Kibuc SA

Dodano:   /  Zmieniono: 
Od komuny do efektywnego przedsiębiorstwa
Kiedy nasze psy zaczęły przypominać psy i normalnie się poruszać, uzyskaliśmy oczywisty dowód na to, jak wiele się we współczesnych kibucach zmieniło - mówi Uri Osri, menedżer w kibucu Rosh-Hanikra w zachodniej Galilei. Wcześniej psy przypominały opasłe kluchy i poruszały się z trudem. Wszystko przez to, że w kibucach nie płaciło się za wyżywienie, więc kibucnicy jedli bardzo dużo, jeszcze więcej - ich psy. Wystarczyło wprowadzić rachunek kosztów żywności dla poszczególnych rodzin (część kibuców jeszcze tego nie zrobiła), a ludzie przestali walczyć z otyłością, zaś psy zaczęły normalnie biegać. Jeszcze bardziej rewolucyjną zmianą był powrót do domów dzieci kibucników (też w części kibuców). Dotychczas wychowywały się poza domem, gdyż uznano, że zbyt częsty i bliski kontakt z rodzicami przeszkadza w ich społecznym i intelektualnym rozwoju. Najważniejsze zmiany wymusiła jednak w kibucach ekonomia. Wolny rynek i konkurencja spowodowały, że pierwotne wspólnoty rolnicze przekształciły się w wysoko wydajne przedsiębiorstwa prowadzące zaawansowanie badania i wykorzystujące osiągnięcia hi-tech. Niektóre z nich eksportują swoje produkty do ponad stu krajów. Część kibuców wprowadziła też dywersyfikację płac pracowników: dotychczas menedżerowie i specjaliści zarządzający majątkiem wartym setki milionów dolarów zarabiali tyle samo, ile osoby przygotowujące posiłki w stołówce. W większości zreformowanych kibuców różnice płac nie przekraczają jednak 30 proc. Przemysł stanowi ok. 70 proc. potencjału produkcyjnego kibuców. Największe znaczenie ma przemysł metalowy, tworzyw sztucznych, przetwórstwo żywności, elektronika, przemysł optyczny, tekstylny, skórzany, produkcja leków i chemikaliów. Większość fabryk zatrudnia poniżej stu pracowników. Są też jednak wielkie firmy, obsługujące kibuce z całego regionu (na przykład w branży bawełnianej). Firmy są spółkami joint ventures, w których poszczególne kibuce mają swoje udziały. I na odwrót - duże firmy są akcjonariuszami kibuców. Kibuce wytwarzają 33 proc. całej produkcji rolnej, 6,3 proc. produkcji przemysłowej, 9 proc. towarów na eksport, świadczą też 10 proc. usług turystycznych. Dani Bloch, jeden z menedżerów w Izraelskim Instytucie Eksportu, pytany o to, po co utrzymywać kibuce, skoro po kolei rezygnuje się z fundamentalnych zasad ich organizacji i funkcjonowania, odpowiada: - Taka jest demokratyczna wola kibucników. Bloch przekonuje, że większość kibuców wypracowuje zyski. W Izraelu mniej mówi się o tym, że kibuce przez lata korzystały z pomocy państwa: dotacji, ulg podatkowych, tanich kredytów. Wszystko dlatego, że stanowiły ważne ogniwo nie tylko gospodarki, ale także obronności. Ulokowane wzdłuż granicy państwa stanowiły część systemu wczesnego ostrzegania, a w razie konieczności kibucnicy zakładali mundury. Co interesujące, w kibucach widać rezultaty wychowania "dla wspólnoty". Spora część mieszkańców jest gotowa ciężko pracować i służyć w wojsku wyłącznie z pobudek etyczno-patriotycznych. Właśnie to sprawia, że kibuce nadal cieszą się dużą przychylnością państwa. Najważniejsze jest jednak dążenie do sprostania wymogom wolnego rynku. Jednym z najlepszych przykładów jest holding Milouot w zachodniej Galilei. Zrzesza on 29 kibuców i kilkanaście przedsiębiorstw: Miloubar produkuje pasze, Milouof zajmuje się przetwórstwem drobiu, Milouseev - przetwórstwem bawełny, Miloupri - pakowaniem owoców, Miloumos - selekcją i pakowaniem bananów, Milouad - informatyczną obsługą procesów produkcyjnych, Milouda - badaniami i rozwojem. W skład holdingu wchodzą też zakłady utylizacji odpadów i odzyskiwania wody używanej do produkcji. To ostatnie jest o tyle ważne, że w Izraelu woda jest surowcem strategicznym, a jej właścicielem jest państwo. Zdecydowana większość przedsiębiorstw wykorzystuje zamknięty obieg wody. Dzięki racjonalnemu wykorzystaniu wody krajobraz radykalnie się różni od tego, jaki można zobaczyć zaledwie kilkaset metrów dalej - w Libanie. W Izraelu widać bujną zieleń, liczne uprawy bananów, awocado, oliwek, jabłek, podczas gdy w Libanie - trochę trawy i karłowatych krzewów. Ustawiczne kłopoty z wodą sprawiły, że w wielu kibucach zajęto się produkcją urządzeń i systemów nawadniających, wykorzystując najnowsze technologie. Większość firm zajmujących się systemami irygacyjnymi eksportuje swoje produkty i posiada liczne międzynarodowe patenty. Bermad, niewielka spółka założona przez dwa kibuce (Evron - 75 proc. udziałów i Saar - 25 proc. udziałów), wysyła za granicę 80 proc. swojej produkcji. W 1998 r. wartość sprzedaży przekroczyła 40 mln USD (firma zatrudnia 300 osób). - Radzimy sobie z konkurencją dlatego, że nasze urządzenia są niezawodne, a serwis potrafi sprostać każdemu życzeniu klientów. Liczymy na rozwój współpracy z krajami wschodniej Europy, szczególnie z Polską - mówi Amos Shalev, odpowiedzialny w Bermadzie za eksport. Na rozwój wymiany z naszym krajem liczą też menedżerowie spółki Rahan Meristim w kibucu Rosh-Hanikra. Firma ta zajmuje się biotechnologią (m.in. zwalczaniem wirusów i chorób różnych upraw) oraz produkuje sadzonki drzew i krzewów owocowych, truskawek, cebulki kwiatów. Kibuc wprawdzie bardzo się zmienił, szczególnie od połowy lat 80., czyli od czasu wprowadzenia reform gospodarczych, nadal jest jednak formą demokracji bezpośredniej.


Kibuc (kibbutz) powstał jako wspólnota nastawiona na wzajemną pomoc i realizująca zasady sprawiedliwości społecznej. Pierwszy kibuc - Degania - powstał w 1908 r. niedaleko Jeziora Galilejskiego, a jego założycielami byli Żydzi z Europy Wschodniej. Wspólnoty żyjące w kibucach odegrały decydującą rolę w budowie państwa Izrael. Obecnie w Izraelu działa 270 kibuców, najczęściej położone są wzdłuż granic państwowych (najwięcej w północnej części kraju). Najmniejsze liczą ok. 40 członków, największe - ponad 1000. Najczęściej jednak w kibucu mieszka 300-400 dorosłych oraz ok. 200 dzieci. W kibucach żyje niemal 130 tys. mieszkańców Izraela (2,5 proc. populacji). Większość kibuców zrzeszona jest w trzech narodowych ruchach kibucowych (jeden stanowi 16 tzw. kibuców religijnych), wyznających odmienne ideologie. Przeciętny kibuc składa się z części mieszkalnej (domy i ogrody) i komunalnej (jadalnia, aula, biblioteka, basen, przedszkola, internaty i boiska dla różnych grup wiekowych, korty tenisowe, klinika medyczna, pralnia itp.). Pola, sady, stawy rybne, szklarnie usytuowane są przeważnie dookoła części mieszkalnej.

Najważniejszą rolę odgrywa zgromadzenie ogólne członków. Na co dzień kibucami kierują wybieralne komitety zajmujące się sprawami budżetu, mieszkalnictwa, produkcji, zdrowia, kultury, edukacji. Przewodniczący niektórych komitetów oraz sekretarz tworzą zarząd. Większość rutynowych zajęć członkowie kibuców wykonują na zasadzie rotacji. Stanowiska związane z finansami, administracją i zarządzaniem są wybieralne (zmiana następuje zwykle po dwóch, trzech latach). Coraz więcej stanowisk obejmują profesjonaliści nie będący członkami wspólnoty, a jednocześnie kibuce zaadaptowały wiele nowoczesnych metod zarządzania, marketingu, public relations. Większość członków kibucu pracuje na jego potrzeby, lecz w ostatnim czasie najszybciej rozwijają się przedsiębiorstwa regionalne, dlatego coraz więcej kibucników tam właśnie znajduje pracę. Rozwój przedsiębiorczości w kibucach spowodował jednak, że w niektórych z nich brakuje rąk do pracy: jedne zdecydowały się - mimo przywiązania do zasady samowystarczalności - na zatrudnienie pracowników z zewnątrz, inne - dają pracę młodzieży z Izraela i z zagranicy, w zamian oferując wikt i opierunek oraz bazę rekreacyjno-wypoczynkową. Jeden dzień w tygodniu obowiązkowo pracują też w kibucach uczniowie miejscowych szkół średnich. Ponieważ do Izraela przybyło w ostatnich latach ponad 1,5 mln imigrantów, kraj szybko się urbanizuje, wobec czego niektóre kibuce stały się częścią przedmieść większych ośrodków miejskich. To położenie pozwoliło im na rozwój typowo miejskich usług: publicznych pralni, firm kateringowych, hurtowni, a także różnych form opieki nad dziećmi i młodzieżą. Kibuce odgrywają też ważną rolę w asymilowaniu imigrantów: prowadzą dla nich pięciomiesięczne kursy historii, kultury bądź zarządzania połączone z intensywną nauką hebrajskiego. Uczestnicy takich kursów mogą się potem ubiegać o członkostwo w kibucu. "Kibuc jest jedynym miejscem na świecie, w którym udało się zrealizować marzenia ludzkości o sprawiedliwości, wolności i wspólnocie" - można przeczytać w ulotce kibucu Ein-Shemer, założonego przez Żydów z Polski w 1913 r. - To socjalistyczna utopia nie pasująca do społeczeństwa XXI wieku - oponuje dziennikarz z Tel Awiwu.

Więcej możesz przeczytać w 18/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.