Papierowa para

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy separacja uratuje skłócone małżeństwa?
Małżonkowie, którzy z różnych powodów nie chcą wziąć rozwodu, choć ich związek się rozpadł, już wkrótce będą mogli skorzystać z "trzeciego wyjścia": separacji. - To kolejna przeszkoda mającą utrudnić rozejście się ludzi. Nieudolna próba przejęcia zachodnich standardów - twierdzi prof. Kazimierz Pospiszyl, psycholog. - To idealne rozwiązanie dla małżonków, którzy nie chcą już żyć pod jednym dachem, ale nie potrafią zdecydować się na rozwód, na przykład z przyczyn religijnych - uważa mecenas Janusz Kasprzak. Kto zyska na instytucji separacji?

Separacja już od lat jest dość popularnym sposobem załatwiania małżeńskich nieporozumień w amerykańskim świecie show-businessu. Prawie półtora roku temu na separację zdecydowało się najgłośniejsze małżeństwo Ameryki: Donald Trump (51-letni magnat handlowy) i 34-letnia Marla Maples. "Separacja nie przeszkodzi ani naszej przyjaźni, ani prowadzonym wspólnie interesom" - oświadczyli dziennikarzom. Z powodu ogromnego wspólnego majątku głośne było też rozstanie piosenkarki Mariah Carey z jej mężem, 47-letnim Tonym Mottolą, szefem Sony Music. Oboje zdecydowali się jednak pozostać przyjaciółmi i kontynuować współpracę zawodową. Nic dziwnego, bo Carey jest największą gwiazdą koncernu, przynoszącą mu co roku setki milionów dolarów zysku.
W Wielkiej Brytanii sądy wydają rocznie ok. 1600 orzeczeń o separacji, a 90 proc. wszystkich pozwów jest wnoszonych przez kobiety. Najlepszy przykład daje rodzina królewska: księżniczka Anna żyła w separacji z kapitanem Philipsem przez kilka lat, podobnie - syn królowej Andrzej i Sahra Ferguson. Mimo instytucji separacji, liczba rozwodów w Anglii wzrosła w ostatnim ćwierćwieczu o 500 proc. Ponad jedna trzecia małżeństw zawieranych przez osoby w wieku 16-29 lat kończy się rozpadem. Z kolei w Niemczech separacja jest obowiązkowa i trwa rok - dopiero po upływie tego czasu zakłada się sprawę rozwodową. Mimo że po rozwodzie dzieci pozostają z jednym z rodziców, zarówno matka, jak i ojciec mają takie samo prawo do ich wychowywania. Ze statystyk wynika jednak, że w dużych miastach liczba rozwodów wzrasta każdego roku.
Separacja, która wkrótce ma się pojawić w polskim systemie prawnym, nie zlikwiduje instytucji rozwodu ani nie będzie traktowana jako wstęp do niego. Uchroni natomiast małżeństwa katolików przed konfliktem sumienia (prawo kanoniczne nie uznaje rozwodu, ale akceptuje rozłączenie małżonków bez zerwania małżeństwa). Pozwoli też zaoszczędzić dzieciom wstrząsu związanego z ostatecznym rozstaniem z rodzicami, a także da szansę tym parom, które decyzję o rozwodzie podjęły zbyt pochopnie. Pomoże ludziom, którzy - choć żyją oddzielnie - nie chcą zawierać nowego małżeństwa, ale zależy im na zachowaniu dotychczasowego stanu cywilnego - przekonują autorzy projektu.
Instytucja separacji tak naprawdę niewiele zmieni: rozstający się małżonkowie nadal będą się kłócić o wysokość alimentów lub latami procesować o podział majątku, a więzi uczuciowej i tak nie uda się odbudować - uważają przeciwnicy projektu. Separacja zalegalizuje tylko fikcję małżeństwa i uniemożliwi ludziom ułożenie sobie życia na nowo. - Separacja to działanie pozorne. W polskich warunkach nie przyniesie żadnych rezultatów. Kobieta, której nie stać na rozwód, nie uwolni się dzięki niej od męża alkoholika, bijącego ją i dzieci. Nadal będą mieszkali pod jednym dachem, bo projekt nie przewiduje konieczności eksmisji. Argument, że dla katolików separacja to dobrodziejstwo, jest chybiony. Kobiety po prostu nie mają na rozwód pieniędzy lub boją się, że nie poradzą sobie bez męża finansowo - przekonuje Anna Damentko ze Stowarzyszenia na Rzecz Kobiet i Ich Rodzin. - Instytucja separacji spotęguje niekorzystną sytuację dziecka, które w takich wypadkach, niestety, jest przedmiotem przetargu. Powszechna stanie się zbrodnia dokonywana na jego psychice, najczęściej przez kobiety chcące za wszelką cenę zniszczyć więź między ojcem a dzieckiem - mówi Andrzej Ziemba, prezes Stowarzyszenia Praw Ojców.
- Środowiska katolickie robią wszystko, by utrzymać instytucję małżeństwa. Może jednak zamiast nowych ustaw stworzyć więcej poradni małżeńskich, w których uczono by wzajemnej odpowiedzialności i umiejętności życia w stadle. Idea separacji nie jest rozwiązaniem na miarę naszych czasów - przekonuje prof. Pospiszyl. - Decydując się na nowelizację prawa, należałoby przyjąć rozwiązanie całościowe, regulujące na przykład status konkubinatu czy tzw. małżeństw na próbę. Żadne przepisy prawne nie utrzymają rozpadającego się małżeństwa. Separacja z konieczności zamiast rozwodu to układ zły i chory. Z projektu będą korzystały osoby, które są zbyt leniwe, aby przejść całą procedurę rozwodową. Także ci, którzy zdecydowali, że nie chcą być razem, ale i nie chcą być z nikim innym - mówi Piotr Ławacz, psycholog społeczny.
Obrońcy praw dziecka ostrzegają: jeśli rodzice skorzystają z instytucji separacji, a sąd nie ograniczy żadnemu praw do dziecka, pojawią się identyczne problemy jak w wypadku rozwodu. Nasili się walka o to, przy kim dziecko ma pozostać, także walka o kontakty z nim. - Prawidłowo przeprowadzony rozwód definitywnie kończy udrękę dziecka. Okres, w którym było traktowane jak moneta przetargowa, już się skończył. Instytucja separacji ułatwi natomiast szantażowanie współmałżonka dzieckiem, co nierzadko zmusi go do powrotu. Separacja jest więc nadzieją i dobrodziejstwem najczęściej dla jednego z małżonków, który zrobi wszystko, by zachować fikcyjne małżeństwo - podkreśla prof. Maria Łopatkowa.
Tymczasem zwolennicy projektu na plan pierwszy wysuwają właśnie dobro dzieci. - Małżonkowie pozostający w separacji mają szansę naprawienia swojego związku. Decyzja o rozwodzie podejmowana jest często pochopnie, pod wpływem negatywnych emocji, chwilowego gniewu. Gdy złość mija, okazuje się, że ludzie nadal chcą być z sobą. Szansą w instytucji separacji jest to, że w świadomości dzieci rodzice pozostają rodzicami i nie dają sobie wzajemnie prawa do znalezienia innego partnera. Poza tym ciągle istnieje szansa, że być może do siebie wrócą - przekonuje ks. Józef Augustyn, jezuita.
Separacja pozwoli też uniknąć nerwów i wydatków związanych z rozwodem, który może przecież ciągnąć się latami. Zapobiegnie późniejszym pretensjom i wzajemnym oskarżaniom o rozpad związku, co zdarza się przy orzekaniu winy w wypadku rozwodu. Podejmując decyzję o separacji, znosi się wprawdzie wspólnotę majątkową i dokonuje podziału opieki nad dziećmi, ale spory te będą przebiegać znacznie łagodniej - tłumaczą adwokaci zajmujący się sprawami rodzinnymi. - Separacja może się przyczynić do statystycznego zmniejszenia wskaźnika rozwodów - mówi Zbigniew Izdebski z Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Zielonej Górze. - W naszej obyczajowości rozwód prowadzi się "do bólu", obie strony angażują emocjonalnie dzieci, próbując udowodnić swoją rację.


JANUSZ NIEMCEWICZ wiceminister sprawiedliwości.
Instytucja separacji ma ułatwić wielu katolickim małżeństwom pozostającym w rozłączeniu prawne uregulowanie tego stanu. Ale poglądy w tej kwestii zależą nie tylko od motywacji religijnej. Niektórzy małżonkowie ze względu na wiek, sytuację rodzinną i środowiskową nigdy nie zdecydowaliby się na rozwód, a na separację - tak. Dość często spotykam małżeństwa, które postanowiły nie rozwodzić się do czasu, kiedy dzieci nie osiągną pełnoletności. Wtedy separacja jest dobrym rozwiązaniem. W Polsce bardzo wiele małżeństw żyje w faktycznym rozłączeniu - to znaczy formalnie małżeństwo istnieje, ale faktycznie ludzie żyją osobno. Ich sytuacja prawna jest trudniejsza niż osób po rozwodzie. Takim ludziom potrzebna jest separacja. W państwie prawa każdy obywatel powinien mieć wybór. W tym wypadku - między rozwiązaniem małżeństwa a separacją. Formalna separacja nie jest środkiem tak drastycznym jak rozwód, łatwiejsza jest bowiem ewentualna odbudowa małżeństwa. Z tym też wiążą się oczekiwania, że instytucja separacji będzie działała na rzecz pojednania małżonków. Można wtedy liczyć na reaktywowanie więzi małżeńskich, zwłaszcza gdy decyzji o separacji towarzyszyła motywacja religijna. Zaoferowana przez system prawny możliwość separacji stwarza pewną szansę, jeśli chodzi o zapobieganie lekkomyślnym rozwodom.
W czasie rozwodu dziecko bardzo często jest przedmiotem przetargu. Kiedy jeden z małżonków nie godzi się na rozwód, sprawa może się toczyć latami. Dziecko żyje w ciągłej niepewności i stresie. Separacja może złagodzić te konflikty. Małżonkowie bez orzekania o rozwodzie będą mogli uregulować wszelkie sprawy związane z rozpadem małżeństwa. Małżonkowie pozostający w rozłączeniu zastanowią się głębiej, w atmosferze wolnej od napięć, nad wartością małżeńskiej wspólnoty, a taki namysł skłoni do przywrócenia wspólnego pożycia lub rozejścia się, czego ustawa o separacji nie utrudnia. Przy orzekaniu o separacji czy rozwodzie jedną z najważniejszych kwestii powinno być dobro dziecka. Jeśli separacja jest sprzeczna z dobrem dziecka, sąd jej nie orzeknie.
Więcej możesz przeczytać w 48/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.