Prognoza 2000

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wprawdzie opozycja obwieściła już bankructwo III RP, są jednak podstawy, by przewidywać wyraźną poprawę sytuacji gospodarczej w 2000 r. Dzięki lepszej koniunkturze u naszych partnerów handlowych eksport wzrośnie o ok. 14 proc. Wyższe będzie też tempo wzrostu PKB - ponad 5 proc. w skali roku, a także tempo wzrostu produkcji przemysłowej - ok. 10 proc. To wskaźniki sytuujące Polskę w pierwszej trójce w Europie. Dodatkowo można się spodziewać spadku inflacji i umocnienia pozycji złotego.
Wprawdzie opozycja obwieściła już bankructwo III RP, są jednak podstawy, by przewidywać wyraźną poprawę sytuacji gospodarczej w 2000 r. Dzięki lepszej koniunkturze u naszych partnerów handlowych eksport wzrośnie o ok. 14 proc. Wyższe będzie też tempo wzrostu PKB - ponad 5 proc. w skali roku, a także tempo wzrostu produkcji przemysłowej - ok. 10 proc. To wskaźniki sytuujące Polskę w pierwszej trójce w Europie. Dodatkowo można się spodziewać spadku inflacji i umocnienia pozycji złotego. Będziemy się rozwijać znacznie szybciej niż sąsiedzi, a jednocześnie wzrośnie skłonność do zaciągania kredytów konsumpcyjnych, co oznacza optymizm i nadzieję co najmniej na utrzymanie dochodów. Pozytywnym sygnałem była też umiarkowanie demagogiczna debata budżetowa w Sejmie, choć przyjęty tuż przed świętami budżet jest wyjątkowo ambitny - przynajmniej w zakresie zwalczania inflacji. Niestety, niewielkie są natomiast nadzieje na istotne zmniejszenie bezrobocia.
Wprawdzie opozycja obwieściła już bankructwo III RP, są jednak podstawy, by przewidywać wyraźną poprawę sytuacji gospodarczej w 2000 r. Dzięki lepszej koniunkturze u naszych partnerów handlowych eksport wzrośnie o ok. 14 proc. Wyższe będzie też tempo wzrostu PKB - ponad 5 proc. w skali roku, a także tempo wzrostu produkcji przemysłowej - ok. 10 proc. To wskaźniki sytuujące Polskę w pierwszej trójce w Europie. Dodatkowo można się spodziewać spadku inflacji i umocnienia pozycji złotego.
Będziemy się rozwijać znacznie szybciej niż sąsiedzi, a jednocześnie wzrośnie
skłonność do zaciągania kredytów konsumpcyjnych, co oznacza optymizm i nadzieję
co najmniej na utrzymanie dochodów. Pozytywnym sygnałem była też umiarkowanie
demagogiczna debata budżetowa w Sejmie, choć przyjęty tuż przed świętami budżet
jest wyjątkowo ambitny - przynajmniej w zakresie zwalczania inflacji. Niestety,
niewielkie są natomiast nadzieje na istotne zmniejszenie bezrobocia. - Przyrost
produkcji sprzedanej przemysłu, obserwowany od sierpnia, a w listopadzie sięgający 16 proc. (w skali rocznej), jest tendencją trwałą, która powinna się utrzymać w 2000 r. - uważa prof. Witold M. Orłowski z Niezależnego Ośrodka Badań Ekonomicznych. Jego zdaniem, w pierwszych miesiącach 2000 r. tempo wzrostu będzie jeszcze wyższe, dochodząc do 10 proc. Również Bohdan Wyżnikiewicz, wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, sądzi, że polska gospodarka powraca na ścieżkę przyspieszonego wzrostu gospodarczego. Notowany ostatnio wzrost produkcji przemysłowej jest wyjątkowo wysoki, gdyż odnoszony jest do fatalnego ostatniego kwartału 1998 r. Jednak odzyskana
dynamika gospodarki powinna być widoczna dla każdego. Powraca dobra koniunktura, a motorami przemysłu będą w przyszłym roku branże motoryzacyjna, maszynowa i najprawdopodobniej chemiczna. Także kryzys rosyjski został już - zdaniem prof. Orłowskiego - w pełni "przetrawiony", a gospodarka nadrabia tę lukę zwiększonym eksportem na rynki zachodnioeuropejskie. Wzrost produkcji w połączeniu z dość stabilnym popytem wewnętrznym wyraźnie wskazuje, że wzrasta eksport. Jeśli ta tendencja się utrzyma, w przyszłym roku możemy liczyć
na dynamiczny wzrost gospodarczy na poziomie 6 proc. PKB lub więcej. Odrobimy
więc straty poniesione wskutek kryzysu rosyjskiego, przy okazji poprawiając strukturę eksportu. Rząd szacuje wzrost PKB na 5,2 proc. Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową przedstawił niedawno własną prognozę, w ogólnych wynikach zbieżną z rządową. PKB ma wzrosnąć o 5,2 proc., produkcja sprzedana przemysłu o 7,6 proc. O poprawie koniunktury świadczy - zdaniem ekspertów IBnGR - wzrost produkcji przemysłowej w ostatnich miesiącach. W przyszłym roku pojawią się też pierwsze efekty restrukturyzacji górnictwa i hutnictwa. Zmniejszenie strat w tych gałęziach oznacza wzrost PKB o kolejny ułamek procentu. Poprawa sytuacji następuje też w spółkach giełdowych - ich zyski są wyższe niż przed rokiem. Czy wzrost produkcji przełoży się na poprawę salda naszego handlu zagranicznego? Według ekspertów IBnGR, prawdopodobnie już w grudniu 1999 r. (dane na ten temat będą dostępne dopiero za kilka tygodni) sytuacja wyraźnie się poprawi. Tym bardziej że zachodnie statystyki pokazują już zwiększony import z Polski, a ostatnie dane NBP mówią o wzroście - chociaż niewielkim - polskiego eksportu w październiku (w stosunku do września). Rząd zakłada, że wpływy z eksportu
będą w 2000 r. o 14 proc. wyższe niż w roku poprzednim. Wzrosną również - o 8,9
proc. - wydatki na import. Ujemne saldo wymiany handlowej, które w 1999 r. wyniesie ok. 14,2 mld USD, w roku 2000 ma być niemal takie samo (14 mld USD). Mniejsza nadwyżka tzw. obrotów nie sklasyfikowanych (m.in. wpływów netto z handlu przygranicznego) spowoduje, że nadal duży będzie deficyt w bilansie obrotów bieżących. W 1999 r. ma on wynieść 10,6 mld USD, w roku 2000 - 10,5 mld USD. Formalnie deficyt ten będzie stanowił odpowiednio 6,8 i 6,1 proc. PKB. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę tylko "oficjalny" handel zagraniczny, deficyt przekroczy chyba 7 proc. PKB, a więc granicę uznawaną przez ekonomistów za bezpieczną. Na sytuację w handlu zagranicznym wpływa kształtowanie się kursu walutowego. W projekcie budżetu na 2000 r. rząd zweryfikował swoje wcześniejsze prognozy: w przyszłym roku dolar ma kosztować średnio 4,04 zł, podczas gdy pierwotna prognoza mówiła o 3,8 zł. Jeśli sprawdzą się prognozy dotyczące kursów walutowych, stracą posiadacze kont dolarowych. Wartość ich wkładów spadłaby bowiem nominalnie - w porównaniu z początkiem roku - o 2 proc., a uwzględniając prognozowaną przez rząd inflację - aż o 7 proc. Inna będzie
natomiast sytuacja posiadaczy kont złotowych. Rząd zakłada, że podstawowa stopa
procentowa NBP (lombardowa) wyniesie 15,7 proc., co oznacza, że oszczędzający
w złotówkach realnie zyskają kilka procent. Inflacja średnioroczna - według założeń rządowych - wyniesie w przyszłym roku 5,7 proc. Zdaniem większości ekonomistów, będzie ona jednak wyższa. Eksperci Nicom Consulting spodziewają się na przykład, że ceny wzrosną o 8-8,5 proc. Gdyby tak się stało, mielibyśmy do czynienia z realnym spadkiem wartości rent, emerytur i płac w sferze budżetowej, mają one bowiem wzrosnąć nominalnie o 6,7 proc. W przyszłym roku więcej zapłacimy za paliwa, samochody, papierosy i alkohole - przede wszystkim wskutek wzrostu akcyzy. W wypadku aut o pojemności silnika do 2000 ccm zwiększy się ona z 2 proc. do 4 proc. Oznacza to, że na przykład za "malucha" tylko z tytułu wzrostu podatku zapłacimy o 250 zł więcej. W wypadku aut z silnikami o pojemności powyżej 2 litrów akcyza zwiększy się z 10 proc. do 15 proc., co oznacza wzrost ceny tych samochodów o 3-5 tys. zł. Trzykrotnie wzrośnie akcyza na paliwa - za każdym razem o ponad 4 proc. Jeśli podatek ten wliczony zostanie w cenę paliwa, za litr benzyny bezołowiowej zapłacimy o 13 gr więcej, a za litr etyliny 94 - o 18 gr więcej. Rocznie wydamy więc na benzynę o ponad 200 zł więcej. Akcyza na papierosy zwiększy się średnio o 25 proc., co oznacza, że na przykład paczka marlboro będzie droższa mniej więcej o złotówkę, paczka popularnych zaś - o 50 gr. Wydatki przeciętnego palacza wzrosną więc w 2000 r. o ok. 250 zł. Podwyżka akcyzy na alkohole nastąpi dwukrotnie - w marcu i wrześniu (o 2 proc. i 4 proc.). Jeśli producenci obciążą nią konsumentów, za 
pół litra wódki będziemy płacić o 70 gr więcej, a za butelkę bułgarskiego wina
średniej klasy - o 60 gr więcej. W skali roku (uwzględniając "statystyczne" spożycie) nasze wydatki wzrosną odpowiednio o 8 i 10 zł. Rząd zdecydował się powiększyć deficyt budżetowy o 2,7 mld zł, czyli mniej więcej o tyle, o ile wzrośnie dotacja dla ZUS. Ministerstwo Finansów tłumaczy to także niższym od założonego kursem złotego i koniecznością udzielenia kasom chorych pożyczki z budżetu w wysokości miliarda złotych. Można jednak przypuszczać, że zwiększony deficyt rząd będzie łatał wpływami z prywatyzacji. Wzrosną one zapewne w 2000 r. do 20 mld zł. Niezbyt optymistyczne są natomiast prognozy dotyczące ezrobocia. Z oceny firmy Nicom Consulting wynika, że bez pracy w przyszłym roku pozostanie ok. 15 proc. siły roboczej. Oznaczałoby to, że polska gospodarka przypominać będzie hiszpańską, charakteryzującą się szybkim rozwojem gospodarczym przy wysokim bezrobociu. Nie wszyscy podzielają jednak tę opinię. Zdaniem prof. Orłowskiego, znaczący wzrost bezrobocia jest możliwy tylko przy założeniu, że dojdzie do szybkiej restrukturyzacji przedsiębiorstw i ostrej konkurencji na rynku. Wtedy bowiem przedsiębiorstwa musiałyby obniżać ceny i koszty, a więc także redukować zatrudnienie. Bohdan Wyżnikiewicz uważa z kolei, że lepsza koniunktura oznacza nowe miejsca pracy, których przyrost będzie jednak ograniczać coraz większa wydajność. Należy się więc raczej liczyć ze stabilizacją bez- robocia na obecnym poziomie lub z niewielkim spadkiem. Grażyna Zielińska, prezes Krajowego Urzędu Pracy, zwraca uwagę, że od stycznia 2000 r. zwalczanie bezrobocia stanie się zadaniem samorządów. Czy na pewno będzie im zależeć na prowadzeniu efektywnej polityki "prozatrudnieniowej"? Przecież z budżetu będą otrzymywać więcej pieniędzy, jeśli będą miały na swoim terenie więcej bezrobotnych.
Więcej możesz przeczytać w 1/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.