Balcerowicz wprost

Dodano:   /  Zmieniono: 
W latach 1948-1999 światowy eksport wzrósł szesnastokrotnie, prawie trzy razy przekraczając wzrost światowej produkcji

Napięcia w krajowej polityce przysłoniły być może ważne zdarzenia międzynarodowe, a wśród nich fiasko rozmów w Seattle na przełomie listopada i grudnia 1999 r., poświęconych otwarciu nowej, dziewiątej rundy procesu liberalizacji światowego handlu. Głównym uczestnikom - Stanom Zjednoczonym, Unii Europejskiej, Japonii, przedstawicielom krajów rozwijających się - nie udało się ustalić wspólnego programu rozmów i zasadniczych ich założeń. Do tego niepowodzenia mogły się przyczynić agresywne i gorszące niekiedy zachowania tłumnie reprezentowanych w Seattle organizacji pozarządowych z bogatych krajów. Atakowały one swego ulubionego chłopca do bicia, a mianowicie "globalizację", a w szczególności domagały się, aby powiązać reguły handlu międzynarodowego że sprawami ochrony środowiska oraz ze standardami socjalnymi dotyczącymi pracy. Problem polega na tym, że włączenie problematyki ekologicznej i socjalnej do reguł rządzących światowym handlem wiąże się z ryzykiem stworzenia nowych barier protekcjonistycznych w krajach bogatych, wymierzonych przeciw importowi z krajów biednych. Tego właśnie obawiają się te drugie. Kraje bogate, a ściślej - tamtejsze grupy nacisku i ulegające im rządy, mogłyby uzyskać nowy powód, aby zamykać swoje rynki przed produktami z krajów biednych. Dlatego należy z wielką ostrożnością podchodzić do haseł typu "dumping ekologiczny" czy "dumping socjalny", skierowanych przeciw mportowi pochodzącemu zwykle z krajów ubogich. Są to bowiem wezwania, których ealizacja musiałaby się przyczynić - poprzez zamykanie się bogatych przed produktami wytwarzanymi przez biednych - do utrwalania biedy w uboższej części świata. Warto też pamiętać, że nie zawsze szlachetne intencje prowadzą dodobrych uczynków. Każdy z nas na pewno się zgodzi, że dzieci powinny chodzić do szkoły, a nie ciężko pracować. Czy z tego jednak wynika, że powinien obowiązywać - jak domagają się niektóre związki zawodowe i rozmaite organizacje pozarządowe w krajach bogatych - zakaz importu produktów wytwarzanych z wykorzystaniem dziecięcej pracy w ubogich krajach? Można chyba założyć, że rodzice w tych krajach zwykle posyłają swoje dzieci do pracy nie że łej woli, lecz z biedy, aby uzupełnić bardzo skąpy budżet rodziny. Gary Becker, laureat Nagrody Nobla z ekonomii, zaproponował ostatnio, aby obywatele bogatej części świata przekazywali równowartość sum zarabianych obecnie dzięki pracy dzieci mieszkańcom biednej części świata. Nie słychać, aby jakakolwiek organizacja pozarządowa z bogatej północy podjęła to wyzwanie. Łatwiej domagać ię zakazów importu, które utrwalałyby biedę? Opinia publiczna i organizacje pozarządowe w krajach bogatych wykazują zadziwiającą tolerancję wobec praktyk handlowych uprawianych przez ich macierzyste państwa, a bijących wprost w ludzi biednych krajów. Produkty rolne i wyroby włókiennicze to dwie dziedziny, w których biedniejsze kraje mają szczególnie duże możliwości eksportowe. I akurat w tych dwóch sferach bogate państwa zbudowały wyjątkowo silne bariery importu. Straty, jakie z tego powodu ponoszą uboższe kraje, są o wiele większe od rozmaitych form pomocy otrzymywanej z krajów zamożniejszych. A organizacje pozarządowe z tych państw nie organizują jakoś większych protestów, jakby obawa rzed macierzystymi lobby była silniejsza niż chęć pomocy biedakom.
Wracając do negocjacji w Seattle: trzeba mieć nadzieję, że fiasko nie jest stateczne. O tym świadczą ostatnie rozmowy między Stanami Zjednoczonymi i Unią Europejską. Warto też pamiętać, że trudności z rozpoczęciem kolejnej rundy negocjacji w sprawie liberalizacji światowego handlu w dużym stopniu wynikają z tego, że do rozwiązania pozostały szczególnie trudne problemy, m.in. liberalizacja międzynarodowego obrotu produktami rolnymi. Nie od rzeczy jest też przypomnieć, jak wiele już osiągnięto dzięki poprzednim ośmiu rundom negocjacji. Pierwszych pięć w latach 1948-1962 dało średnią obniżkę taryf celnych w świecie o 28 proc., szósta - runda Kennedy’ego - w okresie 1968-1972 przyniosła redukcję ceł o 37 proc., siódma - runda tokijska - w latach 1980-1987 umożliwiła dalszą obniżkę o 33 proc., wreszcie ostatnia - zwana urugwajską - zredukowała cła o 38 proc., a także rozszerzyła liberalizację na dwie ważne dziedziny usług: telekomunikację i usługi finansowe. W sumie światowy eksport wzrósł w latach 1948-1999 szesnastokrotnie, prawie trzy razy przekraczając wzrost światowej produkcji. Cła obniżono do jednej dziesiątej ich początkowego poziomu. Umożliwiło to niektórym krajom, takim jak azjatyckie "tygrysy", wzrost gospodarczy zorientowany na świat. Inne kraje dołączyły później, a wśród nich Polska od 1990 r. Teoria i doświadczenie okazują, że tylko taki rozwój może być szybki i trwały.

Więcej możesz przeczytać w 1/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.