Władza nafty

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pod koniec kwietnia 1999 r. - w wyniku połączenia Petrochemii Płock SA i Centrali Produktów Naftowych SA (pierwszej i piątej pod względem wielkości obrotów firmy w Polsce) - powstanie największy koncern w Europie Środkowej;
firma generująca ok. 8 proc. polskiego PKB oraz dostarczająca prawie 6 proc. wszystkich dochodów budżetu państwa. Zakłada się że w 2000 r. koncern będzie przerabiał ok. 13 mln ton ropy naftowej i prowadził ponad 2100 stacji benzynowych. W ten sposób zakończona zostanie prywatyzacja części sektora paliwowego o której zaczęto mówić już w 1992 r. Czy jednak nie jest to spóźniona prywatyzacja? Czy nowy koncern wymagający ogromnych nakładów inwestycyjnych będzie zdolny do konkurowania z zachodnimi gigantami na rynku który za dwa lata nie będzie już chroniony żadnymi barierami celnymi?

Roczna wartość rynku produktów naftowych w Polsce wynosi - według różnych szacunków - 5-7 mld dolarów. Eksperci oceniają że można na nim zarobić ok. 800 mln dolarów rocznie. Jednak w ostatnim roku zanotowano wyraźne zmniejszenie tempa wzrostu popytu na paliwa. O ile na przykład w 1994 r. wzrósł on o 14 proc. (w porównaniu z poprzednim rokiem) o tyle w ubiegłym roku kupiliśmy zaledwie o 1 proc. więcej benzyny niż w 1997 r. Eksperci Polskiej Izby Paliw Płynnych zauważają że po okresie dynamicznego wzrostu na początku lat 90. można obecnie mówić o stagnacji na rynku paliw. Ich zdaniem spowodowało ją spowolnienie tempa rozwoju gospodarczego zła sytuacja w rolnictwie oraz wzrost stawek podatku akcyzowego. W 1998 r. w Polsce sprzedano ponad 5 4 mln ton benzyny (i 5 5 mln ton oleju napędowego) czyli o 46 proc. więcej niż w 1991 r.
Na polskim rynku słabnie dynamika popytu rośnie natomiast liczba stacji benzynowych. W ubiegłym roku przybyło ich ponad 550 i obecnie jest przeszło 6300 Od pięciu lat trwa nie spotykany w innych krajach boom inwestycyjny; każdego roku liczba stacji zwiększa się o 10 proc. Eksperci Polskiej Izby Paliw Płynnych twierdzą wręcz że rynek jest bliski nasycenia. Systematycznie spadają rynkowe udziały niedawnego potentata czyli CPN; w ubiegłym roku należała do niego już tylko co piąta działająca w Polsce stacja benzynowa. Tymczasem w Europie Zachodniej praktycznie nie buduje się już stacji benzynowych. Nowocześniejsze silniki samochodów mniejsze zużycie energii przez przemysł wzrost wykorzystania gazu itp. powodują że spada popyt na benzynę. Eksperci francuskiej firmy konsultingowej Enerfinance Downstream Services szacują że w Europie Zachodniej wystarczy ok. 90 tys. stacji paliw. Oznaczałoby to że w ciągu najbliższych kilku lat trzeba będzie zamknąć ok. 40 tys. z nich. Prawdopodobnie do 2005 r. przestanie działać 20 tys. placówek z czego ok. 2 tys. w Niemczech. Francuscy eksperci są zdania że likwidacja stacji nie spowoduje żadnych utrudnień dla klientów.
Tymczasem w Polsce mówi się o konieczności budowy w najbliższych latach ok. 2 tys. stacji benzynowych. Jeżeli założymy że koszt budowy jednego obiektu wynosi 1 5 mln USD to w najbliższych latach inwestycje związane z dystrybucją paliw wyniosą ponad 3 mld dolarów. Zachodnie koncerny planują że na przełomie XX i XXI wieku będą miały w Polsce ponad tysiąc stacji benzynowych. Obecnie jest ich ok. 500. Mimo że marże jakie uzyskują w Polsce sprzedawcy paliw należą do najniższych w Europie Statoil chce mieć u nas w najbliższych latach 150 stacji Aral - 100 British Petroleum - 250 a Preem - 200. Zdecydowanie więcej niż w budowę stacji benzynowych trzeba jednak zainwestować w polskie rafinerie. Dwa lata temu ówczesne Ministerstwo Przemysłu szacowało że na unowocześnienie polskiego sektora naftowego potrzeba 7 4 mld dolarów. Ile będzie nas kosztowało opóźnienie prywatyzacji sektora paliwowego? Polskie rafinerie są mało efektywne i na razie przegrywają w rywalizacji z Zachodem. Program inwestycyjny dla Petrochemii Płock został rozłożony na osiem lat a wszystkie wydatki wyniosą 2 mld dolarów. W pierwszym etapie (1995-1997) wydano miliard dolarów. W latach 1998-1999 na inwestycje przeznaczono 650 mln dolarów z czego 40 proc. pochłoną przedsięwzięcia związane z ochroną środowiska. Zdaniem Konrada Jaskóły prezesa Petrochemii Płock już niebawem będzie to jedna z najnowocześniejszych rafinerii w Europie. Niedługo też okaże się czy płocka firma potrafiła wykorzystać parasol ochronny rozpięty nad polskim rynkiem paliwowym i czy zainwestowane pieniądze (pochodzące w 60 proc. z własnych kapitałów) pozwolą jej konkurować z zachodnimi koncernami. W 1997 r. Bruksela zgodziła się na przedłużenie o dwa lata ochrony celnej polskiego rynku. Zgodnie z umową stowarzyszeniową z UE w tym roku powinny zniknąć stawki celne na importowane paliwa. Jednak cła przestaną obowiązywać 1 stycznia 2001 r.
Najlepszym przykładem dystansu dzielącego nas od światowych gigantów jest należąca do koncernu Conoco rafineria w Humber w Wielkiej Brytanii przerabiająca dziennie ok. 207 tys. ton baryłek ropy i zatrudniająca zaledwie 676 stałych pracowników których wspomaga 150 kontraktowych konserwatorów. Polskie rafinerie zatrudniają kilkakrotnie więcej ludzi przy znacznie mniejszej produkcji. Gwoli sprawiedliwości należy jednak dodać że Płock to nie tylko paliwa ale także ok. 70 proc. wytwarzanych w Polsce chemikaliów oraz duża elektrownia. Niektórzy eksperci twierdzą że w najbliższym czasie trzeba będzie zwolnić dwie trzecie spośród 15 tys. zatrudnionych w Petrochemii Płock SA i CPN SA.
Mimo zmniejszenia tempa wzrostu popytu polski rynek jest nadal bardzo atrakcyjny dla naftowych potentatów. Ośmioprocentowy wzrost sprzedaży nowych samochodów jest jednym z argumentów przemawiających za inwestowaniem w naszym kraju. W ubiegłym roku eksperci Nafty Polskiej SA oceniali że w 2005 r. w Polsce będzie można sprzedać ponad 15 mln ton benzyny i oleju napędowego czyli o 4 mln ton więcej niż w 1998 r. W pobliżu granic Polski znajduje się trzynaście wielkich rafinerii z których większość nie wykorzystuje w pełni swoich mocy produkcyjnych. Do ekspansji na nasz rynek przygotowują się nie tylko rafinerie niemieckie (Leuna i Schwedt) ale także czeskie. Niemcy założyli że w ciągu najbliższych lat sprzedadzą w Polsce 3-4 mln ton paliw. Nasi południowi sąsiedzi już zrestrukturyzowali sektor naftowy a ich największy koncern - Unipetrol - zamierza wybudować w Polsce sieć stacji benzynowych. W poszukiwaniu rynków zbytu dla nowoczesnej rafinerii w Bratysławie słowacki Slovnaft przymierza się do inwestycji w południowej Polsce.

Roczną wartość krajowego rynku wyrobów naftowych ocenia się na 5-7 mld dolarów

Tymczasem przez ostatnie cztery lata zamiast prywatyzować rafinerie i CPN dyskutowaliśmy nad przyszłym kształtem sektora naftowego. Prywatyzacja stała się dla koalicji SLD-PSL raczej problemem politycznym niż ekonomicznym. Powołano administracyjną "czapkę" w postaci Polskiej Nafty. W jakim celu? Nieoficjalnie mówi się że w walce o wpływy w sektorze paliwowym żadna ze stron nie potrafiła pokonać przeciwników i dlatego powstała Polska Nafta. Powierzono jej nadzór nad programem restrukturyzacji i prywatyzacji sektora naftowego czyli również nad połączeniem CPN i Petrochemii. Nie sposób jednak oprzeć się wrażeniu że najważniejsze decyzje zapadały poza tą firmą. W 1997 r. Nafta Polska wysłała wstępne memorandum informacyjne do 40 światowych gigantów; odpowiedziało 13 firm (m.in. Agip BP Elf Neste Statoil) zainteresowanych inwestowaniem w Polsce. Ilu z nich nadal poważnie myśli o naszym rynku? W kwietniu 1998 r. KERM rozpatrywał wniesiony przez Ministerstwo Skarbu Państwa program restrukturyzacji i prywatyzacji sektora naftowego. Wicepremier Balcerowicz deklarował wówczas że program bardzo szybko będzie przedmiotem obrad Rady Ministrów. Przewidywano w nim przyłączenie do Petrochemii Płock SA na zasadzie inkorporacji CPN SA. Procedurę taką jednoznacznie określa kodeks handlowy. Oznaczałoby to że prezesem koncernu naftowego powinien zostać prezes Petrochemii czyli Konrad Jaskóła a jego siedzibą pozostałby Płock. W tej sytuacji ogłoszenie konkursu mającego wyłonić zarząd koncernu należy uznać za dziwoląg prawny. Wyborowi prezesa koncernu towarzyszyły spore perturbacje. Unieważniono na przykład pierwszą turę konkursu ponieważ nie wszyscy kandydaci na członków zarządu mieli wyższe wykształcenie. Drugą turę przerwał Emil Wąsacz minister skarbu państwa który uznał że w proponowanych zespołach zarządzających powinni się znaleźć menedżerowie zarówno z Petrochemii Płock jak i CPN. Zmieniono zasady konkursu - wycofano się z procedury wyboru zespołów zarządzających i skoncentrowano na wyborze jedynie szefa koncernu. 19 marca 1999 r. kandydaci na prezesów złożyli swoje oferty. Ostatecznego wyboru dokonała ministerialna komisja oraz wywodzący się z AWS minister Emil Wąsacz. Podczas półtoragodzinnego posiedzenia w gabinecie ministra Wąsacza przesłuchano kandydatów i szybko podjęto decyzję że prezesem nowego koncernu zostanie Andrzej Modrzejewski od połowy ubiegłego roku kierujący IX NFI. Jego najpoważniejszym kontrkandydatem był związany z Unią Wolności Jerzy Drygalski. W ostatecznej rozgrywce brano także pod uwagę Konrada Jaskółę.
W kuluarach Sejmu spekuluje się że wybór Andrzeja Modrzejewskiego wywołał konflikt w koalicji. Unia Wolności forsowała kandydaturę Jerzego Drygalskiego. W gronie polityków AWS poważnie mówiło się o dwóch osobach: Konradzie Jaskóle i Andrzeju Modrzejewskim. Wicepremier Janusz Tomaszewski popierał ponoć kandydaturę byłego wiceministra skarbu Janusza Michalskiego natomiast Andrzej Modrzejewski zyskał najprawdopodobniej poparcie Mariana Krzaklewskiego lidera AWS i "Solidarności". Czy spory wokół tak ważnej nominacji i ich zaskakujący finał nie spowodują nadmiernego upolitycznienia sektora naftowego? Czy nie wpłynie to na postawę przyszłych inwestorów giełdowych którzy wolą klarowne sytuacje i stabilne zarządy?


ANDRZEJ MODRZEJEWSKI
Od kilku lat pracuję w strukturach NFI kierowałem kilkoma spółkami i znam realia w jakich działają polscy menedżerowie. Poznałem również mechanizmy działania firm chemicznych. Myślę że poradzę sobie z zarządzaniem koncernem naftowym. Na razie siedzibą koncernu będzie Płock. Mam nadzieję że uda mi się znaleźć w tej sprawie wspólny język z pracownikami i związkowcami CPN. Na pewno nie dojdzie do zwolnień. Każdy fachowiec znajdzie dla siebie pracę w nowym koncernie. A w przyszłości? Być może po przeprowadzeniu dogłębnych analiz w gronie fachowców od zarządzania dystrybucji logistyki itp. przeniesiemy siedzibę w inne miejsce. Na pewno w tej sprawie nie będę się kierował żadnymi sentymentami. Zadecyduje o tym dobro firmy. W zarządzie koncernu będzie pracowało dziewięć osób. Znajdą się w nim menedżerowie z Petrochemii Płock i CPN oraz nowi wysoko kwalifikowani fachowcy. Nie widzę tam jednak miejsca dla dotychczasowych szefów obu łączących się firm. Trudno mi sobie wyobrazić współpracę z nimi. Przy napiętym harmonogramie restrukturyzacji nie ma czasu na przedłużanie rozgrywek nie pora także na kurtuazyjne gesty. Mam jednak nadzieję że uda mi się współpracować z nimi na innej płaszczyźnie; obaj są bardzo dobrymi menedżerami. Nie rozstrzygnęliśmy jeszcze kwestii nazwy i logo nowego koncernu. Wypowiedzą się na ten temat specjaliści w dziedzinie mediów i marketingu. Moim zdaniem powstanie nowa nazwa i nowy znak firmowy.

Można się również spotkać z opinią że nieoczekiwany wybór Modrzejewskiego jest odpowiedzią Ministerstwa Skarbu Państwa na spór między Petrochemią a CPN o to kto ma kierować nowym koncernem i gdzie ma się znajdować jego siedziba. Kiedy ujawniono szczegóły dotyczące połączenia obu firm związkowcy z CPN zdecydowanie zaprotestowali przeciwko zaproponowanym rozwiązaniom. Modrzejewski już przedstawił ogólny skład zarządu koncernu. Są w nim przede wszystkim menedżerowie z CPN i Petrochemii nie ma jednak żadnego z obecnych prezesów obu łączących się firm. Siedzibą firmy początkowo ma być Płock.
Andrzej Modrzejewski wywodzi się z kręgów związkowych. Na początku lat 90 otrzymał rekomendację "Solidarności" na studia MBA w USA. Uważany jest za dobrego negocjatora co może być istotne przy usuwaniu animozji pomiędzy Petrochemią a CPN. Do IX NFI którym Modrzejewski nadal kieruje należą przede wszystkim spółki z branży chemicznej. Czy jest to doświadczenie wystarczające do przeprowadzenia restrukturyzacji sektora naftowego? Z drugiej strony nikt w Polsce nie ma żadnego doświadczenia w tym zakresie bo do tej pory nie podjęto prywatyzacji tej branży. Dlatego też może dziwić że w regulaminie konkursu na stanowisko szefa koncernu za jedno z kryteriów wyboru uznano doświadczenie w prywatyzacji przemysłu petrochemicznego.
W skład IX NFI wchodzą m.in. Zakłady Elektrod Węglowych Stomil Bełchatów Zakłady Chemiczne Alwernia Izolacja Zduńska Wola Fabryka Śrub Śrubez Naftobudowa Holding. Wcześniej Modrzejewski był dyrektorem jednego z działów w IX NFI. Fundusz ten był zaliczany raczej do grona średniaków i jako jeden z nielicznych nie miał firmy zarządzającej. Mirosława Bojańczyka poprzedniego szefa IX NFI odwołano za to że zrezygnował z członkostwa w Stowarzyszeniu Narodowych Funduszy Inwestycyjnych. Mówi się o tym że powodem tego kroku była chęć zachowania niezależności. Modrzejewski od razu anulował tę decyzję.
Już niedługo giełda wyceni wartość nowego koncernu naftowego. Wcześniej podczas wymiany akcji poznamy siłę ekonomiczną obu partnerów. Czy sprawdzą się przewidywania ekspertów że akcje będą wymieniane w stosunku jeden do siedmiu (za jedną akcję Petrochemii siedem akcji CPN)? Według niektórych ocen sama Petrochemia Płock SA warta jest 4-5 mld dolarów.
Więcej możesz przeczytać w 16/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.