Obsesja zdrady

Dodano:   /  Zmieniono: 
Amos Oz, pisarz izraelski tworzący w języku hebrajskim, w roku 1995 wydał kolejną interesującą powieść - "Panterę w piwnicy"
 Wydawnictwo Muza opublikowało ją obecnie w dobrym przekładzie Danuty Sękalskiej. Oz (urodzony w 1939 r. ) pochodzi z rodziny żydowskiej, która w latach 30. przybyła do Palestyny z Polski oraz Rosji. Żydzi w jego powieściach nie są uwzniośleni. Jako prześladowane ofiary nauczyli się w walkach również roli katów, chcą być "panterami w piwnicy", nawet jeśli miewają dusze baranków.

Patriotyzm małych narodów łatwo staje się szkołą nienawiści

Bohater książki to dwunastoletni chłopiec mieszkający na przedmieściach powojennej Jerozolimy. Na początku wakacji w 1947 r. zakłada organizację "Wolność albo Śmierć", czuje się włączony w powszechne wówczas życie podziemne, pragnie być bohaterem, oprawcą, okrutnikiem i wybawicielem. Chłopiec - podobnie jak jego rówieśnicy z wielu krajów świata - stracił orientację, myli dobro ze złem, obronę z zabijaniem, miłość z nienawiścią. Odkrywa ze zdumieniem, że serdecznie lubi brytyjskiego sierżanta, który przyjechał tu z Canterbury na wojskową "służbę", a jest człowiekiem zagubionym, słabym, wrażliwym, interesuje się językiem hebrajskim i kulturą tych ziem. Dwunastolatek, rozdarty pomiędzy uwielbieniem dla Silnych i tkliwością dla Zagubionych, znajduje w Angliku przyjaciela. Przez swoich kompanów zostaje uznany za zdrajcę i odtąd będzie się zmagał z problemem zdrady, z tą straszną obsesją XX wieku. Ojciec bohatera jest człowiekiem uczonym, surowym i fanatycznym. Matka zaś mówi tylko jedno - decydujące dla sytuacji psychicznej chłopca zdanie: "Ten, kto kocha, nie jest zdrajcą". Chłopiec po prostu nie potrafi nienawidzić na zamówienie, na rozkaz. Jego koledzy krzyczą w scenie "sądu": "Dlatego, Profi, że ty kochasz wroga. Kochać wroga, Profi, to gorzej niż zdradzać tajemnice. Gorzej niż zdradzać żołnierzy podziemia. Gorzej niż donosić. Gorzej niż sprzedawać im broń. Nawet gorzej niż przejść do nich i walczyć po ich stronie. Kochać wroga to szczyt zdrady". Oto szkoła nienawiści, która nazywana jest tu cnotą. Dwunastolatek wypiera się swej przyjaźni dla smutnego, samotnego Anglika. Wrzeszczy do swych oskarżycieli: "Zwariowaliście! Odbiło wam! Nienawidzę tego Dunlopa, tej gęby meduzy! Nienawidzę go! Brzydzę się nim! Gardzę nim!". Zdradza samego siebie, cierpi, marzy o tym, żeby pójść w góry, skryć się tam przed wszystkimi, do niczego nie należąc, o nic nie walcząc. Tylko matka oraz starsza od bohatera o kilka lat dziewczyna mają odwagę się sprzeciwić powszechnemu obowiązkowi nienawiści. Jardena potrafiła wyśmiać żydowski, puerylistyczny fanatyzm: "Znowu mówisz jak Głos Walczącego Syjonu. Wy nie macie nic wspólnego z prawdziwym Podziemiem, ani ty, ani Ben Hur, ani, jak on się zwie, ten mały małpiszon. Podziemie to coś całkiem innego. Budzi grozę. Sieje śmierć. Nawet jeżeli nie ma innego wyjścia i trzeba walczyć, jest straszne". Jak bliskie są te problemy polskim pokoleniom konspiratorów, powstańców? W naszej literaturze pisano, choć nie często, że walka z wrogiem uczy bohaterstwa, ale i nienawiści, zabijania, pogardy, znieprawiającego fanatyzmu. Odważmy się wracać do Żeromskiego, do "Zarudzia" i "Wzlotu" Iwaszkiewicza, do "Popiołu i diamentu" Andrzejewskiego.
W powieści Oza pomiędzy rodzicami a dojrzewającym tuż po wojnie pokoleniem istnieje ściana. Na ostatnich stronach książki mamy jedyną, niesamowitą nocną rozmowę z ojcem: "... raptem zaczął mówić o sprawach, o których nigdy przedtem nie wspomniano u nas w domu, ponieważ było zakazane, takich, o które, co zawsze wiedziałem, nie wolno było pytać, i koniec. (...) Mrocznym głosem ojciec opowiedział mi, jak on i matka, jako dzieci, mieszkali blisko siebie w małym miasteczku w Polsce. Jak łobuzy z sąsiedztwa lżyli ich i bili bestialsko, bo Żydzi są bogaci, leniwi i przebiegli. I jak raz rozebrano go do naga w klasie, w gimnazjum, na oczach dziewcząt, na oczach matki, i wyśmiewali się, że jest obrzezany. Jego ojciec, to znaczy dziadek, jeden z dziadków zamordowanych potem przez Hitlera, przyszedł w garniturze i w jedwabnym krawacie na skargę do dyrektora szkoły, ale gdy wychodził, łobuzy schwytali go i z niego również zdarli ubranie w klasie, na oczach dziewcząt. Wciąż tym mrocznym głosem ojciec powiedział: - Ale teraz będziemy mieli Państwo Żydowskie. - I nagle mnie uścisnął, nie lekko, ale niemal gwałtownie. W ciemności trąciłem go ręką w czoło i zamiast okularów moje palce dotknęły łez".
To jedyne w tej książce zdanie o antysemityzmie, ale nawet takie wspomnienie nie zabiło w rodzicach tęsknoty za zupełnie innym krajem. Ojciec działał w podziemiu, walcząc o państwo, które właśnie powstawało, żył utopijną wiarą, że będzie ono wspaniałe i sprawiedliwe. Przynajmniej tej nocy nie myślał, jakie fanatyzmy wyzwolą się w Żydach. Syn zapewne łatwiej sobie wyobrażał niesnaski wewnętrzne, sądy - przeszedł już pierwszą lekcję nienawiści. Wolność niosła z sobą nie tylko radość, ale i zagrożenia.

Więcej możesz przeczytać w 3/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.