Kolos na miedzianych nogach

Kolos na miedzianych nogach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wskutek drastycznego spadku cen miedzi i srebra na światowych giełdach Polska Miedź straciła dziesiątki milionów złotych. Po trzech kwartałach tego roku zysk spółki jest prawie trzykrotnie niższy niż w tym samym okresie 1997 r. Szczególnie niepomyślne okazały się ostatnie miesiące. Cena miedzi na światowych rynkach zbliżona jest do kosztów jej wydobycia w Polsce.
Co wywołało tak duże perturbacje? Przede wszystkim specyfika rynku, recesja i giełdowe spekulacje. Głównymi odbiorcami miedzi są wielkie kombinaty przemysłowe. Ich zapotrzebowanie nie zmienia się w dużym stopniu. Już dwa lata temu banki inwestycyjne prognozowały pogorszenie sytuacji na rynku miedzi. Podaż tego metalu zwiększała się bowiem o kilka procent rocznie. Mało kto spodziewał się jednak aż tak dużego spadku cen. Na światowych giełdach spekulowano, że tona tego surowca nie powinna kosztować mniej niż 1770 USD. Tymczasem cena spadła poniżej 1600 USD.
Producenci mówią o konieczności ograniczenia produkcji. Amerykański koncern Phelps Dodge (czwarte miejsce na liście największych wytwórców na świecie) zapowiada redukcję zdolności produkcyjnych o 12 proc., czyli o 90 tys. t. Dopiero zmniejszenie rocznej produkcji o 200-300 tys. t, czyli o 20-30 proc., doprowadzi do równowagi - twierdzą giełdowi analitycy.
- Nie możemy ograniczyć produkcji, gdyż plan restrukturyzacji przedsiębiorstwa zakłada zwiększenie jej do 470 tys. t do końca stu- lecia, czyli o 20 tys. t więcej niż teraz - mówi Konrad Wawrzyniak, dyrektor Biura Handlu w KGHM. Kombinat zatrudnia 12 tys. osób, a koszt produkcji tony miedzi wynosi 1600 USD. W momencie prywatyzacji firmy wynosił on ok. 2 tys. USD i był wyższy od przeciętnego na świecie. Do roku 2000 koszt ten powinien się zmniejszyć o 150 USD.
Rynek miedzi charakteryzuje się dużą zmiennością notowań. W ostatnich trzech latach cena tony tego surowca wahała się od 3100 do 1570 USD. Dla Polskiej Miedzi, największego producenta w Europie, takie różnice mogą się okazać zabójcze. Rocznie KGHM sprzedaje ok. 450 tys. t miedzi. Wpływy z tego tytułu stanowią prawie 80 proc. przychodów kombinatu. Ponieważ dziennie produkuje on 1200 t miedzi, każdy spadek ceny na giełdzie o 100 USD oznacza stratę 120 tys. USD.
O cenie miedzi w dużej mierze decyduje gra wielkich funduszy inwestycyjnych, spekulujących giełdowymi notowaniami tego metalu. - Cena miedzi została oderwana od relacji podaży i popytu - twierdzi dyrektor Wawrzyniak. Gdy fundusze grają "na zwyżkę", skupują miedź. W ich ślady idą mniejsi gracze. W efekcie cena systematycznie rośnie. Gdy rekiny finansowe chcą zrealizować zyski, sprzedają miedź i jej wartość drastycznie spada. Teraz giełdowi gracze sprzedają miedź. Szacuje się, że na giełdzie w Londynie jedynie 5 proc. obrotów miedzią to transakcje, w wyniku których metal ten faktycznie przechodzi od sprzedającego do kupującego; 95 proc. obrotów stanowią działania spekulacyjne.
Miedziany kryzys został spotęgowany recesją w Azji. Z 12 mln t rocznej produkcji aż 5 mln wchłaniają tamtejsze gospodarki. Wszyscy oczekują ożywienia gospodarczego, zwłaszcza w Japonii. Do niedawna producenci mieli nadzieję na zwiększenie zakupów dokonywanych przez chińskie przedsiębiorstwa. Tymczasem niespodziewanie na światowy rynek trafia miedź pochodząca z Kraju Środka. Chiny stały się eksporterem tego surowca.
- Dzisiaj nikt nie jest w stanie przewidzieć, ile trzeba będzie zapłacić za miedź w przyszłym roku. Sądzę, że kurs nie przekroczy 1700 USD i nie spadnie poniżej 1600 USD - szacuje Konrad Wawrzyniak. Sytuacje ekonomiczną kombinatu mógłby poprawić handel srebrem (10 proc. przychodów firmy), który stanowi by-product wydobywania rud metali. KGHM dostarcza rocznie tysiąc ton tego kruszcu. Obecnie na światowych giełdach popyt na srebro znacznie przewyższa podaż. W tym roku rynek mógłby jeszcze wchłonąć ok. 160 mln uncji, ale tak duże zwiększenie produkcji nie jest możliwe.
KGHM Polska Miedź dąży do dywersyfikacji produkcji. Spółka poszukuje nowych złóż metali. Te znajdujące się w kraju nie należą do najbardziej wydajnych. Ponadto są położone głęboko pod ziemią, co znacznie podwyższa koszty wydobycia. Prezes KGHM Stanisław Siewierski twierdzi, że za dwa lata sprzedaż miedzi będzie źródłem połowy przychodów jego firmy. 40 proc. uzyska ze sprzedaży innych metali. 10 proc. ma pochodzić z usług telekomunikacyjnych. W Kongo kombinat eksploatuje złoża miedzi i kobaltu. Zamierza również inwestować na Kubie, gdzie chce wydobywać nikiel. Posiada też udziały w Polkomtelu i Telefonii Lokalnej.

Więcej możesz przeczytać w 47/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.