Nie tylko pisarz

Dodano:   /  Zmieniono: 
Odszedł Carlos Fuentes – mistrz latynoamerykańskiej literatury. Polemista, erudyta, bywalec, dandys, światowiec. Jego śmierć oznacza koniec ważnego etapu w historii kultury.
To odejście poprzedził internetowy żart – niesmaczny, ale w pewnym sensie trafny. Dzień przed śmiercią Fuentesa użytkownik Twittera, używający nicka Umberto Eco, napisał: „Nie żyje Gabriel Garcia Márquez". Szybko okazało się, że to ktoś podszywający się pod noblistę. Márquez na szczęście żyje, jednak ruch literacki, który współtworzył, rzeczywiście przestał istnieć. Nie tylko dlatego, że jego najważniejsze dzieła powstały lata temu. Przede wszystkim grupa barwnych, a jednocześnie genialnych postaci literatury straciła kogoś, kto ich połączył, prowokował do działania, określał.

Carlos Fuentes – przez krytyków uznawany często za najmniej zdolnego pośród twórców latynoskiego boomu – był w tym ruchu postacią centralną. To on stał za dwoma ważnymi wydarzeniami, które dla iberoamerykańskich pisarzy stały się symboliczne. Pierwsze to premiera „Stu lat samotności" Márqueza, drugie – zawiązanie salonu artystycznego, grupy pisarzy o podobnych poglądach politycznych, tym samym języku, wrażliwości, ukształtowanej przez historię Ameryki Łacińskiej. Fuentes był pośród nich – Márqueza, z którym najbardziej się przyjaźnił, Llosy, Cortázara, Donoso – dandysem z dobrego domu.

Więcej możesz przeczytać w 21/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.