Orkan stulecia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy światu grozi klimatyczna katastrofa?
Ponad 120 ofiar śmiertelnych i setki rannych, hektary zniszczonych lasów, uszkodzone budynki, zerwane kilometry sieci energetycznych, paraliż komunikacyjny znacznej części kontynentu - taki jest wstępny bilans strat spowodowanych wichurami, które nawiedziły Europę w okresie świąt Bożego Narodzenia. Meteorolodzy i klimatolodzy są zgodni - w najbliższej przyszłości podobne kataklizmy będą się zdarzać częściej. Dyskusje na temat przyczyn i relacje dotyczące skutków wichury przytłumiły nawet najpopularniejszy ostatnio temat - ostrzeżenia przed "milenijną pluskwą". Zmiany klimatyczne na świecie mogą się bowiem stać nowym i znacznie poważniejszym problemem roku 2000.
Większość ofiar żywiołu stanowią pasażerowie samochodów i piesi, którzy zginęli pod drzewami masowo walącymi się pod naporem wiatru. W Barakaldo w Hiszpanii przechodnia zabiła porwana przez wiatr i spadająca z dużej wysokości budka wartownicza. Dwóch młodych narciarzy zginęło w wagoniku kolejki gondolowej, który roztrzaskał się o ziemię w szwajcarskim kantonie Wallis.
Największą prędkość wiatru - 241 km/h - zanotowano na wieży telewizyjnej stojącej na szczycie Ütlibergu w Szwajcarii. Siła huraganu zaskoczyła nawet meteorologów. Od momentu rozpoczęcia regularnych obserwacji pogody w 1876 r. w Europie nigdy nie zanotowano równie dużej prędkości wiatru. W całej zachodniej Europie wichury spowodowały zakłócenia w komunikacji kolejowej, lotniczej i zablokowały ruch samochodów. Największe spustoszenie huragan wywołał we Francji. Z powodu przerw w dostawie prądu musiano wstrzymać ruch pociągów na siedmiu z 14 linii paryskiego metra i na większości tras stołecznej kolei dojazdowej. Nieczynne były lotniska.
W Paryżu wichura zniszczyła dach i powybijała okna pałacu wersalskiego oraz katedry Notre Dame - oba obiekty przeszły ostatnio gruntowne remonty w ramach przygotowań do uroczystości milenijnych. W zabytkowym parku wokół pałacu wiatr powalił 10 tys. drzew. Część z nich liczyła sobie nawet 200 lat. W Paryżu uszkodzeniu uległ co drugi dom, a w 300 tys. mieszkań zamilkły telefony. W południowych Niemczech i Szwajcarii całe regiony zostały pozbawione prądu. Z ruchu wyłączono wiele odcinków dróg i autostrad. W Szwajcarii i Francji zniszczone zostały ogromne połacie lasów. Huragan dotarł także do Europy Środkowej, a nawet do Rosji. Nadal trudno dokładnie ocenić straty spowodowane nawałnicą. Tylko zarząd lasów Nadrenii-Palatynatu straty w drzewostanie oszacował na kilkadziesiąt milionów marek. Również miliony marek będzie kosztować niemiecką kolej naprawa uszkodzonych torowisk i zerwanych trakcji elektrycznych. W Szwajcarii zgodnie z wstępnymi szacunkami renowacja zniszczonych domów pochłonie 150 mln franków. We Francji koszt odbudowy obiektów zabytkowych oszacowano na 400-500 mln franków (62-77 mln USD). W Danii straty szacuje się na ponad miliard koron duńskich (135 mln USD). Zdaniem ekspertów, ostateczny koszt likwidacji szkód może się okazać znacznie większy. Po huraganie o podobnej sile, który dotknął Europę w 1990 r., towarzystwa ubezpieczeniowe wypłaciły 17 mld DM. Liczba ofiar mogłaby być znacznie mniejsza, gdyby udało się w porę przewidzieć nadejście kataklizmu. Jörg Kachelmann z firmy Meteofax, konkurującej z Deutsche Wetterdienst (DWD) w Offenbach, sugeruje, że winę za tragiczne w skutkach opóźnienie ponosi niewydolny system komputerowy stosowany przez państwowego monopolistę. Rzecznik prasowy DWD uznał zarzuty Kachelmanna za bezpodstawne. Jego zdaniem, nadejścia huraganu o takiej sile nie dało się przewidzieć, gdyż prędkość wiatru wzrosła nagle w ciągu nocy. Przez 30 lat pracy jako meteorolog nigdy nie spotkał się z podobnym zjawiskiem. Wyjaśnienia brzmiałyby bardzo prawdopodobnie, gdyby nie fakt, że francuski instytut już popołudniem poprzedniego dnia ostrzegał przed wichurą o prędkości 180-200 km/h, która ma przejść nad Niemcami.
Główne centra meteorologiczne w Europie regularnie przekazują instytutom regionalnym informacje o zmianach pola barycznego. Dysponują prognozą 144 godziny przed pojawieniem się niżu na danym obszarze, ale to może wskazywać wyłącznie kierunek jego przesuwania się. - Siłę wiatru czy dokładniejszy tor przejścia niżu można wstępnie ocenić z wyprzedzeniem 24-48 godzin. To jednak również nie gwarantuje precyzji, ponieważ niże mogą mieć różną dynamikę - dosłownie kilka godzin przed dotarciem na kontynent mogą się nagle nasilić lub znacznie osłabnąć - tłumaczy Barbara Wilczyńska, synoptyk z Instytutu Meteorologii w Warszawie.
Meteorolodzy i klimatolodzy w całej Europie rozpoczęli debatę, by ustalić, czy tak silne wiatry są związane ze zmianą klimatu na Ziemi. Mojib Latif z Meteorologicznego Instytutu Maxa Plancka w Hamburgu twierdzi, że w najbliższych dekadach w Europie będzie wiało coraz częściej, a siła wiatru będzie rosnąć. W wyniku globalnego ocieplenia klimatu zwiększają się różnice temperatur między obszarami polarnymi a tropikalnymi. Silne wiatry są skutkiem zderzenia się mas ciepłego i zimnego powietrza. Im większa jest różnica temperatur, tym potężniejszy tworzy się huragan. Do powstania ostatniej wichury doszło, gdy zimne powietrze znad Grenlandii w pobliżu wybrzeża Bretanii natrafiło na nagrzane masy powietrza z Zatoki Biskajskiej. Podczas ochładzania się ciepłego powietrza nastąpiło uwolnienie ogromnej ilości energii, która następnie częściowo rozładowała się w postaci huraganu. - Nie można wykluczyć związku między klęskami żywiołowymi dotykającymi Europę a efektem cieplarnianym. Pewne jest, że ocieplenie klimatu zawsze sprzyja rozwojowi zjawisk ekstremalnych, takich jak bardzo silne wiatry. Pośrednio sami jesteśmy za nie odpowiedzialni. Przyczyną ocieplenia może być bowiem między innymi nadmierna emisja gazów do atmosfery i zmiany w użytkowaniu ziemi, na przykład wycinanie lasów - ocenia prof. Maciej Sadowski, klimatolog z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Jeszcze w latach 80. meteorolodzy notowali podczas miesięcy zimowych nad północnym Atlantykiem od czterech do sześciu huraganowych niżów. Obecnie częstotliwość ich występowania wzrosła ponaddwukrotnie.
"W ciągu ostatnich 25 lat znacznie wzrosła częstotliwość występowania i siła charakterystycznych dla Europy zachodnich wiatrów" - twierdzi Friedrich-Wilhelm Gerstengarbe z Instytutu Badań Klimatycznych w Poczdamie. Nasilenie zachodnich wiatrów było również przyczyną wcześniejszych tragicznych w skutkach katastrof klimatycznych: powodzi stulecia na Renie w 1993 r. i 1995 r. oraz silnych opadów śniegu w Alpach poprzedniej zimy. Podobne tragiczne klęski zdarzają się coraz częściej także w innych regionach świata. Huragany, tajfuny o nie spotykanej dotychczas sile i gwałtowne ulewy, jak ostatnio w Wenezueli, gdzie pod zwałami osuwającego się błota zginęło prawdopodobnie ponad 20 tys. osób, powoli przestają być uważane za anomalie pogodowe. Dyrektor Programu Ochrony Środowiska Narodów Zjednoczonych Klaus Töpfer przyczyn gwałtownego wzrostu liczby katastrofalnych zjawisk klimatycznych upatruje w niszczącej środowisko działalności człowieka. Mimo że na kolejnych globalnych konferencjach klimatycznych podejmowane są coraz to nowe zobowiązania, do tej pory nie udało się nawet zatrzymać wzrostu ilości gazów cieplarnianych wydalanych do atmosfery, nie mówiąc już o jej redukcji. Töpfer domaga się stworzenia skutecznego systemu wczesnego ostrzegania przed kataklizmami i opracowania światowych strategii przeciwdziałania niekorzystnym zmianom klimatu. W przeciwnym razie wizja globalnej katastrofy klimatycznej wkrótce może się stać rzeczywistością.
Więcej możesz przeczytać w 2/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.