Dom otwarty

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dwie trzecie Polaków uważa się za ludzi towarzyskich, gościnnych i serdecznych
Bardzo lubię widywać się z Polakami na gruncie towarzyskim. Jesteście weseli, pełni optymizmu i pozytywnie nastawieni do życia. Bliższym kontaktom sprzyja zanikanie bariery komunikacyjnej, bo coraz lepiej znacie języki obce - uważa Alberto Corteze, szef Bacardi-Martini. Brytyjczyk Neil Selby, szef polskiego oddziału agencji reklamowej D’Arcy, Masius, Benton & Bowles, od kilku lat mieszkający w naszym kraju, powiada: - Polacy to towarzyski i serdeczny naród. Kilkakrotnie podczas rodzinnych wycieczek rowerowych za miasto byliśmy zapraszani na herbatę i ciastka przez obcych ludzi. To fascynujące.
- Intensywność naszych kontaktów towarzyskich zdecydowanie wzrosła. Zmieniła się też ich struktura. Model życia wspólnotowego, jeszcze w latach 70. kultywowany głównie przez inteligencję, trafił pod strzechy. Dziś często spotykają się ze znajomymi przedstawiciele niemal wszystkich grup społecznych: bogaci i biedni, pracujący i bezrobotni - mówi prof. Ireneusz Krzemiński, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Dwie trzecie Polaków uważa się za ludzi towarzyskich - wynika z sondażu przeprowadzonego przez Ośrodek Badania Opinii Publicznej. Jednocześnie tylko 14 proc. respondentów mówi o sobie: "Jestem osobą mało towarzyską". Aż 70 proc. z nas to szczęśliwcy z licznym gronem znajomych. Z tej grupy trzy czwarte lubi się często spotykać z przyjaciółmi, natomiast połowa deklaruje, że chętnie gości znajomych u siebie. Co piąty Polak utrzymujący kontakty towarzyskie z licznym gronem osób lubi bywać z nimi także poza domem: w kawiarni, dyskotece, pubie lub restauracji. - Osoby mające dużo znajomych oceniają się lepiej i mają większe poczucie własnej wartości - wyjaśnia Andrzej Samson, psycholog. - Nie wystarcza im, że sami o sobie mają dobre zdanie. Muszą się odbijać w innych ludziach jak w zwierciadle. Dobre i częste kontakty towarzyskie są dowodem na to, że jesteśmy społecznie akceptowani.
Dlatego 41 proc. z nas prowadzi intensywne życie towarzyskie, czyli odwiedza znajomych co najmniej raz w tygodniu. Kolejne 42 proc. to osoby, które z wizytą bywają raz lub kilka razy w miesiącu. Równie chętnie i często przyjmujemy znajomych - niemal połowa z nas ma gości co najmniej raz w tygodniu. Większość badanych deklaruje, że otwierałaby drzwi przed znajomymi jeszcze częściej. Na przeszkodzie staje jednak brak czasu i nadmiar obowiązków zawodowych (34 proc.). Problemem w kontaktach towarzyskich rzadko bywa natomiast odległość (7 proc.), niedobór pieniędzy (12 proc.) lub chęć spędzania czasu wyłącznie w gronie rodziny (5 proc.).
- Mało towarzyscy są ludzie bardzo biedni. Czują się zażenowani i wstydzą się swych kłopotów. Z kolei dobrze wykształceni nie mają czasu podtrzymywać kontaktów towarzyskich: jesteśmy bowiem społeczeństwem merytokratycznym, w którym osoby z dyplomem ciężko pracują, a po pracy jeszcze dorabiają. Niektórzy z nich odkładają spotkania ze znajomymi na przyszłość, gdy już zabezpieczą swój dobrobyt - komentuje prof. Piotr Gliński, socjolog z Polskiej Akademii Nauk.
Co ciekawe, jesteśmy wierni raz zawartym znajomościom - w przeciwieństwie na przykład do Brytyjczyków, Amerykanów czy Francuzów. Z nie opublikowanych badań profesorów Pawła Śpiewaka i Ireneusza Krzemińskiego z Uniwersytetu Warszawskiego wynika, że większość z nas nie zmienia kręgu przyjaciół w zależności od zmiany koniunktury. Przyjaźnimy się z tymi samymi osobami przez lata, poszerzając jedynie grono znajomych. Nie dobieramy ich ze względu na status finansowy czy społeczny.
- Polacy dobrze bawią się na imprezach domowych i oficjalnych. Są otwarci, serdeczni i gościnni. Byłem chętnie przyjmowany przez górali, górników i rolników, mieszkańców Pomorza, Mazur i środkowej Polski. Wszyscy okazywali zainteresowanie moją osobą i moim życiem - mówi José Torres, muzyk, Kubańczyk od dwudziestu lat mieszkający w Polsce. - Jeden szczegół burzy obraz towarzyskiego Polaka: macie niezrozumiałą chęć do ciągłych rozmów o polityce i kłócenia się na ten temat - śmieje się Torres. Za to gromadniej spędzamy wakacje. Na przykład na zagraniczne wakacje lubimy wyjeżdżać w większym gronie. Według Instytutu Badania Opinii i Rynku Pentor, aż 34 proc. ankietowanych wypoczywało latem 1999 r. wspólnie ze znajomymi (zimą - 49 proc.).
- Człowiek, który ma udane życie towarzyskie, ze znajomymi czuje się bezpieczniejszy - uważa prof. Gliński. Ludziom towarzyskim, mającym liczne grono znajomych, łatwiej jest się zmagać z kłopotami dnia codziennego. Szybciej znajdują pracę, awansują, robią bardziej błyskotliwe kariery. Nie poddają się łatwo syndromowi wypalenia zawodowego, ponieważ znajdują oparcie w częstych spotkaniach z przyjaciółmi. - Liczne grono znajomych i umiejętność nawiązywania kontaktów to dziś klucz do sukcesu. Towarzyski pracownik często stykający się z klientem jest skuteczniejszy niż odludek - przekonuje Piotr Wielgomas z firmy doradczej Bigram. - Dla ludzi z natury towarzyskich utrata pracy lub jej poszukiwanie to nie tragedia. Takie osoby są pewniejsze siebie i mają większe szanse zakończyć poszukiwania sukcesem, chociażby rozsyłając wici wśród znajomych. - Tworzenie sieci znajomości zawodowych jest dziś koniecznością i stało się częścią kultury pracy. Doskonale rozumieją to Anglosasi. My dopiero się tego uczymy, choć nie zawsze starcza nam woli na rozwijanie kontaktów towarzyskich, które może będą procentować w przyszłości - uważa Wojciech Borsucki z firmy doradczej Hill International.
Może właśnie dlatego ponad dwie trzecie rodaków zaprosiło w ubiegłym roku znajomych bądź przyjaciół na spotkanie zorganizowane we własnym domu. 72 proc. Polaków uczestniczyło w przyjęciu jako goście. Z danych OBOP wynika, że najchętniej urządzają prywatki lub przyjęcia trzydziestolatkowie, osoby dobrze zarabiające, mieszkańcy wielkich miast (46 proc.), prywatni przedsiębiorcy (58 proc.) i ludzie dobrze wykształceni (41 proc. osób z wykształceniem wyższym i 42 proc. ze średnim, podczas gdy tylko 32 proc. z zawodowym i 20 proc. z podstawowym).
- Odczuwamy wielką potrzebę kontaktów z ludźmi bez oglądania się na to, jakie mają cechy. Jesteśmy "głodni" spotkań - zauważa prof. Jacek Leoński, socjolog z Uniwersytetu Szczecińskiego. - Nasza towarzyskość nierzadko jednak jest bardzo płytka. Polega na bywaniu "u cioci na imieninach", pograniu w karty lub wspólnym napiciu się wódki. Wielu spotkaniom Polaków nie towarzyszy wymiana poglądów i refleksja.

Więcej możesz przeczytać w 29/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.