21.12.2012, godzina 12.13
Odczekałem specjalnie do tego czasu, żeby napisać ten felieton, bo gdyby nastąpił koniec świata, to nie byłoby sensu siadać do komputera, ale sądzę, że ci, co kupili niezatapialne jachty i wykopali schrony w niedostępnych miejscach, do których ani temperatura + 999 st. C, ani półtorakilometrowej wysokości fale oceanów nie mogłyby dotrzeć, teraz będą chcieli wymyślić nowy termin apokalipsy, żeby odsprzedać nabytki innym jeleniom.
Mnie najbardziej przekonała wersja, że koniec świata nastąpi, kiedy prezes Kaczyński wstąpi do PO, a pierwszą stacją informacyjną, która o tym powie, będzie TV Niepokorni pod rządami Bronisława Wildsteina. Może świat z tego powodu by się nie zawalił, ale trzęsienie ziemi u nas mielibyśmy gwarantowane. Jednak takiego cudu według europosła Jacka Kurskiego się nie doczekamy, ponieważ Jarosław Kaczyński będzie rządził PiS dożywotnio – w wersji pesymistycznej, lub wiecznie – w optymistycznej.
Na razie koniec świata zmotoryzowanym szykuje pan minister Rostowski, który w 2013 r. chce ściągnąć 20 mld zł od kierowców nieprzestrzegających przepisów. To daje 500 zł od łebka. Podobno w gabinecie ministra odbyła się narada, na której dyrektorzy departamentów składali szefowi noworoczne życzenia.
– Zdrowia, szczęścia, pomyślności i wszystkiego, czego pan zapragnie – powiedział jeden z podwładnych.
– Pragnę 20 mld z mandatów.
– To życzenie dla resortu, ale czego pan życzy sobie prywatnie?
– Zdrowia i 5 mld z górką.
21.12.2013, godzina 12.12
Podobna Narada. Mówi minister.
– No i ile zebraliśmy z fotoradarów?
– 250 tysięcy.
– Dlaczego tylko tyle?
– Odbiło im i jeżdżą zgodnie z przepisami.
– I nikt nie przekracza dozwolonej prędkości?
– Tylko posłowie i przedstawiciele rządu.
– To proponuję – rzekł główny inspektor ruchu drogowego – żeby karać mandatem każdego, kto uruchomi samochód.
– A jeśli i tego nie zrobią?
– To dobierzemy z pieszych.
Odczekałem specjalnie do tego czasu, żeby napisać ten felieton, bo gdyby nastąpił koniec świata, to nie byłoby sensu siadać do komputera, ale sądzę, że ci, co kupili niezatapialne jachty i wykopali schrony w niedostępnych miejscach, do których ani temperatura + 999 st. C, ani półtorakilometrowej wysokości fale oceanów nie mogłyby dotrzeć, teraz będą chcieli wymyślić nowy termin apokalipsy, żeby odsprzedać nabytki innym jeleniom.
Mnie najbardziej przekonała wersja, że koniec świata nastąpi, kiedy prezes Kaczyński wstąpi do PO, a pierwszą stacją informacyjną, która o tym powie, będzie TV Niepokorni pod rządami Bronisława Wildsteina. Może świat z tego powodu by się nie zawalił, ale trzęsienie ziemi u nas mielibyśmy gwarantowane. Jednak takiego cudu według europosła Jacka Kurskiego się nie doczekamy, ponieważ Jarosław Kaczyński będzie rządził PiS dożywotnio – w wersji pesymistycznej, lub wiecznie – w optymistycznej.
Na razie koniec świata zmotoryzowanym szykuje pan minister Rostowski, który w 2013 r. chce ściągnąć 20 mld zł od kierowców nieprzestrzegających przepisów. To daje 500 zł od łebka. Podobno w gabinecie ministra odbyła się narada, na której dyrektorzy departamentów składali szefowi noworoczne życzenia.
– Zdrowia, szczęścia, pomyślności i wszystkiego, czego pan zapragnie – powiedział jeden z podwładnych.
– Pragnę 20 mld z mandatów.
– To życzenie dla resortu, ale czego pan życzy sobie prywatnie?
– Zdrowia i 5 mld z górką.
21.12.2013, godzina 12.12
Podobna Narada. Mówi minister.
– No i ile zebraliśmy z fotoradarów?
– 250 tysięcy.
– Dlaczego tylko tyle?
– Odbiło im i jeżdżą zgodnie z przepisami.
– I nikt nie przekracza dozwolonej prędkości?
– Tylko posłowie i przedstawiciele rządu.
– To proponuję – rzekł główny inspektor ruchu drogowego – żeby karać mandatem każdego, kto uruchomi samochód.
– A jeśli i tego nie zrobią?
– To dobierzemy z pieszych.
Więcej możesz przeczytać w 1/2013 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.