O podoficerach

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Polsce jest około dwóch milionów bezrobotnych. W moim przekonaniu, tę liczbę należy uzupełnić kilkoma milionami polskich rolników, którzy - podobnie jak bezrobotni - utrzymują się z tego, że się utrzymują
Kilkaset osób - pisarze, redaktorzy, publicyści, naukowcy - wszystkich nie wymienię, podpisało list do ministra edukacji: "Zwracamy się do pana ministra o wycofanie poparcia dla podręcznika dla klas VII i VIII oraz szkół średnich autorstwa Leszka Andrzeja Szcześniaka. Podręczniki te i towarzyszące im poradniki merytoryczne głoszą antysemityzm, szerzą nienawiść między ludźmi, fałszują prawdę historyczną i godzą w dobro polskiego systemu edukacyjnego" - tak zaczyna się ten list. Całość w "Gazecie Wyborczej" z 15 marca i pełna lista sygnatariuszy. Pozwalam sobie, bez pytania autorów listu o zgodę, podpisać się pod nim także. Stanisław Tym - pisarz.

Dobrze. Przejdźmy do innych spraw. Podobno mamy mieć kolejne blokady dróg. Ciekawe, czy będą legalne? Ciekawe, bo poprzednie blokady były na przykład początkowo nielegalne. Policja chodziła między nielegalnymi blokującymi i robiła im zdjęcia jako dowód przestępstwa. Gdy już wszystkie zdjęcia porobiła, rząd ogłosił, że blokady są legalne, a zrobione zdjęcia uznaje się za zdjęcia pamiątkowe. Jarosław Kalinowski, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego (nazwa partii ukradziona), ogłosił nawet, że wszyscy blokujący powinni otrzymać uprawnienia kombatanckie. Zgłaszam Kalinowskiego do Nagrody Nobla w trzech dziedzinach - medycyna, literatura i ekonomia. Uzasadnienie mam jedno: Kalinowski pierwszy na świecie wymyślił coś, czego nikt nigdy by nie wymyślił.

"Nigdy i przez nikogo nie dam się wypchnąć z szeregu"
- powiedział minister Janiszewski. Łaskawco! Skoro nie dasz się wypchnąć, to daj się chociaż wypchać!



Będą zatem blokady, bo tak ogłosił Lepper, którego wszyscy się boją. A ponieważ Lepper jest Jędrek-Mędrek i bije się o własne pod hasłem, że bije się o polskie rolnictwo, więc łatwo z nim nie ma. Polskie rolnictwo, polska wieś... to nie jest temat na poemat. To jest temat na dramat. "Tym, którzy żywią i bronią - chłopom polskim, szczęść Boże" - zaczynał Józef Ptaczek zawsze w Wolnej Europie. I tak zostało, choć się już nawet tego nie mówi. Szczęść Boże, jakby Pan Bóg nie miał innych spraw na głowie tylko polskie rolnictwo. Dramat polega na tym, że prawie 30 proc. ludzi w Polsce żyje z rolnictwa. W krajach cywilizowanych rolnictwem zajmuje się tylko kilka procent ludności. Nasze 30 proc. to przeważnie ci, którzy ze swego rolnictwa utrzymują samych siebie i więcej nikogo. To tak, jakby 30 proc. ludzi w Polsce zajmowało się fryzjerstwem męskim i wszyscy ci fryzjerzy głównie by strzygli samych siebie. W Polsce jest około dwóch milionów bezrobotnych. Bezrobotny utrzymuje się z tego, że jakoś się utrzymuje. W moim przekonaniu, tę liczbę należy uzupełnić kilkoma milionami polskich rolników, którzy - podobnie jak bezrobotni - utrzymują się z tego, że się utrzymują.
Jakież to tragiczne - być tak zupełnie opuszczonym. Spędzać życie bezproduktywnie, jałowo i bez żadnej nadziei. Kilkadziesiąt lat komunizmu oduczyło podejmowania decyzji, strategicznych rozstrzygnięć we własnej zagrodzie i stworzyło mieszkańca wsi podobnego cechami do porostu. Trwa. Wegetuje w najgorszych warunkach. Ale wreszcie cierpliwość porostu się skończyła, a na nieszczęście dla wszystkich pojawił się Lepper. Teraz wszyscy na wyprzódki rzucili się do uzdrawiania. Premier się naradza, prezydent się naradza (oczywiście każdy z nich oddzielnie). Prezydent zniósł nawet kolejne chamskie wypowiedzi Jędrka-Mędrka Leppera, który ma maniery podoficera Armii Czerwonej. Pamiętam tę wiosnę 1945 r. w Ożarowie. Weszło ich dwóch, otworzyli drzwi kopnięciem. Niższy się uśmiechnął - miał metalowe zęby. Zdjęli kartoflankę z kuchni, garnek postawili na stole. Piętro wyżej ich żołnierze gwałcili panią M. A oni jedli naszą zupę, dopychając naszym chlebem. Zjedli całą, wypili wodę kolońską ciotki i poszli. Cokolwiek by mówić - przepędzili hitlerowców. Ale przyjemnie nie było.
Przyjemnie nie jest i teraz, gdy wódz rolników ustala różne sprawy z prałatem Jankowskim i z Lechem Wałęsą. Można temu ostatniemu tylko pogratulować, choć nie wiem, czego. Stoi trzech facetów na zdjęciu - razem 1,75 głowy. No, ale niestety, mamy też ministra rolnictwa, pana Jacka Janiszewskiego (JJ), który tak dużo dobrego zrobił, że nie chce odejść, choć powinien, bo już nie ma wątpliwości, że jako urzędnik państwowy podejmował decyzje bardziej opłacalne dla spółek prowadzonych przez jego kolegów niż dla skarbu państwa. Partia pana JJ - Stronnictwo Konserwatywno-Ludowe - wycofała swą rekomendację dla pana ministra. Ale JJ jest impregnowany na poczucie wstydu. "Ustąpię, jeśli mój następca będzie z SKL i będzie umiał dalej poprowadzić moją politykę rolną. Jeśli takiego kandydata nie będzie, zawieszę swą działalność w partii i zostanę na stanowisku" - powiedział JJ. Fajny chłopak. Najbardziej, oczywiście, leży mu na sercu dobro jego partii, czyli Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego. Ale tylko wtedy, gdy SKL zostawi go na stołku, bo przecież wiadomo, że nie będzie kandydata, który by umiał poprowadzić politykę rolną tak jak JJ. Szczególnie, że to JJ będzie opiniował. Jeśli więc SKL nie zostawi JJ w spokoju, JJ zrobi to, co pan Skiba w Spodku - wypnie się na swe ukochane SKL i "zostanie na stanowisku". Nawet mu to do głowy nie przyjdzie, że to nie on o tym decyduje, lecz premier.
"Nigdy i przez nikogo nie dam się wypchnąć z szeregu" - powiedział JJ. Łaskawco! Skoro nie dasz się wypchnąć, to daj się chociaż wypchać! Będzie okaz na pokaz dla przyszłych pokoleń - dowód na to, że łatwo nam tu nie było, rządzonym przez JJ i jemu podobnych.
Listem zacząłem i listem skończę. Wspomniałem tu niejakiego Skibę, a to dlatego, że list do mnie napisał. A ja się doń - jak to się pięknie mówi - ustosunkowałem. Do przeczytania w dzisiejszym numerze w "Poczcie", bo tu już by mi miejsca nie starczyło.
Więcej możesz przeczytać w 12/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Autor: