MENU

Dodano:   /  Zmieniono: 
Książka

Piotr Piotrowski, profesor historii sztuki na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, w kompendium "Znaczenia modernizmu. W stronę historii sztuki polskiej po 1945 roku" wcielił się w rolę przewodnika ukazującego meandry malarstwa abstrakcyjnego i figuratywnego czy neoawangardy. Sztukę widzi jako dynamiczną strukturę uwikłaną w mechanizmy władzy i napięcia polityczne. Omawia na przykład modernizm poodwilżowy: "Silne przywiązanie do autonomii dzieła w okresie popaździernikowym można odczytywać - na zasadzie a'la rebours - jako pewnego rodzaju 'zemstę socrealizmu'. Sztuka autonomiczna to sztuka wolna". Autor zastanawia się jednak, do jakiego stopnia była to sztuka wolna, skoro Tadeusz Kantor i inni polscy moderniści, podróżując do Paryża, nie zauważali postaw kontestatorskich, na przykład Dubuffeta czy grupy Cobra, lecz jedynie to, co zyskiwało aprobatę establishmentu. Idąc tym tropem, dochodzi do sztuki najnowszej. Syntetyzuje dokonania artystów lat 80., którzy próbowali usytuować się poza systemem władzy ("Ich hasłem było zarówno 'Chcemy prezydenta, nie agenta', ale i 'Więcej seksu i wolności, ale bez Solidarności'"). Natomiast sztukę początków lat 90., zmagającą się z problematyką ciała i płci, opisuje z perspektywy napięć społecznych. Od swych czytelników Piotrowski wymaga humanistycznego obycia. Przeciętnego odbiorcę odstraszą z pewnością już niektóre tytuły rozdziałów: "Surrealność traumatycznej pamięci" czy "W stronę chromatyki 'trzeciego miejsca'". Słowem, akademicki poradnik. (AZ)

Wydarzenie: POLSKA

Najpierw uwaga skupia się na ciałach: obnażonych, splątanych, uskrzydlonych i ukrzyżowanych. Następnie na twarzach - męczeńskich, ekstatycznych, z oczami zamkniętymi lub z wywróconymi białkami, o spojrzeniu wzgardliwym, bezlitosnym albo narcystycznie zakochanym w sobie, w swoim lustrzanym odbiciu. I dalej - drzewa przeistoczone w kolumny, korzenie wypełzające z ziemi niczym zjawy z zaświatów. Kwiaty i owoce też żyją. Pojawiają się i zwierzęta. Głównie świnie i węże kojarzone z seksem oraz śmiercią. Jesteśmy na wystawie "Siła wyobraźni. Symbolizm w Brukseli" w krakowskim Międzynarodowym Centrum Kultury. Zgromadzono tu 60 prac belgijskich symbolistów, należących zarówno do muzeów, jak i prywatnych kolekcjonerów. Pod koniec XIX wieku właśnie Bruksela zyskała miano stolicy odrzuconych awangard (tu tworzyli od 1870 r. - po paryskiej klęsce - Wagner czy Massenet). W 1883 r. Octave Maus, adwokat i miłośnik malarstwa, literatury i muzyki, założył Les Vingt (Grupę Dwudziestu), skupiającą niezależnych artystów. Na jednym z ich spotkań w 1890 r. Mallarmé powiedział: "Człowiek obcujący z marzeniem przychodzi tu, aby mówić o umarłym". Krakowską ekspozycją zawładnęli więc Tanatos i Eros. Na obrazie Léona Frédéricka "Wnętrze pracowni" spostrzegamy twórcę, na którego kolanach siedzi szkielet. Na płótnie "Ruiny" Armanda Rassenfosse’a kobieca nagość przyozdobiona jest pętlą na szyi i koroną cierniową. "Papieros" Fernanda Khnopffa ukazuje spojrzenie i grymas kobiety z papierosem w ustach, emanujące okrucieństwem i perwersją. Takie same odczucia budzą femme fatale z akwarel Féliciena Ropsa. Obrazy te ilustrują istotę symbolizmu, zainteresowanego refleksją nad ulotnością chwili i szukaniem ukrytych znaczeń. Kluczem do zrozumienia eksponowanych w Krakowie prac jest marzenie, a nie śmierć (parafrazując Mallarmégo). Wystawa zorganizowana w ramach Festiwalu Kraków 2000 czynna będzie do 23 lipca. (AZ)
Więcej możesz przeczytać w 30/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.