Jasny punkt

Jasny punkt

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przeraża pazerność świeżo wybranych funkcjonariuszy różnych szczebli na państwowe, czyli nasze pieniądze
Chciałoby się do tytułu dopowiedzieć: "...na smutnej mapie Polski". Na mapie znaczonej blokadami dróg, stratami, jakie powodują (pokrywanymi oczywiście przez nas, przez podatników), manifestacjami wrogości wobec państwa i jego organów. Na mapie znaczonej strajkami anestezjologów, głupotą i prywatą nie tylko maluczkich, lecz także przedstawicieli tzw. inteligencji. Przeraża pazerność świeżo wybranych funkcjonariuszy różnych szczebli na państwowe, czyli nasze pieniądze. Przeraża nieznajomość elementarnych prawd o finansach publicznych, przeraża liczba ludzi nie zdających sobie sprawy, że wymuszenie przez nich dodatkowych pieniędzy to odebranie ich komuś innemu, to ich brak na zaspokojenie pilniejszych potrzeb.

Przeraża też oczywiście słabość intelektualna ludzi na kierowniczych stanowiskach państwowych, wiceministra, który do dziś nie rozumie reguł gospodarowania funduszami publicznymi. Przerażają członkowie rządu zajmujący się podkopywaniem autorytetu swoich kolegów, nie wykonujący swoich zadań programowych, wypowiadający się w sposób nie licujący z zajmowanym stanowiskiem, czy wreszcie troszczący się wyłącznie o własny, ministerialny etat. Przerażają oczywiście działacze polityczni uznający wyższość hitlerowskiej gospodarki w Generalnej Guberni. Jako oficer Armii Krajowej oświadczam, że osobom tym nie zamierzam już podać ręki. Przy wszystkich naszych kłopotach i słabościach istnieją bowiem nieprzekraczalne granice opluwania ojczyzny.
Co więc jest jasnym punktem na tym ciemnym tle? Tym jasnym punktem jest polski pieniądz (nie panikujmy z powodu wahań jego kursu!) i pełna poświęcenia, bezinteresowności walka o zdrowie polskich finansów publicznych, walka przeciw ciemnogrodowi ekonomicznemu.
To właśnie troska o polski pieniądz, o polskie finanse, zapewniła naszej gospodarce pozycję, o jakiej wielu naszych sąsiadów może tylko marzyć. Niestety, już wielu zapomniało, jak wyglądaliśmy w latach 80., kiedy w sklepach nie było niczego. Wyobraźmy sobie, co by się stało, gdybyśmy zgodnie z żądaniami Leppera wydali rezerwy dewizowe na rozmaite dotacje i zasiłki, które zawsze można nazwać inwestycjami. Ile wart byłby wtedy nasz pieniądz, do którego mamy dziś zaufanie? Co by to była za gospodarka, w której rynek uznawano by za miarodajny dopóty, dopóki ceny może dyktować producent i sprzedawca, a nie także wtedy, gdy o zakupie i cenach decyduje nabywca?
To właśnie stróże naszego pieniądza i finansów publicznych dbają o to, by nasza gospodarka była odpowiedzialna, by nie ulec pokusom populizmu i demagogii i nie roztrwonić aktywów dających nam poczucie stabilności i bezpieczeństwa, chroniących nas przed zawieruchą ekonomiczną.
Zepsuć można zawsze wszystko, zwłaszcza pod hasłami altruizmu, ale w rzeczywistości w imię własnych egoistycznych, grupowych interesów. Dlatego mówimy i piszemy o naszych różnych błędach, chorobach i dysproporcjach. Dlatego ciągle trzeba przypominać o takich zagrożeniach, jak rosnący deficyt bilansu handlowego i płatniczego, ślimaczenie się prywatyzacji, opóźnienia przemian strukturalnych i ich skutki. Nie można się jednak godzić na zohydzanie obrazu naszej gospodarki, na mówienie o niej nieprawdy, na dawanie do rąk argumentów przeciw Polsce tym kołom na Wschodzie i na Zachodzie, którym nie w smak jest silna i stabilna Polska.
Więcej możesz przeczytać w 11/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.