Prezydent Gates

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ameryka podziwia sukces Microsoftu, ale nie godzi się na jego monopol
Dochodzenie federalne jest pierwszą barierą postawioną przez władze w Waszyngtonie zwycięskiej ekspansji firmy Microsoft, założonej w 1975 r. przez Billa Gatesa i Paula Allena w "nowym, wspaniałym, wirtualnym świecie". System operacyjny Windows (zdaniem krytyków, kopia fundamentalnej koncepcji systemów operacyjnych firmy Apple) jest stosowany przez 85 proc. mikrokomputerów na świecie. Udział programu Office w szacowanym na 3,8 mld USD rocznie rynku oprogramowań dla małego biznesu wynosi 87 proc. Z przeglądarki sieciowej Microsoftu korzysta 36 proc. internautów.

Przed potęgą Microsoftu ugiął się nawet Steven Jobs, współzałożyciel firmy Apple Computers. Wprawdzie prywatnie nie znosi Gatesa, ale zgodził się, by konkurent zainwestował 150 mln USD w akcje przeżywającego renesans koncernu Apple. "Dawniej byłem najmłodszą osobą podczas spotkań w interesach. Teraz jestem weteranem tego przemysłu, mam dużo doświadczenia i wiele zabliźnionych ran" - powiedział Jobs, tłumacząc, że jego porozumienie z Microsoftem nie jest "zdradą", lecz dowodem dojrzałości. Dzisiaj wszyscy zadają sobie jednak pytanie, czy opinia wydana przez sędziego Thomasa Penfielda Jacksona może stanowić podstawę wyroku sądowego. Czy - jeśli nie uda się polubownie zakończyć procesu wytoczonego Microsoftowi przez Urząd Antymonopolowy i władze 19 stanów - dojdzie do podziału firmy? Od chwili ogłoszenia wstępnego orzeczenia sędziego federalnego Jacksona, który na początku listopada uznał, że Microsoft ma monopolistyczną pozycję na rynku oprogramowania komputerowego, w Stanach Zjednoczonych bezustannie spekuluje się na temat przyszłości giganta informatycznego. "Microsoft wykazał, że jest w stanie użyć swojej dominującej pozycji na rynku i olbrzymich zysków, by zaszkodzić każdej firmie starającej się realizować pomysły mogące stanowić konkurencję dla podstawowych produktów tego przedsiębiorstwa" - stwierdził Jackson w uzasadnieniu swojej opinii. Tym samym Microsoft, stwarzając sztuczne bariery dla innych rozwiązań, działa na szkodę milionów użytkowników mikrokomputerów i stosujących konkurencyjne rozwiązania przedsiębiorstw, takich jak Apple Computer czy Netscape - wykupiony przez największą na świecie firmę usług sieciowych America On Line.
Potęga Microsoftu i obcesowe metody postępowania z konkurencją zwróciły uwagę władz federalnych, coraz bardziej zainteresowanych sposobami regulowania przemysłu, który narodził się wśród takich fanatyków, jak Jobs, Wozniak i właśnie Gates (jego roczne obroty wynoszą 150 mld USD). Nie jest tajemnicą, że przeciwnicy Gatesa także mieli swój wpływ na poczynania Ministerstwa Sprawiedliwości. Konkurenci giganta z Redmond oficjalnie deklarują, że chodzi im tylko o obronę zasad wolnej konkurencji, ale wielu z nich zapewne nie miałoby nic przeciwko temu, by ich firmy były na miejscu Microsoftu.
Problemy zaczęły się, kiedy Microsoft, utrzymując dominującą pozycję na rynku oprogramowania, zainteresował się Internetem. Użytkownicy programu Windows wraz z tym programem otrzymywali - zdaniem rywali Gatesa, konia trojańskiego - przeglądarkę Internet Explorer. Krytycy i prokuratorzy federalni twierdzą, że taki chwyt spowodował wyeliminowanie konkurencyjnych programów do internetowej "żeglugi". Przedstawiciele Microsoftu odpowiadali, że Internet Explorer jest integralną częścią systemu operacyjnego, którego nie można "pociąć na kawałki prawniczymi formułkami". W istocie problem polega na tym, że Microsoft oferuje przeglądarkę za darmo razem z pakietem Windows, podczas gdy przeglądarka Communicator produkcji Netscape kosztowała 59 USD (teraz ten program także jest bezpłatny). Sędzia Jackson zdał sobie sprawę ze słuszności zarzutów, kiedy podczas jednego ze wstępnych przesłuchań, opierając się na wskazówkach swojego podwładnego, osobiście przekonał się, że w ciągu 90 sekund można odłączyć przeglądarkę Internet Explorer od programu operacyjnego Windows, a system nadal działa bez zarzutu. "Zadajcie mi kłam, jeśli to nie jest takie proste" - powiedział sędzia obecnym na sali prawnikom Microsoftu.
Zarzuty dotyczące stosowania przez Microsoft monopolistycznych praktyk są równie stare jak system operacyjny MS-DOS, pierwszy przebój tej firmy. Tym razem są one jednak poważniejsze, a władze bardziej zdecydowane niż kiedykolwiek wcześniej, by przypomnieć imperium Gatesa o istnieniu USA. Antymonopolowe akcje nie są w Stanach Zjednoczonych niczym nowym - potęgę uzyskujących monopolistyczną pozycję gigantycznych korporacji przemysłu ciężkiego łamano już na przełomie XIX i XX w. W 1901 r. United States Steel Corporation stała się największym przedsiębiorstwem na świecie, kontrolując w swoich 785 hutach i stalowniach 75 proc. produkcji stali w USA. Podobne giganty pojawiły się w innych dziedzinach. Produkcję wyrobów tytoniowych zmonopolizowała firma American Tobacco, przemysł chemiczny i wyrób materiałów wybuchowych - korporacja Du Pont, petrochemię - Standard Oil. Konsolidacja w amerykańskim przemyśle nasiliła się po zakończeniu II wojny światowej. O ile w 1929 r. tylko trzy przedsiębiorstwa dysponowały majątkiem, którego wartość prze-kraczała miliard dolarów, o tyle w 1996 r. było ich już 463 (ich majątek stanowił 72 proc. majątku wszystkich przedsiębiorstw produkcyjnych). W tej grupie znajduje się Microsoft. W 1996 r. dochody tej firmy przekraczały 8 mld USD i były dwukrotnie większe niż dochody Computer Sciences, konkurenta w branży oprogramowania. W 1978 r. Microsoft zatrudniał 15 osób (dochód - 500 tys. USD), dziś ma ponad 20 tys. pracowników. W 1995 r. ogólna wartość sprzedaży dwóch największych przedsiębiorstw przemysłowych Ameryki - General Motors i Ford Motor Company - wyniosła 255 mld USD, czyli więcej niż PKB Stanów Zjednoczonych w okresie wojny domowej i wartość sprzedaży wszystkich 200 tys. przedsiębiorstw działających w Ameryce w 1909 r. Tej bezprecedensowej konsolidacji towarzyszył jednak wzrost liczby małych i średnich przedsiębiorstw. Obecnie tylko w sektorze przemysłowym działa ich 250 tys. Wzrost liczby małych przedsiębiorstw Amerykanie zawdzięczają licznym regulacjom antymonopolowym wprowadzonym przez Kongres w obawie przed wzrastającą siłą ekonomiczną i polityczną dużych korporacji wspomaganych przez lobbystów. Pierwszą próbą ograniczenia potęgi monopoli było powstanie w 1887 r. Komisji Handlu Międzystanowego. Jej zadaniem było regulowanie transportu. W 1890 r. Kongres przyjął ustawę antymonopolową Shermana (Sherman Anti-Trust Act), zmierzającą do przeciwdziałania tworzeniu się monopoli i ochrony wolnej konkurencji. To właśnie na podstawie tej ustawy doszło do rozbicia wielu dużych korporacji, na przykład Standard Oil, American Tobacco czy Du Pont Co., i najsłynniejszego "demontażu monopolisty" - rozbicia w 1982 r. American Telephone and Telegraph Company i jej 22 lokalnych przedsiębiorstw telekomunikacyjnych. Nad przestrzeganiem federalnych praw antymonopolowych czuwa podległe Ministerstwu Sprawiedliwości Biuro Antymonopolowe i niezależna Federalna Komisja Handlu. U podstaw tych poczynań amerykańskich ustawodawców - podobnie jak amerykańskiego systemu politycznego z nadrzędną zasadą wzajemnej kontroli i równowagi władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej - leży wpisana w Konstytucję obawa przed możliwością zdominowania życia obywateli przez jedną organizację czy tyranię władzy. Czy Microsoft - pierwszy potentat nowego sektora gospodarki - padnie ofiarą takiej nieufności? Bill Gates, argumentując, że stworzone przez niego przedsiębiorstwo jest pionierem innowacji, a nie tyranem zwalczającym konkurencję, zapowiedział walkę do upadłego, chociaż nawet sędzia Jackson w swoim wstępnym orzeczeniu zostawił korporacji furtkę na polubowne, pozasądowe rozwiązanie konfliktu. Sędzia Jackson, który mianował konserwatywnego, znanego z ciętych wypowiedzi sędziego federalnego Richarda Posnera mediatorem konfliktu Microsoftu z rządem federalnym, wymienił wiele rozwiązań pozwalających na uniknięcie podziału Microsoftu na mniejsze, niezależne przedsiębiorstwa. Wśród sugerowanych rozwiązań znajduje się ujawnienie przez tę firmę kodu systemu operacyjnego Windows, pozostawienie użytkownikom mikrokomputerów wolności wyboru przeglądarki internetowej i zakaz cenowej dyskryminacji producentów mikrokomputerów. Jeśli Bill Gates odrzuci te i inne propozycje, władze federalne uwikłają się w przewlekły i kosztowny dla amerykańskich podatników proces sądowy. Microsoft z rzeszą prawników i wpływowych lobbystów może sobie na taki proces pozwolić. Problemy prawne giganta z Redmond, zaczynającego wchodzić coraz agresywniej w dziedzinę internetowej rozrywki, mediów i usług, nie wystraszyły inwestorów. Kiedy 15 grudnia podano do wiadomości, że Microsoft kończy prace nad nową wersją programu operacyjnego Windows 2000, akcje firmy sięgnęły 108,44 USD - zyskując najwyższą wartość w historii swoich notowań. Oznacza to, że 10 tys. USD zainwestowanych w 1986 r., kiedy akcje po raz pierwszy pojawiły się na giełdzie, miałoby obecnie wartość 7,2 mln USD! Tym samym majątek Gatesa, posiadającego 15,3 proc. akcji Microsoftu, wzrósł do 85,3 mld USD. Jest to więcej, niż wynosi wartość majątku Ford Motor Company i PKB Czech. Dysponując taką fortuną (która istnieje głównie na papierze), Bill Gates - określany przez przeciwników jako "człowiek, którego kocha się nienawidzić" - może kupić nawet wytwórnię filmową Walt Disney Company i kilka razy "The New York Times Co." Nie może jednak kupić niechętnego monopolom amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości. Kłopoty Microsoftu związane z toczącymi się procesami nie mają dla inwestorów większego znaczenia. Serwis TechWeb informuje, że cena akcji kolosa wzrosła niedawno w związku ze zbliżającą się premierą systemu operacyjnego Windows 2000, która odbędzie się 17 lutego 2000 r. Wartość rynkowa Microsoftu wynosi 600 mld USD. Tym samym firma Gatesa jest najdroższą z wszystkich amerykańskich korporacji. Wyprzedza o 100 mld USD koncern General Electric.

Więcej możesz przeczytać w 2/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.