Moda na gotowanie, na jedzenie zakotwiczyła wreszcie w polskich serialach. Nieśmiertelną wazę z zupą zastępują coraz ciekawsze dania, a ich przygotowywanie przed kamerą jest równie atrakcyjne jak policyjne pościgi lub romantyczne schadzki bohaterów. Naprawdę. Grający „Żyletę”, jednego z serialowych kucharzy w „Przepisie na życie”, Hacen Sahraoui wspomina, że gdy ludzie go rozpoznają i zaczepiają na warszawskich ulicach, to równie często jak pytania o dalsze losy związku Ani i Jerzego (Magdalena Kumorek i Borys Szyc) padają pytania o to, czy te dania naprawdę są takie dobre. Ludzie usiłują od niego wyciągnąć konkretne przepisy z kolejnych odcinków.
Uwaga na desery
Przygotowywanie jedzenia przed kamerą może być naprawdę apetyczne. Wiedzą o tym od lat twórcy dziesiątków programów kulinarnych, a także zachodni producenci filmowi – dość wspomnieć „Przepiórki w płatkach róży” czy „Julie i Julia”. Trzeba się tylko postarać. Jedzenie musi mieć w fabule swoje miejsce i znaczenie, nie być tylko zapychaczem. W końcu tu także mówimy o sztuce – sztuce kulinarnej. W startującym właśnie w USA i w Polsce (na kanale AXN) serialu „Hannibal” do tworzenia przepisów, które później w fabule wypróbowuje znany z „Milczenia owiec” przerażający Hannibal Lecter grany przez Madsa Mikkelsena, zatrudniono słynnego José Andrésa. Na planie zbudowano w pełni funkcjonalną kuchnię i tam rozgrywa się spora część tej brutalnej opowieści o seryjnych mordercach.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.