Przeciw-obyczaje

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jeśli SLD to - jak mówią - nowa partia, trzeba zacząć od grubej kreski i oceniać na nowo. Na razie mamy stare życiorysy, starych działaczy i napisany na nowo życiorys nowej partii
1."Partia to ludzie - ludzie to partia!" - mówiło się w dawnej PZPR.

2.Słyszałem w radiu urywek przemówienia Andrzeja Celińskiego, wiceprzewodniczącego SLD. Kończył się gromkim wezwaniem: "Do przodu!", czy czymś w tym rodzaju. Nowym wezwaniem do marszu w przyszłość. "Kiedy na niego patrzę, przypomina mi się, jak na seminarium profesora Adama Podgóreckiego w 1976 r. wspominałem o kształtowaniu się nowej klasy średniej, wskazując partyjnych, którzy, jak wynikało z badań ankietowych, reprezentują szersze od przeciętnych horyzonty umysłowe i gotowość do działalności publicznej, po czym wskazywałem na możliwość wejścia tych sfrustrowanych - bo przecież rządząca biurokracja partyjna wcale nie dawała ujścia ich fantazji - w sojusz z siłami dążącymi do zmiany. Andrzej Celiński, obecny senator, człowiek, który mógł tego nie rozumieć, bo wybrał inną drogę życiową, sprzeciwił mi się gwałtownie, a dziś zasiada właśnie z takimi ludźmi. Nowa elita polityczna Polski w dużej - choć ciągle nie wiemy, w jakiej - mierze rekrutuje się z tych, którzy przynajmniej raz w życiu zahaczyli o oficjalne kanały awansu politycznego i odczuli na własnej skórze, że nie daje im to satysfakcji. Jest to więc klasa ludzi aktywnych, dysponujących, jak powiedziałby Machiavelli, virtú (cnotą) polityczną - lwy i lisy, które próbowały w PZPR, w organizacjach legalnych i koncesjonowanych, ci, których można porządkować według daty zaciągu do armii bezpartyjnych w roczniki 1956, 1968, 1970, 1980 czy wreszcie 1981, 13 grudnia - umownej, choć ostatecznej daty. Właściwa ocena wymaga uwzględnienia faktu, że większość tych wiecznie bezpartyjnych też działała w jakichś strukturach oficjalnych, koncesjonowanych". Tak napisałem w 1990 r. i nie zmieniłem zdania. Zdanie zmienił Celiński, choć wcale mnie to nie cieszy, bo nie to jest ważne, że zdanie się zmienia, ale to, w jakich okolicznościach.

3.Dlaczego tak boją się swojej historii? Leszek Balcerowicz i Józef Kaleta, Antoni Kamiński i Wojciech Lamentowicz, Jan Strzelecki i Józef Cyrankiewicz, Jacek Kuroń i gen. Jaruzelski, Karol Modzelewski i Leszek Miller, Marek Król i Mieczysław F. Rakowski, Marcin Święcicki i Józef Oleksy, Edmund Wnuk-Lipiński i Jerzy J. Wiatr... Ta partia składała się naprawdę z różnych ludzi. Są jednak dwa różne procesy. Jeden to przepoczwarzanie się ludzi, którzy w takich czy innych okolicznościach od partii odchodzili, a drugi to przepoczwarzanie się partii. Ona bowiem trwa pod różnymi nazwami ponad sto lat. Na jej początku są jakieś chwalebne spiski przejętej dolą robotników łódzkich młodzieży, która - jak Celiń- ski - chce iść do przodu, zapomnieć o wszystkich starych sprawach, obciążeniach przeszłości, jak staroszlachecka Rzeczpospolita, zaściankowa niepodległość i zacofana polskość. Później rzecz się gmatwa, zwyciężają i - jak Dzierżyński - organizują krwawy terror w obronie swojej rewolucji, do której jakoś przekonać ludzi trudno. Muszą też rejterować z plebanii pod Wyszkowem w hańbie zdrajców narodu. Błąd z końca XIX w. mści się przez cały wiek XX. Od Wyszkowa i Białegostoku do stanu wojennego ciągnie się szlak hańby i zdrady narodowej. Jej kres wyznacza Rakowski, każąc wyprowadzić sztandar z Sali Kongresowej. SDKPiL zmienia się w KPRP, KPRP w KPP, z resztek swoich ofiar Stalin tworzy PPR, PPR przyłącza do siebie PPS i tworzy PZPR, część PZPR przekształca się w SdRP, SdRP niknie w rozszerzonym SLD. Ludzie się zmieniają, i nazwy się zmieniają, ale ruch trwa.

4.Czy wiecznie, to się okaże. Nowa partia będzie mogła łatwo się sprawdzić. Czy woli solidarność z Rosją, Serbią lub Chinami, czy z Zachodem? Czy mając władzę, będzie ją utajniać, czy otwierać dla społeczeństwa? Czy będzie poszerzać dostęp do klas średnich, czy zamykać się w oligarchii bankowo-biurokratyczno-związkowej? Jeśli to - jak mówią - nowa partia, to trzeba zacząć od grubej kreski i oceniać na nowo. Na razie mamy stare życiorysy starych działaczy i napisany na nowo życiorys nowej partii. Tak, bo choć boją się historii - zdjęli Celińskiego ze zwietrzałego styropianu i idą z nim do przodu - to nie potrafią się z przeszłością rozstać. Teraz mają nową historię: "Nawiązujemy do dorobku różnych nurtów lewicy i tego kierunku polskiego i międzynarodowego ruchu socjalistycznego, który zasady sprawiedliwości społecznej zespolił z wolnością i swobodami obywatelskimi, prawami człowieka i samorządnością. Szczególnie bliskie są nam tradycje polskich socjalistów, łączących patriotyzm i dążenia niepodległościowe z walką o demokrację polityczną oraz prawa ekonomiczne i socjalne". A więc PPS, a jak wynika z dalszych ustępów deklaracji, także KOR. Są też wdzięczni WiN, Ruchowi i ROPCiO (to przecież "ci, którzy potrafili się przeciwstawić niegodziwościom pojałtańskiego systemu"). Jednym słowem, dzieci "Solidarności"! Tylko dlaczego takimi ogródkami, dlaczego wprost nie podziękować "Solidarności" za "przeciwstawienie się niegodziwościom pojałtańskiego systemu i przyczynienie się do dzisiejszego demokratycznego porządku wolnej Polski"? Ktoś przecież się "przeciwstawił" i "przyczynił", a nie krasnoludki, które - jak sama nazwa wskazuje - działały w PZPR. Gdzie telegram dziękczynny do Lecha Wałęsy? Gdzie list do papieża, którego doktrynę społeczną nowa lewica lubi cytować w wygodnych dla siebie momentach ("Nawet Ojciec Święty...")? Czemu nie było wieńców na grobach robotników pomordowanych przez PZPR-owskie oddziały ludzi uzbrojonych? Zabrakło odwagi. A co nowego proponuje nowa partia? "Demokratyczne państwo prawne, społeczna gospodarka rynkowa, upodmiotowienie obywateli, ich bezpieczeństwo socjalne i osobiste". Skąd my to znamy? "Solidarność" bez "Solidarności". Szkoda, że nie można było tego zrobić choćby dwadzieścia lat temu. Dzisiaj to jest program wyborczy, na który zdaje się gotowa jest oddać głosy większość. Ale cóż, nie złośćmy się, lepsza taka lewica niż żadna, lepsza międzynarodowa socjaldemokracja niż neokomunizm z Ziuganowem na Kremlu, lepiej zacząć nowe stulecie jako PPS niż jako Proletariat.

5.Do przodu! - jak mówi Celiński. Albo: Alleluja i do przodu! - jak mówi ojciec Rydzyk.

Więcej możesz przeczytać w 2/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.