Niewolnicy sieci

Dodano:   /  Zmieniono: 
Praca w agencji webowej czy w przedsiębiorstwie choćby mgliście związanym z nowymi technologiami, IT, multimediami lub Internetem to marzenie wkraczającej w dorosłe życie młodzieży
Opowieści o bajońskich zarobkach, braku hierarchicznych struktur, koleżeńskiej atmosferze i niczym nie ograniczonej kreatywności kuszą możliwościami, jakich nigdy wcześniej nie było. Do tego wszystkiego najprężniejsze firmy triumfalnie wkraczają na giełdy, a ich akcje osiągają zawrotne kursy. Czy ten obraz technologicznej arkadii przystaje do rzeczywistości? Czy internetowe królestwo zaludniają wybrańcy losu, czy przeciwnie - ludzie zniewoleni. Niewolnicy sieci nie są w tym wypadku określeniem jednostek uzależnionych od Internetu - pod tą nazwą kryje się ogromna armia szarych wyrobników informatycznej autostrady. Wystarczy odwiedzić istniejącą od grudnia ubiegłego roku stronę www.netslaves.com, aby się znaleźć w innej rzeczywistości. Ten wyjątkowy głos wybijający się z chóralnego zachwytu nad Internetem należy do dwóch mieszkańców Nowego Jorku - 33-letniego Billa Lessarda i 42-letniego Steve’a Baldwina - którzy uważają się za jedne z pierwszych ofiar sieci. Zamierzają oni obalić mit, że Internet jest krokiem prowadzącym do społeczeństwa otwartego. NetSlaves (czyli "niewolnicy sieci") publikują mrożące krew w żyłach historie nieudaczników zatrudnionych w mniej lub bardziej znanych firmach internetowych. Twórcy serwisu zadają sobie pytanie: jak to możliwe, że tak wielu pracowników tych firm jest niezadowolonych z wykonywanego zajęcia? Jedną z bardziej docenianych usług jest tu przekład tekstów ogłoszeń o pracy, czyli tłumaczenie na ludzki język czarujących sformułowań kuszących potencjalnych pracowników. Agency.com, największa w USA agencja webowa odpowiadająca za strategię internetową czołowych amerykańskich przedsiębiorstw, jest jedną z wielu firm, które wzięli pod lupę redaktorzy NetSlaves. Atrakcyjny tytuł "stratega internetowego" oznacza osobę, która poradzi sobie z szalonymi współpracownikami i równie szalonymi klientami. "Podpora grupy" to oprawca zmuszający opornych do wydajniejszej pracy. Fundusz inwestycyjny, który poszukuje "doświadczonego dyrektora" to w rzeczywistości nowa firma licząca na to, że kandydat na stanowisko wniesie w wianie swoje kontakty. Niewolnicy sieci prawdopodobnie nie zaznają też szczęścia w objęciach nowej ekonomii. Amerykańska giełda NASDAQ i frankfurcki Neue Markt są marzeniem każdego właściciela firmy. Marzenia o miliardowych majątkach podsycają informacje o zawrotnych notowaniach akcji firm, którym od początku istnienia nie udało się osiągnąć pozytywnego rezultatu. Tym, których nie stać na kupno drogich akcji internetowych "komet" giełdowych, pozostaje strona www.heyidiot.com. Pod tym adresem kryje się serwis sprzedający tylko jeden produkt - akcje Heyidiot.com. Firma nie sprzedaje żadnych produktów, nie świadczy usług, za to reklamuje się jako "połączenie najlepszego webowego oprogramowania z najlepszą stroną handlu internetowego oraz obrotu akcjami". Sprzedaż jest nieograniczona, obowiązuje tylko jedna zasada: cena każdej kolejnej transakcji musi przewyższać cenę poprzedniej. O powodzeniu tej nietypowej oferty rynkowej świadczy między innymi fakt, ze www.heyidiot.com od czterech tygodni znajduje się wśród dziesięciu najbardziej popularnych stron internetowych w Szwecji. Twórcami tej niecodziennej strony są tuzy Silicon Valley - Larry Ellison, dyrektor generalny Oracle, i Mitchell Kertzman, dyrektor generalny Network Computers. Na ostatniej stronie tej niezwykłej oferty handlowej znajduje się informacja, że cały interes opiera się na dowcipie, a celem "żartownisiów" było wskazanie na absurdalne reguły sterujące wyścigiem kursów akcji firm internetowych. Na podobnej zasadzie działa www.itulip.com. Ale Itulip.com już w pierwszej odsłonie ujawnia swój pomysł na interes: "Boisz się zainwestować tysiące dolarów w akcje, które już jutro mogą być bezwartościowe? Akcje Itulip.com są bezwartościowe już dzisiaj, a kosztują tylko 9,95 USD". Eric Janzen, twórca serwisu, zajmujący się profesjonalnie inwestowaniem w nowo powstałe przedsiębiorstwa internetowe, utrzymuje, że wielu inwestorów nie zadaje sobie nawet trudu sprawdzenia frekwencji na stronach firm, których akcje kupują. Wiara w siłę nowej ekonomii nie ma granic.
Więcej możesz przeczytać w 2/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.