Pakt społeczny

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dziesięć lat po upadku komunizmupracownicy mają dość wyrzeczeń
 Wiele wskazuje na to, że Polsce zagraża fala napięć społecznych. Bunt zdesperowanych rolników jest pierwszym zwiastunem nadciągającej burzy protestów. Już widać kolejną nawałnicę w postaci strajku służby zdrowia. Za nią pojawią się następne, wywołane przez górników, pracowników przemysłu lekkiego, zbrojeniowego, nauczycieli, hutników. Niedługo też przyjdzie czekać na ponowną radykalizację wsi. Najpóźniej po żniwach na drogi wyjdą producenci zbóż, którzy nie będą mogli sprzedać swoich plonów producentom trzody chlewnej, ograniczającym nierentowną hodowlę. Wirus protestu będzie się przerzucał na kolejne środowiska nie zgadzające się na obciążanie ich konsekwencjami kłopotów gospodarczych. Jak ryba w wodzie poczuje się w tych warunkach opozycja, mnożąc żądania i utrudniając życie władzy. Nieuchronnie też cofną jej swoje poparcie prorządowe związki zawodowe, które staną przed dramatycznym wyborem wsparcia protestów bądź utraty popularności.
Ten czarny scenariusz ma dzisiaj coraz więcej szans na spełnienie. Dziesięć lat po upadku komunizmu miliony pracowników mają dość wyrzeczeń, zwłaszcza że widzą coraz większe materialne rozpasanie elit rządzących krajem. Niedługo przyjdzie czekać na moment, kiedy rozjuszone pielęgniarki przestaną słuchać dyrektora, który odmawiając im podwyżki, sam pobiera ze szpitalnej kasy równowartość ich kilkunastu pensji.
Nawis odkładanych przez całe dziesięciolecie aspiracji pracowniczych jest dzisiaj tak ogromny, a sytuacja gospodarcza tak trudna, że perspektywie mnożących się protestów należy przeciwstawić nadzwyczajne środki działania. W takich warunkach kapitalne znaczenie może mieć zawarcie paktu społecznego, regulującego zakres i rytm reform gospodarczych i społecznych. Jego osią winno być sprawiedliwsze rozłożenie ciężarów i systematyczne kontynuowanie zmian, bez zbójeckiego dyskontowania pojawiających się trudności. Może to zagwarantować tylko szerokie grono sygnatariuszy, rekrutujące się zarówno z koalicji rządowej, jak i opozycji, spośród związkowców, jak i pracodawców. W imię utrzymania spokoju społecznego trzeba przełamać bariery politycznej nienawiści i destrukcji. Dotarło już chyba do najbardziej zacietrzewionych, że rządowa fortuna kołem się toczy i ten, kto dzisiaj rzuca śrubami w siedzibę rządu, jutro sam może stanąć przed dylematem użycia policji przeciwko nowej fali demonstrantów. Jasne, że łatwiej się wyróżnić w partyjnej bójce niż w mozolnym budowaniu kompromisu, ale tylko głupcy biją się pomiędzy sobą, kiedy statek zmaga się ze sztormem.
Więcej możesz przeczytać w 7/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.