"Jeśli twoje dziecko mieszka nad brzegiem morza, lepiej nauczyć je pływać, niż budować na plaży mur!"- apelował niedawno dominikanin Gabriel M. Nissim OP na łamach "Przeglądu Powszechnego".
Zamiast zamykać się, wybierając odrzucenie bądź cenzurę, przygotowujmy do odbioru mediów audiowizualnych zarówno młodzież, jak i dorosłych, wychowujmy widzów aktywnych, wolnych i zdolnych do krytycznego dystansu.
Nie traktujmy telewizji jak "elektronicznego smoczka" - apelują pedagodzy. Według OBOP, prawie 97 proc. dzieci może ją oglądać praktycznie bez żadnych ograniczeń, a 93 proc. uwielbia reklamy. Wybierajmy programy, które chcemy wspólnie obejrzeć. Rozmawiajmy zarówno o filmach, jak i o reklamie. Tłumaczmy, na czym ona polega, jakie są jej zadania. Uczmy dystansu, krytycznego spojrzenia na nią, wyrabiania samodzielnego myślenia. Mówiąc o coli, dodajmy informację o szkodliwości tego typu napojów, których nie piją ludzie chcący zachować zdrowie i mieć dobre wyniki w nauce. Pamiętajmy, że nadal są książki i zabawy ruchowe. Zastanówmy się również, czy nasze dziecko naprawdę pragnie reklamowanej lalki Barbie, czy to my uważamy, że będzie z nią szczęśliwsze.
W innych krajach programy szkolne urozmaica się lekcjami o telewizji, komunikacji masowej i reklamie; wyjaśnia się, jakie reguły nimi rządzą. Uznano, że obcowanie z reklamami uczy uczestnictwa w nowoczesnym społeczeństwie i gospodarce rynkowej; rozwija umiejętność dokonywania wyborów w realnym świecie. Takich programów nie ma w polskich szkołach. Kto miałby bowiem uczyć dzieci zasad masowej komunikacji, jeśli dorośli Polacy nie do końca wiedzą, czym jest reklama. Jedyny program telewizyjny poświęcony reklamie (wzorowany na francuskim "Culture Pub") wycofano z anteny.
W ciągu ostatnich lat reklama przebyła w Polsce drogę, jaką w innych krajach przechodziła kilkadziesiąt lat. Jeszcze niedawno sensację budziły spoty Prusakolepu i wózków widłowych, barwnie i żywo pomalowane tramwaje, pierwsze reklamówki w radiu. Dzięki reklamie pojawiły się dziesiątki nowych stacji radiowych, monopolowi TVP zagroziły stacje prywatne (ich program stał się atrakcyjny i zróżnicowany właśnie dzięki wpływom ze spotów), a polskie czasopisma są dobrze wydawane i przy tym stosunkowo tanie. Na tym rynku funkcjonują dziś tysiące nowych firm - agencji reklamowych, firm marketingowych oraz badawczych. Dobrze płatną pracę znaleźli fotograficy, plastycy, filmowcy, absolwenci studiów humanistycznych. Reklama wykreowała np. modę na aktywny wypoczynek.
Reklamy nie rozumieją politycy. Próbują ją okiełznać, wprowadzając zakazy promowania kolejnych produktów -alkoholu, papierosów, samochodów, leków, gier, zabawek, usług adwokackich czy turystycznych - jakby w ten sposób w jakimkolwiek kraju udało się ograniczyć sprzedaż pewnych towarów czy usług. Najnowsze pomysły legislacyjne nie były konsultowane ze środowiskiem reklamodawców i agencji reklamowych. "Bo i tak wiadomo, co powiedzą" - mówił z przekąsem jeden z senatorów z PSL.
Tymczasem świat reklamy z wolna się jednoczy, tworząc mechanizmy samoregulacji - są one skuteczniejsze niż formalne zakazy, do których ominięcia wystarczy trochę inteligencji. Producenci papierosów rezygnują z umieszczania swych reklam w pobliżu szkół, zdejmują wielkoformatowe reklamy (na przykład z Domów Towarowych Centrum w Warszawie czy ze Skarbka w Katowicach), z powodzeniem włączyli też sprzedawców do ogólnopolskiej akcji niesprzedawania papierosów niepełnoletnim. Wytwórcy piwa trochę nieudolnie chcą przypomnieć stare hasło "Piłeś - nie jedź". Tylko producenci coli idą pod prąd - ustawiając następne dystrybutory na szkolnych korytarzach, nie uczestnicząc w działaniach na rzecz podniesienia jakości reklamy. Kodeksy etyczne i reklamowe samoograniczenia sprawdziły się w innych krajach, które na ich przygotowanie miały kilkanaście lat. Pierwszy kodeks tego typu powstał przecież w 1937 r. Czy polska reklama będzie miała tyle czasu?
Nie traktujmy telewizji jak "elektronicznego smoczka" - apelują pedagodzy. Według OBOP, prawie 97 proc. dzieci może ją oglądać praktycznie bez żadnych ograniczeń, a 93 proc. uwielbia reklamy. Wybierajmy programy, które chcemy wspólnie obejrzeć. Rozmawiajmy zarówno o filmach, jak i o reklamie. Tłumaczmy, na czym ona polega, jakie są jej zadania. Uczmy dystansu, krytycznego spojrzenia na nią, wyrabiania samodzielnego myślenia. Mówiąc o coli, dodajmy informację o szkodliwości tego typu napojów, których nie piją ludzie chcący zachować zdrowie i mieć dobre wyniki w nauce. Pamiętajmy, że nadal są książki i zabawy ruchowe. Zastanówmy się również, czy nasze dziecko naprawdę pragnie reklamowanej lalki Barbie, czy to my uważamy, że będzie z nią szczęśliwsze.
W innych krajach programy szkolne urozmaica się lekcjami o telewizji, komunikacji masowej i reklamie; wyjaśnia się, jakie reguły nimi rządzą. Uznano, że obcowanie z reklamami uczy uczestnictwa w nowoczesnym społeczeństwie i gospodarce rynkowej; rozwija umiejętność dokonywania wyborów w realnym świecie. Takich programów nie ma w polskich szkołach. Kto miałby bowiem uczyć dzieci zasad masowej komunikacji, jeśli dorośli Polacy nie do końca wiedzą, czym jest reklama. Jedyny program telewizyjny poświęcony reklamie (wzorowany na francuskim "Culture Pub") wycofano z anteny.
W ciągu ostatnich lat reklama przebyła w Polsce drogę, jaką w innych krajach przechodziła kilkadziesiąt lat. Jeszcze niedawno sensację budziły spoty Prusakolepu i wózków widłowych, barwnie i żywo pomalowane tramwaje, pierwsze reklamówki w radiu. Dzięki reklamie pojawiły się dziesiątki nowych stacji radiowych, monopolowi TVP zagroziły stacje prywatne (ich program stał się atrakcyjny i zróżnicowany właśnie dzięki wpływom ze spotów), a polskie czasopisma są dobrze wydawane i przy tym stosunkowo tanie. Na tym rynku funkcjonują dziś tysiące nowych firm - agencji reklamowych, firm marketingowych oraz badawczych. Dobrze płatną pracę znaleźli fotograficy, plastycy, filmowcy, absolwenci studiów humanistycznych. Reklama wykreowała np. modę na aktywny wypoczynek.
Reklamy nie rozumieją politycy. Próbują ją okiełznać, wprowadzając zakazy promowania kolejnych produktów -alkoholu, papierosów, samochodów, leków, gier, zabawek, usług adwokackich czy turystycznych - jakby w ten sposób w jakimkolwiek kraju udało się ograniczyć sprzedaż pewnych towarów czy usług. Najnowsze pomysły legislacyjne nie były konsultowane ze środowiskiem reklamodawców i agencji reklamowych. "Bo i tak wiadomo, co powiedzą" - mówił z przekąsem jeden z senatorów z PSL.
Tymczasem świat reklamy z wolna się jednoczy, tworząc mechanizmy samoregulacji - są one skuteczniejsze niż formalne zakazy, do których ominięcia wystarczy trochę inteligencji. Producenci papierosów rezygnują z umieszczania swych reklam w pobliżu szkół, zdejmują wielkoformatowe reklamy (na przykład z Domów Towarowych Centrum w Warszawie czy ze Skarbka w Katowicach), z powodzeniem włączyli też sprzedawców do ogólnopolskiej akcji niesprzedawania papierosów niepełnoletnim. Wytwórcy piwa trochę nieudolnie chcą przypomnieć stare hasło "Piłeś - nie jedź". Tylko producenci coli idą pod prąd - ustawiając następne dystrybutory na szkolnych korytarzach, nie uczestnicząc w działaniach na rzecz podniesienia jakości reklamy. Kodeksy etyczne i reklamowe samoograniczenia sprawdziły się w innych krajach, które na ich przygotowanie miały kilkanaście lat. Pierwszy kodeks tego typu powstał przecież w 1937 r. Czy polska reklama będzie miała tyle czasu?
Więcej możesz przeczytać w 7/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.