Polska marka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jan Paweł II, Bronisław Geremek, Leszek Balcerowicz i Andrzej Wajda - oto postacie najczęściej wymieniane przez ponad sto wybitnych osobistości życia publicznego, do których redakcja "Wprost" zwróciła się z prośbą o opinię, komu powinien przypaść tytuł Człowieka Roku ’99
Był to - symbolicznie rzecz ujmując - wybór między historyczną wizytą papieża w Polsce, przystąpieniem naszego kraju do NATO, twardym forsowaniem reform i budzeniem narodowego ducha. Tytuł Człowieka Roku ’99 tygodnika "Wprost" postanowiliśmy przyznać Bronisławowi Geremkowi, szefowi polskiej dyplomacji.


Zdjęcie Bronisława Geremka ściskającego w Independence dłonie ministrów spraw zagranicznych USA, Czech i Węgier - Madeleine Albright, Jana Kavana i Jánosa Mártonyiego - bez wątpienia trafi do szkolnych podręczników, albowiem wydarzeniem mijającego roku, które na pewno przejdzie do historii Polski, było przystąpienie przez nasz kraj do NATO. "Myślę, że powinna w nas pozostać owa wibracja polskiego serca, jaka towarzyszyła temu wydarzeniu" - wspomina minister Geremek. "To było coś niezwykłego - oto znaleźliśmy się w najpotężniejszym sojuszu świata drugiej połowy XX stulecia". Lista ludzi, którzy przyczynili się do tego sukcesu, jest długa, jednak do rangi symbolu urasta fakt, że na czele polskiej dyplomacji właśnie w tym momencie stał człowiek powszechnie kojarzony z procesem budowania polskiej demokracji i ugruntowywania międzynarodowej pozycji naszego kraju. "Jestem zachwycona, mogąc dołączyć do innych, aby pogratulować Bronisławowi Geremkowi tytułu Człowieka Roku tygodnika "Wprost"" - powiedziała korespondentowi naszego tygodnika Madeleine Albright, sekretarz stanu USA. Bronisław Geremek "odegrał kluczową rolę nie tylko w przyjęciu Polski do NATO, ale także w określeniu nowego miejsca Polski w Europie i na świecie w ostatnich przełomowych latach. Jego przenikliwość, mądrość i humanitarna wrażliwość stały się istotnym elementem obrazu Polski w świecie" - powiedział dziennikarzowi "Wprost" Jeremy Rosner, w przeszłości doradca sekretarza stanu i prezydenta USA ds. ratyfikowania rozszerzenia NATO, a obecnie konsultant polityczny w znanej waszyngtońskiej firmie doradczej Greenberg Quinland Research.
Związek prof. Geremka ze światem dyplomacji dla większości obserwatorów polskiego życia politycznego jest od lat sprawą oczywistą - przez dwie sejmowe kadencje przewodniczył Komisji Spraw Zagranicznych, a od czasu utworzenia gabinetu Jerzego Buzka jest ministrem spraw zagranicznych RP. Sam jednak mówi: "W moim życiu dyplomacja nigdy nie była pasją i wypadło mi się jej uczyć jak nowego zawodu". Podkreśla, że w głębi duszy pozostaje historykiem, który zrządzeniem losu trafił do świata polityki: "W małej mierze uprawiam dyplomację; raczej - politykę zagraniczną. Dobrze, że minister spraw zagranicznych postrzegany jest raczej jako szef dyplomacji niż jako dyplomata; dlatego, że sferą działania ministra jest polityka, uczestnictwo w życiu publicznym znacznie bardziej niż rytuały". A polityka jest jego wielką pasją. Prof. Geremek pozostaje jedną z najbardziej aktywnych i wpływowych postaci polskiego życia politycznego lat 90. Jego "naturalnym środowiskiem" stała się Unia Wolności, którą bez Geremka równie trudno sobie wyobrazić, jak Geremka bez Unii Wolności.
Bronisław Geremek "jest cenionym intelektualistą i historykiem, polskim patriotą, ale też wielkim Europejczykiem i mężem stanu. Dał się poznać jako wytrwały bojownik o wolność i solidarność, bojownik z gorącym sercem i chłodnym umysłem. Jest osobistością wyjątkową i godną podziwu" - powiedział dziennikarzowi "Wprost" Joschka Fischer, minister spraw zagranicznych Niemiec. Dowodem na powszechność tej opinii było wymienienie nazwiska Bronisława Geremka wśród kandydatów na stanowisko sekretarza generalnego NATO - i to zaledwie kilka miesięcy po przystąpieniu Polski do paktu. "W swoim przekonaniu nie byłem kandydatem na to stanowisko" - mówi prof. Geremek. "Nie mówiłem tego jednak, ponieważ uważałem, że ma znaczenie, by kandydatura Polaka funkcjonowała w obiegu publicznym i w międzynarodowych mediach". O uznaniu dla prof. Geremka świadczy również pokaźna kolekcja prestiżowych nagród i honorowych doktoratów, która w 1999 r. wzbogaciła się o pięć kolejnych, wśród nich o doktorat honoris causa Wolnego Uniwersytetu w Berlinie, nagrodę Dla Wybitnych Mężów Stanu Uniwersytetu Kalifornijskiego i francuską nagrodę fundacji Pierre’a Lafue. To właśnie z Francją prof. Geremek czuje się najbardziej związany, a sympatia ta jest w kręgach francuskich elit powszechnie odwzajemniana. "Bronisław Geremek jest lubiany przez Francuzów. Dlatego, że jest Polakiem i znaczącą postacią "Solidarności". Ale także dlatego, że jest sobą - historykiem, intelektualistą, profesorem. Geremek to najbardziej paryski spośród Polaków, wśród których jest sporo paryżan" - powiedział dziennikarzowi "Wprost" Hubert Vedrine, minister spraw zagranicznych Francji. Wysoka w całym minionym roku pozycja Bronisława Geremka w rankingach polityków (średnio 40 proc. respondentów Pentora oceniało go pozytywnie) dowodzi, że Polacy doceniają aktywność szefa polskiej dyplomacji. W trudnym dla rządu AWS-UW roku 1999 Bronisław Geremek był najpopularniejszym członkiem gabinetu Jerzego Buzka.
Rok 1999 nie był dla polskiego MSZ jedynie okresem podniosłych uroczystości. Wręcz przeciwnie - wkrótce po wstąpieniu Polski do NATO rozpoczął się kryzys w Kosowie. Minister Geremek, który jeszcze w 1998 r. jako przewodniczący Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie ustanawiał misję obserwatorów w Kosowie, dobrze zna problemy tego regionu; właśnie dlatego był zapraszany na obrady grupy kontaktowej, a także - już jako szef dyplomacji państwa członkowskiego - uczestniczył w konsultacjach NATO. "To był okres pierwszej próby i szczególnie wytężonej pracy" - mówi Paweł Dobrowolski, rzecznik MSZ i bliski współpracownik ministra.
Kandydatura prof. Geremka do tytułu Człowieka Roku "Wprost" pojawiła się już przed rokiem. Podkreślano wówczas rolę, jaką odegrał jako przewodniczący OBWE. Dziś prof. Geremek przyznaje, że początkowo nie był entuzjastą polskiego przewodnictwa; traktował je wręcz jako "stratę czasu". Wkrótce zmienił zdanie, odkrywając nowe szanse: "Polska ja- ko państwo przewodniczące OBWE stała się jednym z najważniejszych partnerów gry światowej. Nieformalne struktury, takie jak grupa kontaktowa, które decydowały o politycznych rozwiązaniach w owym czasie, nagle potrzebowały Polski i uczestniczyliśmy w nich w sposób naturalny. Myślę, że to była dobra lekcja i dobra okazja, aby pokazać, jakie Polska ma szanse i jaką rolę może odgrywać".
"Politykę międzynarodową zawsze traktowałem jako dialog i nie potrafię jej inaczej uprawiać" - zaznacza. Interlokutorzy profesora podkreślają jego wyniesioną ze świata nauki elokwencję i umiejętność przekonującego, a jednocześnie eleganckiego wypowiadania się w każdej sytuacji, nawet pod koniec ciężkiego dnia w czasie rutynowej wizyty. "Uważałem, że znacznie więcej uzyskam, gdy porzucę formuły języka dyplomacji. W stosunkach międzynarodowych jestem traktowany jako ten, który mówi prawdę i nie nadużywa języka dyplomatycznego. To najczęściej zresztą bardzo mi ułatwiało życie i nawiązywanie kontaktów. Politykę pojmuję jako dialog. Najlepiej czuję się w rozmowie bezpośredniej z jedną czy dwiema osobami albo z niedużym zespołem ludzi. Pamiętam, jak wchodziłem w politykę i w życie publiczne z "Solidarnością", kiedy wypadło mi stawać przed dużymi grupami ludzi, do czego jako historyk i badacz nie byłem przyzwyczajony. Ale wchodząc w życie publiczne, musiałem się także nauczyć bycia mówcą". "Ostatnio widziałem ministra Geremka na Uniwersytecie w Turynie, gdzie odbierał doktorat honoris causa" - powiedział w rozmowie z korespondentem "Wprost" Jaś Gawroński, włoski senator i deputowany do Parlamentu Europejskiego. "Wygłosił przy tej okazji wykład tak piękny, że obecni w auli Polacy poczuli się dumni". Tużurek? Cylinder? Prof. Geremek nie jest entuzjastą sztywnych formuł, tak powszechnie kojarzonych ze światem dyplomacji. "Protokół jest nadal elementem porządkującym stosunki z innymi ludźmi. Rzeczą niezwykłej wagi w prowadzeniu polityki zagranicznej są jednak kontakty bezpośrednie, znajomości, które się nawiązuje, i to znajomości przybierających niekiedy charakter więzi przyjaznych; nie tylko pozorujących przyjaźń, ale rzeczywistych przyjaźni. Te bezpośrednie kontakty stwarzają możliwość nie tylko dialogu, ale także wpływu na drugą stronę".
Jesienią 1997 r. nowego szefa polskiej dyplomacji nikomu obeznanemu z europejską polityką nie trzeba było przedstawiać - Bronisław Geremek był bywalcem światowych salonów zanim jeszcze został ministrem. "Bardzo bliskim przyjacielem" nazywa go Madeleine Albright, a wśród dobrych znajomych prof. Geremka jest też kilkunastu innych szefów światowej dyplomacji. Niektóre z tych kontaktów wywodzą się z czasów, gdy nikt nie mógł przypuszczać, że kiedyś znajdą ciąg dalszy w świecie wielkiej polityki. Madeleine Albright, sekretarz stanu USA, po raz pierwszy zjawiła się u Bronisława Geremka 19 lat temu, kiedy jako doktorantka pisała pracę o polskiej prasie ruchu solidarnościowego początku lat 80. Poprzedniego prezydenta USA George’a Busha prof. Geremek poznał, gdy ten przyjechał do Polski w 1988 r. jeszcze jako wiceprezydent. Na spotkanie z Bushem zaproszono wówczas do Ambasady USA w Warszawie delegację "Solidarności". "Mnie po drodze zatrzymała milicja czy SB i wypuściła po dwóch godzinach" - wspomina prof. Geremek. "Spóźniłem się na kolację i wyjaśniłem, dlaczego. Później Bush zapytał, o co mnie oskarżali, więc odpowiedziałem, że o to, że jestem agentem CIA, a on powiedział: "Przecież ja byłem szefem CIA i nie pamiętam pana na liście płac". Do tej pory pamiętamy o tej pierwszej rozmowie". Zupełnie inaczej wyglądał początek znajomości z Jewgienijem Primakowem, byłym ministrem spraw zagranicznych i premierem Rosji. "To był początek bardzo chłodny, zimny, twardy - sprawa NATO w listopadzie 1997 r. Rozmowa była nie tylko twarda, ale wręcz wroga. I w pewnym momencie przeszedłem z angielskiego na rosyjski. Nagle zmienił się klimat rozmowy, ja mogłem powiedzieć swoje zdanie, że Polska będzie w NATO, o czym jestem przekonany - a Rosji nie opłaca się próbować nam przeszkodzić. I nagle Primakow, bardzo po ludzku - a nie była to rozmowa w cztery oczy, więc miałem świadomość, że wypowiada to publicznie - powiedział: "No, dobrze. Ja rzeczywiście wiem, że wy do NATO wejdziecie, ale ja pana proszę, nie każcie nam się z tego cieszyć". Właśnie to stało się początkiem bliższej znajomości". Polska nie jest mocarstwem, dlatego tak ważna jest umiejętność realizowania naszych interesów poprzez prowadzenie umiejętnej polityki międzynarodowej. "Trzeba wiedzieć, czego się chce i twardo się tego trzymać. Niezwykle ważna w uprawianiu polityki jest umiejętność negocjacji i osiągania kompromisu, który nie musi oznaczać naruszania wartości podstawowych". Niekiedy jednak konieczna okazuje się demonstracja poczucia własnej godności - jak to niedawno było w Brukseli, gdy minister Geremek opuścił salę obrad po tym, kiedy przedstawiciele strony unijnej bez żadnego wyjaśnienia kazali polskiej delegacji czekać na siebie przeszło godzinę. "Nie chodzi tylko o to, że polski minister jest obrażony. Najważniejsza jest substancja; trzeba wiedzieć, o co chodzi i wiedzieć, jak negocjować - trzeba kłaść nacisk na wyobraźnię, na sposób rozumienia problemu, bo we współczesnym świecie liczy się nie tylko siła dywizji. Mam też zasadę, której przestrzegam jako członek rządu: zawsze byłem pokorny wobec mniejszych i panem wobec wielkich. Przedstawicielom dużych krajów nigdy nie pozwalałem na wytworzenie dystansu władzy i zależności, zaś w kontaktach z mniejszymi zawsze staram się, żeby nie odczuwali oni upokorzenia i poczucia wyższości z mojej strony."
Rok 1999 był dla polskiej polityki zagranicznej nadzwyczaj udany. Oprócz uzyskania członkostwa w NATO rozpoczęliśmy zaawansowane rozmowy o przystąpieniu do Unii Europejskiej, poprawia się też nasza międzynarodowa pozycja gospodarcza. "Polska polityka zagraniczna wydaje się prosta - w zasadzie chodzi o to, by budować właściwe warunki międzynarodowe umożliwiające sukces gospodarczy i dające poczucie bezpieczeństwa narodowego. Na przełomie XX i XXI w. Polska - odzyskawszy niepodległość - potrzebuje bezpieczeństwa i osadzenia w dobrych strukturach współpracy politycznej i gospodarczej. To oznacza członkostwo w NATO i wejście do UE. Ale wszystko zależy przede wszystkim od tego, co robimy w kraju, a nie od tego, jak jesteśmy w stanie działać na płaszczyźnie międzynarodowej".
"Zawsze uważałem i uważam, że jedyną rozumną polityką jest polityka realistyczna. Nie lubię jednak syndromu realpolitik, bo oznacza on uległość wobec losu, siły, determinizmu procesów historycznych. Tymczasem wszystko, co w XX w. dokonało się naprawdę wielkiego - dokonało się poza takim pojmowaniem polityki. I jeśli mówię o wadze pewnych uczuć, takich jak solidarność w polityce, to dlatego, że jestem przekonany o ich sile i mam potwierdzające to przekonanie argumenty. Proszę spojrzeć, jak w drugiej połowie kończącego się stulecia siły nabrało pojęcie praw człowieka, zaś słowo "solidarność" w szczególny sposób weszło do polskiego słownika politycznego". To właśnie dzięki prof. Geremkowi pojęcie international solidarity trafiło także do słownika polityki międzynarodowej. "To jest pewien klucz do rozumienia procesów integracyjnych, które dokonują się we współczesnym świecie. Gdybym miał powiedzieć najkrócej, z czego składa się proces integracji europejskiej, powiedziałbym, że z dwóch rzeczy: z kooperacji wykluczającej nadmierną rywalizację i z solidarności".

Więcej możesz przeczytać w 2/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.