Lumpenproletaryat

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sierp i młot jest takim samym symbolem ludobójstwa jak swastyka
3 marca 1999 r. poseł Unii Wolności Paweł Brykowski w oświadczeniu poselskim zaatakował Zjednocze- nie Chrześcijańsko-Narodowe za zaproszenie Gianfranco Finiego do Polski zaś samego Finiego za złożenie kwiatów w Oświęcimiu mówiąc: "Uważam że zaproszenie pana Finiego do Polski przez Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe i jego wizyta w naszym kraju a szczególnie w byłym obozie koncentracyjnym były olbrzymim nadużyciem i nietaktem w stosunku do osób którym totalitaryzm wyrządził wiele krzywd. I nie ma tu znaczenia jeśli chodzi konkretnie o obóz w Oświęcimiu że działali tam niemieccy naziści a nie włoscy faszyści. Ideo- logia była przecież ta sama nieludzka zabójcza i nieprawa".

W tym samym stylu wypowiada się na łamach "Gazety Wyborczej" redaktor Tygodnika Powszechnego Adam Szostkiewicz pisząc: "Gianfranco Fini w asyście liderów Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego składa kwiaty w Oświęcimiu wygłasza mowę w polskim Sejmie przemawia w magistracie Krakowa. Jeszcze pięć lat temu był szefem włoskich neofaszystów. Dziś Stefan Niesiołowski tłumaczy że wszystko jest w porządku... Wielu polityków i obserwatorów nie wierzy w szczerość demokratycznych deklaracji ugrupowania Finiego a sam lider nadal spotyka się z bojkotem w kraju i na arenie międzynarodowej". Pan Szostkiewicz dodaje mimochodem że "Polska prawica narodowa lubi Le Pena. W 1995 r. na zaproszenie kilku polityków (m.in. ZChN i KPN) przyjechał do Warszawy jeden z jego najbliższych współpracowników Bruno Gollnisch".
Jest to mieszanina półprawd i insynuacji albowiem nie interesuje mnie wysoce nieprecyzyjne określenie - prawica narodowa. Ale tego już tak dobrze poinformowany redaktor "Tygodnika Powszechnego" nie był uprzejmy napisać. Skarży się że "Polska prawica narodowo-katolicka nie szuka pola do współpracy z największymi europejskimi partiami chadeckimi. Nie podpisuje z nimi porozumienia nie zaprasza liderów do Polski". I konkluduje: "Co może oznaczać "cywilizacja łacińska" jeśli nie dążenie do izolacji od wszystkich prądów duchowych i intelektualnych które jej heroldowie uznają za "obce"? A w płaszczyźnie politycznej - co jeśli nie walkę z liberalizmem i lewicą? Właśnie walkę - nie współpracę czy choćby "współistnienie". Współpracę proponuje się bowiem postfaszyście który dziś mówi: "Przepraszam za wszystko od pięciu lat jestem demokratą". I to wystarczy naszej prawicy. Gdy jednak to samo "przepraszam" wypowiada w imieniu komunistów Aleksander Kwaśniewski polska prawica chrześcijańska nie daje mu wiary i każe postkomunistom czekać w czyśćcu choćby następne milenium. Finiego zabiera się do Oświęcimia by złożył kwiaty na grobach ofiar nazizmu. Politykom SdRP odmawia się moralnego prawa do uczczenia pamięci ofiar stalinizmu do złożenia wieńca pod krzyżem katyńskim. Nieważne że byłeś faszystą - ważne że jesteś antykomunistą. Porywające świadectwo wartościom chrześcijańskim prawda" ("Gazeta Wyborcza" z 15 marca 1999 r.). Istotnie moje stronnictwo nie nawiązuje współpracy z partiami chadeckimi Europy Zachodniej ale wynika to z tego że są one przede wszystkim demokratyczne a nie chrześcijańskie często też są antychrześcijańskie. Oceniamy chadeckie partie Europy Zachodniej podobnie jak Episkopat Niemiec który zaproponował rodzimej chadecji rezygnację z przymiotnika "chrześcijańska" w nazwie. W przededniu integracji europejskiej ZChN poszukuje sojuszników wśród prawicowych partii Europy Zachodniej i znajduje ich w partiach wrażliwych na podobne zagrożenia ze strony laickiej lewicowo-l iberalnej ideologii. Porozumienie podpisaliśmy z francuskim ugrupowaniem gaullistowskim - RPR grecką Nową Demokracją irlandzką Fiana Fail i ostatnio z najsilniejszą partią włoskiej prawicy Sojuszem Narodowym którego liderem jest bardzo popularny we Włoszech Gianfranco Fini. Być może przyszły premier Italii?


Postkomuniści nie tylko jednoznacznie nie potępili systemu komunistycznego ale wielokrotnie występowali w jego obronie

Gianfranco Fini zerwał z jakimkolwiek odniesieniem do spuścizny włoskiego faszyzmu między innymi składając hołd ofiarom egzekucji w Rowach Ardeatyńskich (miejsce symbolizujące zbrodnie nazistów popełnione na narodzie włoskim). Lewica nie przyjmuje tego faktu do wiadomości atakując włoską prawicę jako "postfaszystów" i "faszystów". To samo robi lewica w Polsce. Jako zagrożenie dla demokracji było przez wiele lat przedstawiane przede wszystkim ZChN. Stefan Bratkowski był uprzejmy nazwać prof. Wiesława Chrzanowskiego führerem p. Małachowski pisał o zagrożeniu ze strony ZChN podstawowych praw i wolności a w "Gazecie Wyborczej" znalazło się nawet stwierdzenie że ZChN to "naziści". Jesteśmy przyzwyczajeni do tego typu inwektyw. I nie przypominam sobie by tak aktywni w przestrzeganiu przed groźbą prawicowego "autorytaryzmu" dostrzegali jakiekolwiek zagrożenia ze strony postkomunistów traktowanych jako polityczny sojusznik w walce z prawicą i Kościołem. Dlatego jako stronnicze i motywowane politycznie należy traktować zarzuty wobec włoskiego Sojuszu Narodowego. Zwłaszcza że najaktywniej atakują Finiego komunistyczne lewackie lumpy demonstrujące pod czerwonym sztandarem z sierpem i młotem będącym takim samym symbolem ludobójstwa jak sztandar ze swastyką. Po raz kolejny obserwujemy pokaz niesłychanego cynizmu i obłudy kiedy w obronie wolności występują ludzie którym nie przeszkadzają symbole komunistycznego ludobójstwa. Dobrze pamiętam uwagi o "jaskiniowym i zoologicznym antykomunizmie" nigdy natomiast o "jaskiniowym antynazizmie" lub "zoologicznym antyhitleryzmie". Świat starożytny był dlatego taki czysty, beztroski i pogodny, że nie znał dwóch wielkich plag: syfilisu i chrześcijaństwa... Chrześcijaństwo to wynalazek chorych umysłowo - twierdził Adolf Hitler (Allan Bullock Hitler - studium tyranii Warszawa 1975 r.). "Nie może być nic bardziej obrzydliwego niż religia" - napisał Lenin w liście do Gorkiego z 13 I 1913 r. Obaj "wodzowie" z godną podziwu konsekwencją wcielali powyższe poglądy w czyn. Skutki odczuwamy do dziś. Dlatego nie widzę najmniejszego powodu by lepiej traktować komunistów niż nazistów.
Nie mam też najmniejszego zamiaru bronić Benita Mussoliniego który po pewnych wahaniach został sojusznikiem Hitlera z wszystkimi tego konsekwencjami. Nie może to jednak oznaczać mojej zgody na stawianie na jednej płaszczyźnie włoskiego faszyzmu i niemieckiego narodowego socjalizmu gdyż byłoby to fałszowaniem historii. W ogóle nieporównywalne z terrorem w III Rzeszy były represje we Włoszech a także skala włoskich zbrodni wojennych. Tak pisze niechętny Mussoliniemu brytyjski historyk: "...celem inwigilacji było jedynie niepokojenie i zastraszanie ludzi niepokornych. Mniej dotkliwą karą było confino czyli wydalenie do określonej i zwykle odległej miejscowości. Prasa otrzymywała polecenia nieinformowania o tego typu politycznych restrykcjach ale niektórzy prawnicy skarżyli się że nikt kto został skazany na confino nie może korzystać z usług obrońcy powoływać się na świadków ani składać odwołania do zwykłego sądu. Często żartował [Mussolini - przyp. SN] że wiele kobiet chętnie by go poprosiło żeby skazał ich mężów na jeszcze dłuższe wygnania. Warunki pobytu na wyspach były ogólnie biorąc znośne choć dalekie od komfortu" (Denis Mack Smith Mussolini Warszawa 1994 r.). Rządy nazistów były natomiast pasmem terroru zbrodni i okrucieństwa. I w przeciwieństwie do Hitlera który bestialsko wymordował swoich przeciwników prowadząc wbrew żywotnym interesom Niemiec niszczycielską wojnę aż do kompletnej klęski Mussolini po prostu został 24 lipca 1943 r. stosunkiem głosów 19:7 przegłosowany i odsunięty od władzy. Wprawdzie po uwolnieniu przez niemieckich spadochroniarzy został Mussolini z łaski Hitlera szefem marionetkowego państwa w północnych Włoszech tzw. Włoskiej Republiki Socjalnej której władze dopuszczały się przestępstw ale nie sprawował faktycznej władzy o wszystkim decydowali Niemcy. I być może tu leży przyczyna że we Włoszech partia oskarżana o ideowe związki z faszyzmem mogła istnieć na scenie politycznej a najdrobniejsze nawet oskarżenie o sympatie nazistowskie całkowicie słusznie automatycznie eliminują z życia politycznego w Niemczech.
Ale istota zarzutu Adama Szostkiewicza a wcześniej Romana Graczyka i wielu innych publicystów sprowadza się do odmawiania - w imię antykomunizmu - prawa do skruchy postkomunistom. Problem polega na tym że ojczyzną postkomunistów nie jest III RP ale PRL. Świadczy o tym każdy numer Trybuny każda ważniejsza debata sejmowa tolerowanie w klubie SLD pana Ikonowicza otwarcie demonstrującego pod symbolizującym komunistyczne zbrodnie sztandarem z sierpem i młotem - nie przypominam sobie by jakakolwiek partia z którą porozumienie podpisało ZChN demonstrowała pod sztandarem ze swastyką. Postkomuniści nie tylko jednoznacznie nie potępili systemu komunistycznego i praktyk PRL ale wielokrotnie występowali w obronie tego co działo się w Polsce w latach 1945-1989. Ponadto postkomuniści korzystają z finansowego i materialnego zaplecza byłej PZPR w pokrętny sposób unikając spłaty ciążących na nich finansowych zobowiązań wobec skarbu państwa. W tej sytuacji uważam że składanie przez postkomunistów kwiatów w miejscach uświęconych krwią polskich patriotów walczących z komunizmem albo symbolizujących tę walkę nie jest aktem skruchy ale wyłącznie cyniczną manipulacją. Dodatkowo czym innym jest sytuacja polityków takich jak Gianfranco Fini których w okresie panowania faszyzmu we Włoszech nie było na świecie a zupełnie czym innym sytuacja wybitnych prominentów Polski Ludowej jak towarzyszy Jaskierni Kwaśniewskiego Millera i wielu innych. W przeciwieństwie do lewicowych publicystów uważam antykomunizm za wartość. To dzięki antykomunistom powstała wolna Polska.
Więcej możesz przeczytać w 16/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.