą mową tłumaczymy najnowsze osiągnięcia nauki, piszemy ustawy, formułujemy wyroki i decyzje. Wydajemy coraz dziwniejsze dźwięki w sferze polityki, gospodarki, edukacji i kultury. Genialnym popularyzatorem społecznego bełkotu są nasze kochane, wolne media, które przecież o wszystkim muszą coś powiedzieć, a na myślenie nie ma czasu. Trzeba puścić cokolwiek, wzięte od byle kogo i pędzić dalej, bo rośnie kolejka nowych informacji.
Pewnie i ja mam jakiś wkład w rozwój mowy niejasnej i pokrętnej, ale trudno mi oceniać własne zasługi. Nie zamierzam pisać traktatu o bełkotologii - podam tylko garść najbardziej denerwujących przykładów z interesującej nas dziedziny, ograniczając się w zasadzie do spraw, w których mogę uchodzić za człowieka jako tako kompetentnego. Wstrzymam się więc od komentarza w sprawie np. genetycznej mapy człowieka, mimo że od dawna nie słyszałem tak potężnej porcji bzdur i nonsensów, którymi oblepiono odkrycie. Nie będę też nic mówił o bełkocie polityków, coraz bardziej precyzyjnym i prawie już doskonale niezrozumiałym. Powiem tylko kilka słów o bełkocie prawniczym, który niedługo każe nam zapomnieć o starożytnej definicji prawa jako sztuki dobra i słuszności. Ustawy mamy coraz bardziej rozwlekłe i niezrozumiałe, które coraz częściej trzeba zmieniać, zastępując dotychczasowe bzdury nowymi. Złośliwe "bzdura lex sed lex", którym kiedyś określaliśmy prawo PRL, nadal jest powiedzeniem w pełni aktualnym. Coraz częściej bełkot bywa podnoszony do godności ustawy, o czym nie śniło się chyba nawet Engelsowi. Jeżeli jeden z najlepszych prawników w kraju prosi mnie o pomoc w interpretacji nowego przepisu z zakresu swojej specjalności, oznacza to, że ustawodawca przekroczył granice profesorskiej wytrzymałości. Trzeba falandyzowania, żeby z bełkotu wycisnąć resztki sensu i logiki. Przed wojną prawo pisali profesorowie, a nie urzędnicy z politykami i dlatego było ono lepsze od dzisiejszego. Dzisiejsze prawo podatkowe staje się coraz bardziej precyzyjnym bełkotem, służącym porozumieniu między urzędnikami. Gdy jakiegoś dźwięku nie kojarzą - czekają na instrukcje z góry. "Słyszycie ten bełkot? To chóry spółgłosek po eksterminacji samogłosek". Samogłosek, czyli nas, podatników. Swobodny, luźny bełkocik prawa samorządowego daje każdemu, nawet najbardziej niekompetentnemu rajcy możliwość dokonywania epokowych odkryć prawniczych i podejmowania dowolnie szkodliwych działań. Sąd może spokojnie zabełkotać w wyroku, a prawie każdy urzędnik może wypluć z siebie dowolną, niezrozumiałą decyzję. A wszystko to dodatkowo jeszcze zaciemniają i przekłamują niekompetentni medialni komentatorzy, dzięki czemu coraz więcej obywateli ma w głowach - mówiąc staromodnie - sieczkę albo groch z kapustą, co współczesny bełkot określa niewinnie jako "szum informacyjny".
Stan naszych głów może się dodatkowo pogorszyć w związku z nadchodzącymi wyborami prezydenckimi. A oto obywatelskie hasło na wybory, zapożyczone oczywiście od wybitnego eksperta, Stanisława Jerzego Leca: "Prawdziwi nowatorzy! Ich bełkot nie przypomina w niczym bełkotu sprzed roku".
Więcej możesz przeczytać w 28/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.