Archiwum Kiszczaka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kiedy publiczna telewizja pokazała nagrane podczas rozmów w Magdalence materiały filmowe przekazane jej przez gen. Czesława Kiszczaka, politycy prawicy uznali, że była to próba szantażu.
- Być może generałowi chodziło o pokazanie, że w jego prywatnym archiwum znajduje się jeszcze wiele materiałów kompromitujących postsolidarnościowych polityków. Może miał to być sygnał, że z tego powodu nie warto go zbyt mocno nękać procesami - uważa Marek Biernacki, poseł AWS, przewodniczący sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Czesław Kiszczak stanowczo zapewnia, że nic nie wyniósł z archiwów MSW. - Przez wiele lat byłem szefem MSW. Mam więc w głowie ogromną wiedzę, której ujawnienie mogłoby zaszkodzić prominentnym postaciom zarówno z prawej, jak i z lewej strony sceny politycznej. Ale nigdy tego nie zrobię. Takie mam zasady - podkreśla generał. Telewizja Polska dwukrotnie wyemitowała film dokumentalny "Skazani na siebie", w którym wykorzystano taśmy Kiszczaka. Materiał ten sugeruje, że przedstawiciele ówczesnej władzy oraz opozycji w Magdalence głównie biesiadowali i pozostawali w komitywie. Uczestnicy obrad "okrągłego stołu" ze strony solidarnościowej zaprotestowali zgodnym chórem. "Ja wtedy nawet wódki nie piłem, przy toastach tylko usta w kieliszku maczałem" - tłumaczył Lech Wałęsa. "Jak ktoś jest tajniakiem, to tym tajniakiem jest wszędzie" - mówił o Kiszczaku Władysław Frasyniuk, poseł Unii Wolności. - Działacze "Solidarności" powinni wiedzieć, z kim mają do czynienia, należało więc zachować stosowne środki ostrożności. Niepokojące jest to, że dziś nie kwestionują oni w zasadzie prawdziwości tych nagrań, tylko protestują przeciwko ich opublikowaniu - mówi Marek Biernacki. Solidarnościowi uczestnicy obrad "okrągłego stołu" zastanawiają się, w jaki sposób pracownicy SB sfilmowali narady w Magdalence. Lech Wałęsa, Władysław Frasyniuk, Bronisław Geremek twierdzą na przykład, że nic nie wiedzieli o filmowaniu spotkań. Czesław Kiszczak utrzymuje z kolei, że uprzedził wszystkich, iż kamery będą obecne. - Stawiam dużą skrzynkę najlepszej whisky każdemu, kto pokaże choć kawałek taśmy nagranej w Magdalence z ukrytej kamery - mówi generał. Posłowie KPN-Ojczyzna zwrócili się do ministra sprawiedliwości o wszczęcie postępowania wobec generała, oskarżając go o bezprawne zagarnięcie materiałów MSW. UOP zamierza z kolei wyjaśnić, czy posiadanie przez gen. Kiszczaka taśm "wyczerpuje znamiona przestępstwa". Przy okazji wyszło na jaw, że w archiwach urzędu nie ma żadnej wzmianki o istnieniu taśm. Czyżby funkcjonariusze SB - wzorem swojego szefa - zbierali tego rodzaju materiały na własny użytek? Władysław Frasyniuk twierdzi, że jest to ich "polisa na życie". Czesław Kiszczak oprócz taśm ma także zdjęcia wykonane przez funkcjonariuszy SB w Magdalence. Widać na nich ówczesnych liderów "Solidarności" - Lecha Wałęsę, Tadeusza Mazowieckiego, Adama Michnika - wznoszących toasty w towarzystwie ówczesnego szefa MSW i innych partyjnych prominentów. - Sprawa materiałów ujawnionych przez Kiszczaka potwierdza znaną już praktykę postkomunistów. Chcą oni dowieść, że przy "okrągłym stole" obie strony miały równą rację moralną. Skoro przedstawiciele ówczesnej opozycji fraternizowali się z władzą, pili razem alkohol, dziś egzekwowanie od byłych przywódców partyjnych odpowiedzialności za jakieś zbrodnie z czasów komunizmu jest nie na miejscu - uważa Kazimierz M. Ujazdowski, poseł AWS, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Według posłów AWS, ujawnienie przez gen. Kiszczaka taśm z archiwów MSW wskazuje na pilną potrzebę przeprowadzenia lustracji. W przeciwnym razie grozi nam nie kontrolowana wojna na teczki, taśmy, zdjęcia. - W tym kontekście widać, jak ważne jest powstanie Instytutu Pamięci Narodowej. Jeśli gen. Kiszczak ma więcej tego rodzaju materiałów, będzie je musiał przekazać instytutowi - mówi Marek Biernacki. Czesław Kiszczak przekonuje, że dotychczas byli funkcjonariusze SB nie ujawnili żadnych materiałów z archiwów PRL-owskich służb specjalnych. -Może wkrótce na jaw wyjdą fakty z przeszłości niewygodne dla wielu polityków. Byli funkcjonariusze SB, wezwani przed sąd lustracyjny, pod groźbą kary za składanie fałszywych zeznań zaczną mówić po prostu prawdę - uważa generał. Żałuje jednak, że w czasie rozmów w Magdalence nie było ukrytych kamer i mikrofonów. Jego zdaniem, byłyby to niezwykle cenne materiały dla historyków.
Więcej możesz przeczytać w 8/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.