Generacja XXL

Dodano:   /  Zmieniono: 
Świat tyje! - alarmują eksperci WHO
W ciągu najbliższych 30 lat liczba grubasów wzrośnie na Ziemi dwukrotnie szybciej niż liczba niedożywionych. Dlaczego? Bo dziś w krajach rozwiniętych otyłe jest już co dziesiąte dziecko. Epidemii nie jest w stanie zatrzymać nawet agresywna ogólnoświatowa "dyktatura lalki Barbie". Otyli właśnie w niej upatrują przyczyn swoich kompleksów. Szczupłych oskarżają, że urządzają świat wyłącznie dla siebie. - Zgrabna sylwetka przestała być już tylko oznaką zdrowia. Stała się definicją wartości człowieka. Punktem wyjścia do faworyzowania lub dyskryminacji - mówi prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Niewiele osób potrafi się uwolnić od psychicznego ciężaru dodatkowych kilogramów. Najczęściej nadwagę traktują jako przyczynę niepowodzeń rodzinnych, małżeńskich i zawodowych. Hasło "bądź fit", zamiast dopingować, zaczyna deprymować - mówi Jolanta Piątek, szefowa Klubu Kwadransowych Grubasów w Koninie. W 150 takich klubach w Polsce z nadwagą i otyłością walczy kilka tysięcy grubasów. - Moda na szczupłość stała się równie obowiązująca co moda na tatuaże czy określone stroje. Jest jednak silniejsza i bardziej bezwzględnie przestrzegana. To efekt kultu energii, przedsiębiorczości i sprawności, cech będących esencją kapitalizmu. Odpowiedni wygląd jest dziś ważniejszy nawet od moralności, której w przeciwieństwie do nadmiaru kilogramów nie widać. Szczupli są młodzi, sprawni i zdrowi. Grubi - starzy, schorowani i nieudaczni - mówi prof. Nęcki.


Dyktatura Barbie rodzi kompleksy, które pogłębia świadomość niedopasowania: świat jest przecież urządzony dla szczupłej większości. - Osoby otyłe mają przez to bardzo niski stopień samoakceptacji. Postrzegają siebie znacznie gorzej niż są postrzegane przez innych. Nie wychodzą z domu, rezygnują z basenu, z plaży. Rzadko chodzą do kina lub teatru. Trudno też sobie wyobrazić pasażera o wadze 120 kg podróżującego kuszetką - wylicza dr Magdalena Białkowska z Instytutu Żywności i Żywienia. Członkini Eurobesitas, europejskiej organizacji walczącej o prawa osób otyłych, przekonuje, że jeśli epidemii otyłości nie uda się zahamować, stopniowo trzeba będzie do niej przystosowywać rzeczywistość: powiększać gabaryty mebli, ubrań, schodów itp. Rozmiar XXL przestaje być powoli jedynie domeną Ameryki. Nadwaga lub otyłość to problem ponad 60 proc. naszego społeczeństwa.
Naukowcy prześcigają się w prognozach. - Za trzydzieści lat otyły będzie co drugi Europejczyk - ostrzegali na tegorocznym Kongresie Otyłości w Antwerpii. Dziś problem z nadmiarem kilogramów ma 15-20 proc. mieszkańców Starego Kontynentu. To prawie tyle samo co w USA, gdzie otyły jest co piąty obywatel. Tyją nawet znani z lekkostrawnej diety Francuzi. Pełnowartościową kolację coraz częściej zastępują hamburgerem, a wino coca-colą. W rezultacie liczba grubasów wzrasta nad Sekwaną o pięć procent rocznie. Na nadwagę, według danych Centrum Dokumentacji Zdrowia CREDES, cierpi już ponad 22 proc. kobiet i 19 proc. mężczyzn. Otyłość 40 proc. populacji staje się problemem także w Niemczech. Nie bez znaczenia jest zapewne przywiązanie do tradycyjnej niemieckiej kuchni, preferującej tłuszcz, gęste śmietanowe sosy, mięso i zasmażkę. Per Bjorntorp z uniwersytetu w Göteborgu na łamach pisma "The Lancet" wyliczył, że w takich krajach, jak Finlandia, Szwecja, Holandia, Francja, Australia czy USA, wydatki na leczenie otyłości obywateli już teraz dorównują nakładom na walkę z AIDS i nowotworami. Otyłość przestała być indywidualnym problemem. Stała się ogólnoświatową epidemią, której skutki - nie tylko zdrowotne, ale właśnie ekonomiczne i społeczne - coraz trudniej przewidzieć.
Największe obawy budzi stan zdrowia przybierającego na wadze najmłodszego pokolenia. Dzieci z roku na rok pochłaniają coraz większą ilość junk-foodów: hamburgerów, chipsów, chrupek i popcornu, zapijając to wszystko coca-colą. Nadwaga to - według International Obesity Task Force, organizacji zajmującej się walką z otyłością - problem co dziesiątego dziecka z krajów rozwiniętych. - Do szóstego, siódmego roku życia otyłe dziecko traktuje się jak rozkosznego grubaska. Kilka lat później dodatkowe kilogramy staną się jego prywatnym dramatem - mówi Małgorzata Cała, psycholog pracująca z pacjentami otyłymi w Poznańskim Ośrodku Specjalistycznych Usług Medycznych. - Piszą do nas otyłe dziewczyny, których nikt nie zaprasza na dyskotekę. Skarżą się, że chłopcy umawiają się z nimi na randki, bo "mają na czym siedzieć i czym oddychać", ale wstydzą się pokazywać z nimi publicznie - dodaje Ewa Kaflarska, szefowa miesięcznika "Super Linia".
- W rezultacie otyłe dziecko zamyka się w sobie i czterech ścianach własnego pokoju. Siedzi przed telewizorem albo komputerem, podjada i tak koło się zamyka - mówi dr Białkowska. Otyłość najamłodszych to zjawisko globalne. Dotyka na przykład aż 12 proc. Francuzów pomiędzy 5 i 12 rokiem życia, 36 proc. dziesięcioletnich Włochów i ponad połowę dziewcząt na Malcie. Nie tylko w Polsce grozę budzi szczupły niemowlak. Ciągle pokutuje przekonanie, że dziecko "wyciągnie się" w okresie dojrzewania, co rozgrzesza przekarmiających je rodziców i dziadków. W Chinach, gdzie otyłe dziecko pokazuje się z dumą jako oznakę bogactwa, liczba małych grubasów poniżej siódmego roku życia wzrasta w zastraszającym tempie - ok. 10 proc. rocznie.
Czy otyli są dyskryminowani? Do amerykańskiego sądu trafiła niedawno sprawa ważącej 220 kg Betty Gonzales, nauczycielki z Kalifornii. Zwolniono ją z pracy pod zarzutem, że jej wygląd źle wpływa na psychikę dziecka i może być odbierany jako akceptacja złego sposobu odżywiania. Gonzales, uwielbiana przez uczniów, sprawę o dyskryminację wygrała. Kalifornijski wydział oświaty musiał przywrócić ją do pracy i zapłacić jej ponad 100 tys. dolarów odszkodowania. W Polsce do biura rzecznika praw obywatelskim nie trafiła jeszcze nigdy skarga na dyskryminację z powodu tuszy. - Bezpośredniej dyskryminacji grubasów u nas nie ma - ocenia Barbara Markowska, autorka telewizyjnego programu "Kwadrans na kawę". - Istnieje jednak ta wynikająca z niewiedzy. Otyłość ciągle postrzega się jako dowód na zaniedbanie i obżarstwo. Lekarze pierwszego kontaktu zamiast kierować grubego pacjenta do specjalisty, wierzą, że wystarczy rzucić mu hasło: proszę mniej jeść. Nikt nie zaspokaja popytu na wzmocnione wersalki. Otyli muszą je wzmacniać cegłami. Znam rodzinę, której ojciec zareklamował połamany mebel. Wersalka miała w gwarancji wytrzymałość do 300 kg. Gdy jednak sprzedawca zobaczył w drzwiach sklepu córkę i żonę klienta, reklamacji nie przyjął. Obie, tak jak ojciec, ważyły po 150 kg - mówi Markowska. - Pod względem wymiarów mebli asortyment w polskich sklepach IKEA niczym nie różni się od asortymentu w innych krajach europejskich. Mamy te same wymiary łóżek czy kanap co na przykład Francuzi i Anglicy. Na razie tylko na rynek amerykański produkujemy większe meble i inne artykuły wyposażenia domu, jak choćby szklanki czy pościel - mówi Joanna Łozińska z IKEA.
Powszechnym problemem osób z nadwagą i otyłych jest brak dużych rozmiarów butów, rajstop i ubrań. Firma, która w jednym z czasopism dla puszystych zamieściła ofertę sprzedaży dużych rozmiarów bielizny, musiała uruchomić dodatkową linię produkcyjną, bo nie nadążała z realizacją zamówień. Dlaczego projektanci dyskryminują klientów z rozmiarem XXL? - Bo nikt takich ubrań nie kupuje - przekonuje Joanna Klimas, projektantka. - Eksperymentalnie rozszerzałam swoje kolekcje o modele w rozmiarze 42-44. Nie sprzedały się, bo osoby z nadwagą szukają ubrań "lejących się" i na gumce. Za wszelką cenę, zapominając o estetyce, chcą ukryć obfite kształty. Projektant koszty uszycia takiego ogromnego stroju musiałby rozłożyć na wszystkie klientki.
Otyłym kobietom przeszkadza szczupły i ironiczny personel w sklepach z ubraniami XXL. - Nie mieścimy się za kierownicą w wielu modelach samochodów, do autobusu wsiadamy środkowymi drzwiami, przed skorzystaniem z windy musimy pamiętać, że stanowimy półtorej, a nie jedną osobę - wylicza 30-letni Robert Chojecki, pracownik firmy komputerowej PMC. Na koncertach w warszawskiej Sali Kongresowej Robert kupuje bilety na najwyższy balkon (tylko tam są wystarczająco duże fotele), a w pociągu jeździ pierwszą klasą, która ma sześcioosobowe przedziały. Kłopot sprawia też podróż samolotem. W samolotach LOT szerokość foteli wynosi od 40 (klasa ekonomiczna) do 46 centymetrów (klasa business). Pasażerowie najgrubsi muszą wykupywać dwa miejsca. Chyba że samolot nie ma kompletu. Wtedy, jak przyznaje rzecznik LOT, otyłym pozwala się na zajmowanie drugiego fotela gratis.
Z powodu nadwagi umiera na świecie dwa razy więcej osób niż z powodu głodu i niedożywienia - wynika z raportów WHO. Także dlatego moda na bycie szczupłym będzie się jeszcze długo utrzymywać. - Nie sądzę jednak, aby doza społecznej tolerancji dla otyłych była coraz większa. Karierę zrobią za to treningi asertywności, na których grubasy będą wmawiać sobie, że puszyste jest piękne - podsumowuje prof. Nęcki.
Więcej możesz przeczytać w 32/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.