Oscar i ryki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jeżeli mamy zachować elementarną wiarę, że jednak "Polak potrafi", potrzebna jest refleksja nad tym, czego właściwie chcemy
"(Rząd) oczywiście jest krytykowany, niezwykle subtelnie, słyszę te ryki"
Edward Wende


Opozycja się dyknęła. Kwiaty należą się jednemu posłowi SLD i jednemu z PSL (notabene, niegdysiejszemu premierowi Pawlakowi). Gdyby nie oni, rząd zostałby odchudzony o jednego ministra i - zdaniem niektórych - od tego zaczęłoby się stopniowe redukowanie składu Rady Ministrów w trybie "salami" i bez większej szansy na powołanie następców. Świadczy o tym dobitnie postawa tych ponad 20 posłów AWS, na których mimo zabiegów Marian Krzaklewski nie zdołał wpłynąć.
Narodowe samopoczucie poprawia Oscar Wajdy i Midem Classical Pendereckiego. Zwłaszcza pierwsze wyróżnienie, dodatkowo okraszone watykańską projekcją "Pana Tadeusza" dla Ojca Świętego, jest miłą odskocznią od ponurego raczej tonu zimowych rozmów rodaków de publicis, bo przynajmniej jest okazja do pocieszającego "Polak potrafi".
A przecież laury dla Wajdy i dla Pendereckiego nie są wynikiem zbiorowego wysiłku Polaków. Talent obu artystów jest ich osobistym darem od Boga, a otrzymywane wyróżnienia są skutkiem długiej i wytrwałej pracy ich samych. Inaczej z kompozycją sceny politycznej, która jest plonem sposobu myślenia i wyborczych decyzji milionów dorosłych Polaków. Posłowie - podobnie jak kapłani "z ludu wzięci i dla ludu ustanowieni" - są emanacją cech i wyobrażeń wyborców: nie tylko tych, którzy głosowali, ale i tych, którzy figurują w kolumnie "absencja wyborcza". Skład reprezentacji parlamentarnej lepiej niż Oscar i Nobel odzwierciedla to, co "Polak potrafi". Nie jest zatem sejmowa geografia zjawiskiem samym w sobie, lecz projekcją zamieszania w umysłach i brzemiennych w skutki decyzji wyborczych. Nie chodzi mi o rozgrzeszanie polityków już zasiadających w poselskich i senatorskich ławach (zwłaszcza że sam uczestniczę w ich odpowiedzialności), lecz raczej o zwrócenie uwagi na decyzje czekające polskich wyborców już wkrótce.
Niedawno znacząca reprezentacja przedsiębiorców uhonorowała swym laurem Tadeusza Mazowieckiego. Uzasadnienie wpisane zostało w refleksję o czekających nas wyborach prezydenckich i w tezę, że nie można już dłużej działać na zasadzie "Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek". To prawda i dlatego pokraczna mi się zdała zamieszczona w poprzednim numerze "Wprost" opinia Jacka Rybickiego z AWS, że niezależnie od szacunku, "który Tadeuszowi Mazowieckiemu się należy, jest on politykiem bezpośrednio związanym z Unią Wolności. Oczywisty jest więc tutaj pewien sceptycyzm". Zadaję sobie po sobocie pytanie, czy "pewien sceptycyzm" nie powinien towarzyszyć "bezpośredniemu związaniu" innych kandydatów z innymi ugrupowaniami. Niestety, ogólnoświatowe doświadczenie demokracji podpowiada, że - poza zupełnymi wyjątkami - kandydaci muszą być z kimś związani.
Pytałem ostatnio w Czechach, jaką przyszłość ma przed sobą ruch "Dziękujemy", kwestionujący praski esta- blishment partyjny. Żaden z moich rozmówców nie rokował mu sukcesu. Każdy stwierdzał, że jak długo ruch ten nie podejmie decyzji stania się partią i wyłonienia formalnych przywódców, jego szanse na zmianę tamtejszego status quo są zerowe. Będzie tak mimo coraz gorszych sondaży dla obu rządzących faktycznie Czechami partii oraz mimo udzielania "wirtualnej" partii "wirtualnego" poparcia. Cóż bowiem z wysforowania się ruchu - o czym informują badania poparcia - na pierwsze miejsce, skoro nie jest on w stanie stworzyć faktycznej alternatywy ani dla Klausa, ani dla Zemana.
"Subtelne ryki" opozycji ani 21 zwolenników powszechnego uwłaszczenia (razem 229) też nie stworzą sensownej alternatywy. Jeśli mamy zachować elementarną wiarę, że jednak "Polak potrafi", potrzebna jest bardzo gruntowna refleksja nad tym, czego właściwie chcemy. Po Oscarze spytano Wajdę, co dalej. Wajda odparł, że czuje się teraz zobowiązany, by "jeszcze raz próbować wszystkiego od nowa". W polityce nie trzeba Oscara, by robić to samo. Wystarczy Wąsacz. Byle bez powszechnego uwłaszczenia!
Więcej możesz przeczytać w 5/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.