Go West!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Oprócz broni i najnowocześniejszego sprzętu optycznego do wyposażenia niemieckich służb granicznych należą odżywki dla dzieci, pieluchy jednorazowe, papier toaletowy, podpaski i środki przeciwbólowe. W RFN zbiegają się główne szlaki nielegalnych imigrantów z Europy Wschodniej, Azji i Afryki. Europa Zachodnia nie jest beczką bez dna - alarmują politycy Unii Europejskiej. Rupert Scholz, ekspert prawny CDU, nie chce czekać na międzynarodowe rozwiązania problemu masowej migracji biedoty świata do Niemiec i zaproponował ponowne zamknięcie granic.
Pofałdowany teren Saksonii na granicy z Czechami stał się ulubionym miejscem przerzutu nielegalnych imigrantów do RFN. Tędy przeszmuglowano połowę z 21 tys. cudzoziemców złapanych w Niemczech w pierwszym półroczu 1998 r. Dla wielu z nich droga na upragniony Zachód kończy się tragicznie. W październiku w okolicach Waldsassen, niedaleko czesko-niemieckiej granicy, policjanci bawarscy zatrzymali mały przeciążony samochód dostawczy. Podczas kontroli dokumentów funkcjonariusze usłyszeli krzyki i stukanie w ściany. Jak się okazało, w samochodzie stłoczono 75 Albańczyków, w tym pięć ciężarnych kobiet i kilkoro małych dzieci. Z powodu niedotlenienia dziewiętnastu uciekinierów odwieziono do szpitala. Tym razem imigranci mogli mówić o szczęściu, w przeciwieństwie do uciekinierów ze Sri Lanki - zwłoki 18 uduszonych wyjęto z zatrzymanego na Węgrzech zamkniętego samochodu.
W sierpniu w okolicach wsi Weißenborn ścigany przez policję dostawczy mercedes wpadł na mur. W samochodzie było 27 Albańczyków. Siedmiu z nich zginęło na miejscu, dwudziestu ciężko rannych przewieziono do szpitala. Zbiegłego kierowcę, 19-letniego Czecha z Mostu, złapano po wielkiej obławie lądowej i powietrznej. W tym samym miesiącu w innym pościgu w Saksonii wypadkowi uległo dziewięciu Chińczyków i czterech Wietnamczyków. W czerwcu w Bawarii z zamkniętego auta uwolniono 34 Albańczyków i Libańczyków, gdy przeciążony samochód przewrócił się na zakręcie.
Do tragedii dochodzi też nierzadko na granicy polsko-niemieckiej. W ubiegłym roku wyłowiono z Nysy zwłoki ośmiu osób - uciekinierów z Rumunii, Indii, Pakistanu i Afganistanu oraz czterech Polaków. Podczas przeprawy przez rzekę jeden z Afgańczyków wypuścił z rąk półtoraroczne dziecko. Policja zezwoliła rodzicom na pobyt do czasu wyłowienia ciała.Uciekli, gdy tylko znaleźli się bez nadzoru. Do sierpnia na polsko- niemieckiej granicy odnotowano 2703 próby przerzutu ludzi - o 37,1 proc. mniej niż w tym samym okresie 1997 r. W ubiegłym roku złapano 449 polskich przemytników ludzi, w pierwszym półroczu 1998 r. - 127. W materiałach niemieckich służb pogranicza (BGS) podkreśla się, że ta pozytywna tendencja jest rezultatem zaostrzenia kontroli i lepszej współpracy z polską strażą graniczną i policją. Liczba polskich przemytników jest jednak nadal wysoka. Wśród ponad dwóch tysięcy aresztowanych najliczniejszą grupę stanowią Czesi (22 proc.), Polacy i Niemcy (po 15 proc.), a następnie Turcy, Kurdowie i obywatele byłej Jugosławii. W przerzucie ludzi przez Polskę specjalizują się dobrze zorganizowane bandy z Rosji, Gruzji, Armenii, a nawet krajów Dalekiego Wschodu. Przez nasz kraj wiedzie tzw. Ostkanal - szlak azjatycki (z Ałma Aty, przez Moskwę, Petersburg, Mińsk, Wilno i Kijów) oraz odnoga trasy bałkańskiej, tzw. Balkanroute - (z Rumunii, przez Węgry, Rosję, Mołdawię i Ukrainę). Niemiecki wywiad (BND) szacuje, że na przerzut z Polski czeka ponad 400 tys. obcokrajowców. Do głównych ośrodków przemytu imigrantów do Europy Zachodniej zaliczane są też Ateny, Istambuł, Lagos i Bangkok. Obywatele państw arabskich przedostają się do krajów UE przez Turcję, Grecję i Albanię, a także przez Adriatyk lub Morze Jońskie. Z Włoch do Niemiec droga wiedzie głównie przez Austrię i Francję.
Według raportu Federalnej Policji Kryminalnej (BKA), w ubiegłym roku zatrzymano podczas prób nielegalnego przekroczenia granicy i zawrócono przeszło 88 tys. obcokrajowców. Niedawno w Darmstadt zakończył się proces przywódców jednej z band - dwóch Hindusów i Polaka, którzy przyznali się do przerzucenia prawie 500 ludzi z Indii, Rosji, Polski i Czech. Policja podsłuchała ponad 10 tys. rozmów telefonicznych tej trójki. Za same tłumaczenia zapłacono około miliona marek. W lipcu ujęto także niemiecko-turecko- albańską bandę, która przez cztery miesiące przemyciła do Niemiec tysiąc ludzi. "Królem szmuglerów" okazał się jednak Turek postawiony przed sądem w Baden-Baden, któremu zarzucono przemyt do Niemiec i innych państw UE 90 tys. ludzi.
Na posterunku w Pirnie, niedaleko niemiecko-czeskiej granicy, w rejestrze znajdują się nazwiska nielegalnych imigrantów z 63 państw. Opłata za przemyt jest uzależniona od odległości. Przerzut z Polski i Czech kosztuje 350-500 DM, z Turcji - 3 tys. DM, z Iraku - 6 tys. DM, z Pakistanu czy Sri Lanki - 25 tys. DM. Najwięcej płacą uciekinierzy z Chin - do 50 tys. DM. W razie niepowodzenia niektóre bandy gwarantują dwie następne (darmowe) próby przeszmuglowania przez granicę. Uchodźcom, którzy dotarli do celu, trudno się uniezależnić od przestępców. Najczęściej zmuszani są do handlu narkotykami i prostytucji, a ich dzieci "przyuczane" są do złodziejstwa.
Według niemieckiego wywiadu, przemyt ludzi stał się jedną z głównych dziedzin działalności mafii. Włoskie mafie współpracują z przestępczymi ugrupowaniami z byłej Jugosławii - shkoder i velipoje. W ubiegłym roku policja włoska aresztowała 300 członków mafii zaangażowanych w przemyt ludzi. Uczestniczące w tym procederze azjatyckie triady i bossowie rosyjskich mafii pozostają poza zasięgiem europejskich aparatów ścigania. Chińczycy organizują głównie przerzuty swych rodaków, zatrudnianych później w restauracjach i w domach publicznych.
Na przemycie obcokrajowców korzysta światek przestępczy, od fałszerzy dokumentów, poprzez przewodników i kierowców, po handlarzy narkotykami i stręczycieli. Zyski czerpią też hotelarze, właściciele lokali, taksówkarze, biura turystyczne, a nawet funkcjonariusze policji. W Zittau policja wzięła pod lupę 22 z 73 taksówkarzy, którzy pomagali w transporcie ludzi spod polskiej granicy aż do Bawarii. Według BND, w przerzucie na Zachód pośredniczy pewne rosyjskie biuro podróży. Przed kilkoma miesiącami we Frankfurcie nad Menem wylądował samolot ze "zorganizowaną grupą turystów" z Turkmenistanu. 89 osób znało tylko jedno słowo: "azyl".
Konszachty przemytników i stręczycieli ze służbami granicznymi i policjantami nie należą do rzadkości. W Pirnie aresztowano funkcjonariusza straży granicznej, który ostrzegał przemytników przed obławami i dostarczał im zdjęcia tajniaków. Prasa podała nie zdementowaną informację, że był on współwłaścicielem dwóch domów publicznych po czeskiej stronie granicy. W Sauerlandzie aresztowano 22 organizatorów przerzutu wschodnioeuropejskich kobiet, w tym kilku policjantów z Lüdenscheid. W wyniku obławy w domach publicznych uwolniono 24 kobiety, więzione przez siedem miesięcy w zaciemnionych, zaryglowanych pokojach. Organizatorką przerzutu kobiet była m.in. mieszkająca w Kolonii Alicja Z., z pochodzenia Pol- ka. Sprowadziła ona z okolic Gdańska 200 dziewcząt (w tym nieletnie), które sprzedała do niemieckich burdeli. Alicję Z. aresztowano w marcu tego roku. Szacuje się, że do pracy w domach publicznych przemyca się do krajów UE prawie pół miliona kobiet rocznie.
Dla przemytników ludzi Niemcy są krajem docelowym lub tranzytowym. Na granicy niemiecko-duńskiej do lipca tego roku złapano 1544 nielegalnych imigrantów, o 300 więcej niż w pierwszym półroczu 1996 r. Do patrolowania 69-kilometrowego odcinka granicy ze Szlezwikiem-Holsztynem Duńczycy skierowali dodatkowo 500 funkcjonariuszy. Austriacy zatrudnili w strefie granicznej 265 nowych policjantów. Niemcy zwiększyli BGS o 5 tys. ludzi. Do RFN nadal jednak trafia największa liczba obcokrajowców. W 1997 r. zarejestrowano w Niemczech 104 tys. podań o azyl (w Danii - niespełna 5 tys.).
Najlepiej strzeżoną granicę, wzmocnioną już po rozpadzie ZSRR, ma Finlandia. W 1996 r. zezwolenie na pobyt otrzymało w tym kraju zaledwie 350 osób. W najtrudniejszej sytuacji są Włosi, którzy muszą strzec wybrzeża o długości 8 tys. km. Przed rokiem w Pradze obradowało 34 przedstawicieli krajów europejskich, komisariatu ONZ do spraw uchodźców i Interpolu. Czechy są największą "dziurą", przez którą przedostają się do UE tysiące imigrantów. Już za kilka lat granice państw kandydackich będą stanowić rubieże unii i na nich spocznie główna odpowiedzialność za ochronę przed nielegalnym napływem ludności. W ocenie wspólnoty żaden z aspirantów nie jest dziś w stanie sprostać temu zadaniu. Niedostosowanie ich polityki wizowej do standardów UE jest równoznaczne z nieprzyjęciem do unijnej rodziny. Problem ten omawiano też we wrześniu tego roku w Bonn na konferencji sygnatariuszy układu z Schengen, pozostałych państw UE i krajów kandydackich.
Według ekspertów, zyski mafii z przemytu ludzi na świecie wynoszą 75 mld USD rocznie. Z państw byłego ZSRR do Europy Zachodniej chce się przedostać 3 mln obywateli, z Turcji - milion, we Włoszech na możliwość przerzutu czeka 700 tys. uchodźców. W Iraku umowę na przemyt do Europy Zachodniej można zawrzeć na bazarach, w Pakistanie dla zachęty do emigracji wyświetlane są filmy wideo pokazujące, jak Niemcy pobierają pieniądze z ulicznych automatów. Nikt oczywiście nie wyjaśnia, że najpierw trzeba mieć konto w banku. W Indiach przemytnicze kartele oferują swe usługi w prasie pod hasłem "Go West!". 

Więcej możesz przeczytać w 47/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.