W grudniu ubiegłego roku reprezentujący AWS Jerzy Kropiwnicki przekonywał, że gospodarka wskutek zbytniego schładzania jest w kiepskiej kondycji i może być źle.

AWS przydałby się jakiś miejscowy Gorbaczow, który zaprowadziłby w tym ugrupowaniu nieco głasnosti
Także sytuację unii trudno określić jako komfortową. Po pierwsze, silniejszy partner dzieli się z nią owocami władzy w sposób podobny do tego, w jaki Rosja dzieliła się z ludową Polską łupami wojennymi. Po drugie, rola "czarnego luda", który ponosić ma odpowiedzialność za negatywne aspekty reform, nie najkorzystniej wpływa na popularność partii. Cóż jednak unia może zrobić? Niewiele. Dlatego co pewien czas robi awanturę. W praktyce makroekonomicznej nie istnieje nic takiego jak "czysta ekonomia". Zawsze przeradza się ona w ekonomię polityczną, w której istotne znaczenie odgrywają interesy finansowe i korzyści polityczne zarówno rządzących, jak i ubiegających się o władzę. Warto to sobie uświadomić, aby spokojnie rozważyć, co też takiego powiedział Leszek Balcerowicz i w jakim stopniu jego przestrogi są słuszne. Oceniając stan gospodarki odziedziczony po ekipie SLD-PSL, wicepremier zwrócił uwagę na kilka negatywnych zjawisk: nadmierną kreację "pustego" popytu, wywołanego niską dyscypliną finansów publicznych, nadmierny wzrost płac w przedsiębiorstwach państwowych, tolerowanie rosnącego zadłużenia tych przedsiębiorstw i jednostek budżetowych (szczególnie służby zdrowia). Wskazał na opóźnienie prywatyzacji i brak restrukturyzacji takich sektorów gospodarki, jak górnictwo, energetyka, telekomunikacja, ubezpieczenia, transport, przemysł zbrojeniowy; napiętnował wreszcie błędną politykę rolną, nie stymulującą wzrostu efektywności i nie poprawiającą dochodowości ludności wiejskiej. Na te odziedziczone zagrożenia nakłada się pogorszenie sytuacji zewnętrznej, związane z kolejnymi kryzysami finansowymi na świecie i ogólnym spadkiem koniunktury. Jest to czynnik niezależny, którego skutki może łagodzić odpowiednia polityka gospodarcza. Niestety - zdaniem Leszka Balcerowicza - prowadzona obecnie polityka jest niespójna i obok niewątpliwych osiągnięć (obniżka inflacji i redukcja nadmiernego popytu, stopniowa deregulacja cen energii oraz reformy: emerytalna i samorządowa) wykazuje wiele zaniedbań. Sprowadzają się one do utrwalenia wszystkich odziedziczonych problemów. Nie uporano się z narastającym zadłużeniem: kopalń, zbrojeniówki i PKP. Pomimo dwumiliardowej dotacji ich łączne zadłużenie wzrosło w 1998 r. z 17,7 mld zł do 20,8 mld zł. Nie poprawiła się dyscyplina budżetowa. Zaległości, jakie wobec budżetu i ZUS ma 21 największych publicznych dłużników, wzrosły o ponad połowę i wyniosły 4,5 mld zł (dodać tu można konieczność wyasygnowania z budżetu dodatkowo ponad 800 mln zł na pokrycie zasiłków chorobowych). Równocześnie zahamowany został program prywatyzacji energetyki (Górnośląskie Zakłady Energetyczne i Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin), hutnictwa oraz przemysłów naftowego i cukrowniczego. Niepokój premiera budzi także sytuacja w służbie zdrowia, na którą składa się lawinowy wzrost "dzikiego" zadłużenia tej sfery (łącznie z zaległościami w refundacji leków sięgnęło ono 6 mld zł) oraz źle przygotowany i niekompetentnie wprowadzany system kas chorych. Na zakończenie listy zarzutów Balcerowicz oskarża koalicjanta o działania mogące jeszcze bardziej popsuć sytuację. Ma tu na myśli lansowanie projektów ustaw dotyczących powszechnego uwłaszczenia, Prokuratorii Generalnej i skrócenia czasu pracy, a także zablokowanie reformy podatkowej. W odróżnieniu od równie sławnego raportu prokuratora Starra raport Balcerowicza nie zawiera specjalnych rewelacji. Nie ma w nim przynajmniej niczego takiego, o czym od dawna nie pisałaby prasa i co nie byłoby znane specjalistom. Zarazem oczywiste jest, że po skomasowaniu w jednym zwięzłym tekście memorandum nieźle spełnia funkcję "czarnego scenariusza" i prognozy ostrzegawczej. W jakimś stopniu już tę funkcję spełniło. Opinia publiczna została poinformowana. Projekt profesora Bieli odesłano (oby na zawsze) do "dalszych analiz", minister Wutzow wystąpił w roli kozła ofiarnego. Oponenci Leszka Balcerowicza zwracają uwagę na - być może nieprzypadkową - koincydencję czasową między jego wystąpieniem na unijnej konferencji i końcową fazą negocjacji na temat obsady stanowisk w urzędach wojewódzkich oraz na nieuniknioną kolejną fazę negocjacji koalicyjnych. Marian Krzaklewski oświadczył, że negocjacje te powinny się toczyć w spokoju i dyskrecji. Jak zapewnił, on przynajmniej nie popełni błędu swego partnera i nie ujawni publicznie informacji zawartych w tajnym raporcie o stanie państwa. Mimo że nie podoba mi się porównywanie rządów PZPR i AWS, jednak po tej wypowiedzi Mariana Krzaklewskiego opadły mi ręce. Bo jeżeli to, co powiedział Leszek Balcerowicz, jest supertajne, to zastanawiam się, czy AWS nie przydałby się jakiś miejscowy Gorbaczow, który zaprowadziłby w tym ugrupowaniu nieco głasnosti.
Więcej możesz przeczytać w 5/1999 wydaniu tygodnika e-Wprost .
Archiwalne wydania Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Komentarze