Underground

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozmowa z GORANEM BREGOVICIEM kompozytorem muzyki filmowej
Małgorzata Czarnecka: - Światową sławę kompozytorską zawdzięcza pan współpracy z Emirem Kusturicą. Napisał pan muzykę do trzech jego filmów m.in. "Undergroundu" nagrodzonego Złotą Palmą w Cannes.
Goran Bregović: - Współpracę nawiązaliśmy w sposób bardzo naturalny. Obaj pochodzimy z Sarajewa. Kiedy poznałem Kusturicę byłem gwiazdą rock and rolla w Jugosławii a on jeszcze studiował w Czechosłowacji na Akademii Filmowej. Wprawdzie już wtedy się przyjaźniliśmy ale nie pracowałem przy jego pierwszych filmach. Reżyserzy kończący czeską szkołę uważają że muzyka jest ostatnią rzeczą jaka liczy się w filmie; traktują ją jak protezę. Dlatego w pierwszych trzech obrazach Kusturicy muzyki praktycznie nie było. Po raz pierwszy pomyślał on o niej gdy kręcił Czas Cyganów . Od tej pory współpracujemy.
- Pańska muzyka wylansowała w świecie folklor jugosłowiański. Czy wojna i rozniecone przez nią nacjonalizmy miały też w tym swój udział?
- Wcześniej zagraniczna prasa nie dostarczała zbyt wielu informacji o naszej kulturze. O Jugosławii można było przeczytać na stronach poruszających zagadnienia polityczne nie zaś kulturalne. Pewnie gdyby nie doszło do wybuchu wojny nadal byłbym wzmiankowany jako lider Bijelo Dugme.
- Pańska muzyka filmowa coraz częściej zaczyna żyć własnym życiem - w oderwaniu od filmów które ilustruje.
- Nie jest to typowa muzyka filmowa. Momentami komponuje się z obrazem ale równie dobrze może istnieć bez niego. Łatwiej ją wylansować na zachodnich rynkach ponieważ można ominąć kwestię anglojęzyczności bez której płyty z tego obszaru Europy nie mają szans. Dzięki temu komponowana przeze mnie muzyka filmowa mogła zaistnieć w szerszym kręgu.
- Jak pan ocenia atrakcyjność filmów z punktu widzenia kompozytora muzyki?
- Niestety większość z nich jest mało interesująca. Moja generacja uważała film za najważniejszą sztukę XX w. Była w tych poglądach odosobniona. Dzisiaj film jest po prostu towarem. Miałem szczęście współpracować z reżyserami którzy uważają że jest to ważna dziedzina i warto w niej dokonać czegoś ambitnego. "Życie jest piękne" Benigniego jest jednym z najlepszych filmów jakie ostatnio miałem okazję zobaczyć. Kiedy widzę film w którym wszystko jest dobre odżywa we mnie nadzieja że warto pracować w tym biznesie.
- Dlaczego ostatnio coraz częściej odchodzi pan od muzyki filmowej?
- Trochę mam jej dość czuję się nią przesycony. Jej sukces jest związany z powodzeniem filmu. Często jest to jednak nieszczęśliwe połączenie. Niewielka część nakręconych produkcji trafia do kin a jeszcze mniejsza zostaje zauważona. Jeśli mam dylemat czy pracować nad muzyką do filmu czy koncertować zdecydowanie wybieram to drugie.
- Pańska muzyka postronnemu słuchaczowi wydaje się sublimacją folkloru Jugosławii. Jakie są inne źródła pańskiej inspiracji?
- Na moją twórczość oddziaływali różni wykonawcy - od cygańskich orkiestr po Góreckiego. Wielu artystów ludowych inspirowało mnie swoją prostotą zakorzenieniem w tradycji. Wpłynęło na mnie także kilku nowszych kompozytorów z kręgu rock and rolla. Tym co najbardziej podoba mi się we współczesnej muzyce jest brak granic powszechne przenikanie się różnych elementów. Również w muzyce stajemy się niewolnikami komunikacji. Można usłyszeć nową muzykę arabską z elementami reggae czy kompozycję taneczną przetworzoną dzięki Góreckiemu.
- Podkreśla pan w swoich wywiadach że czuje się przede wszystkim Europejczykiem. Czy to się zmieniło podczas ostatniej fazy konfliktu na Bałkanach?
- Kiedy zaczyna się wojna przestajemy być Europejczykami. Jesteśmy związani z miejscem z którego pochodzimy. Kiedy teraz powiedziałbym że czuję się strasznie potem zaś zobaczyłbym siebie mówiącego te słowa w telewizji albo przeczytałbym je w gazecie uznałbym taką wypowiedź za szablonową i nieszczerą a nie chcę być w ten sposób odbierany. O wojnie dowiadujemy się w szkole. Nic o niej jednak nie wiemy dopóty dopóki się nam nie przydarzy. W trakcie konfliktu nasze wyobrażenie o wojnie leży w gruzach bo zostało zbudowane na podstawie pomników filmów książek opowieści o bohaterskich czynach. Kiedy jednak popatrzymy na uczestników wojny którzy przypadkiem się w nią zaplątali nie dostrzegamy w tym materiału na książki i piosenki. Wojna okazuje się zbiorem przerażających losów ludzkich.
- Jak podczas wojny radzi pan sobie z zebraniem grupy koncertowej. W kraju obowiązuje przecież pełna mobilizacja.
- Kiedy wybuchł konflikt zespół był w Grecji. W przyszłym tygodniu koncertuję w Hiszpanii a chór znajduje się w Belgradzie. Mam poważne problemy z tym by ich stamtąd wydo- stać - do tej pory mi się to nie udało. W kraju nie tylko obowiązuje pełna mobilizacja ale również nie można z niego wyjeżdżać. Mam nadzieję że nie zawiedzie przynajmniej Orkiestra Symfoniczna z Poznania
- Czy współpraca z Kayah to próba zaistnienia poprzez muzykę niefilmową?
- Lubię produkować płyty lecz nie za często. W związku z tym że odniosłem sukces nie jest on sam w sobie dla mnie już tak ważny. Nastawiam się raczej na przyjemność. I traktuję to jako kolejne doświadczenie. Życie jest krótkie dlatego staram się teraz pracować wyłącznie dla przyjemności.
Więcej możesz przeczytać w 16/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.