Cztery potęgi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozmowa z JIMEM WADIĄ prezesem firmy doradczej Arthur Andersen
Zofia Leśniewska: - Mimo wojny na Bałkanach, wskaźnik Dow Jones bije kolejne rekordy.
Jim Wadia: - Sytuacja gospodarcza na świecie się poprawia. Korea czy Tajlandia, bardzo poważnie dotknięte kryzysem gospodarczym, znajdują się już w lepszej kondycji. Udało im się powstrzymać recesję i opanować inflację. Podobnie jest w Brazylii. W Europie lokomotywami rozwoju są Niemcy i Francja, poprawia się sytuacja w Wielkiej Brytanii. Ale prawdziwym cudem gospodarczym naszych czasów jest sytuacja ekonomiczna Stanów Zjednoczonych, które przez ostatnie osiem lat miały niską inflację i wysoki wzrost gospodarczy. Wojna na Bałkanach jest tragedią mieszkańców tego regionu, ale w niewielkim stopniu odbija się na światowej gospodarce.
- W jakim stopniu kryzysy finansowe wpływają na ograniczenie inwestycji w krajach rozwijających się?
- W tej chwili wszyscy muszą rywalizować o kapitał i nawet kraje o stabilnej sytuacji gospodarczej usiłują pozyskiwać inwestorów. Podczas kryzysów gospodarczych inwestorzy lokują kapitał tam, gdzie jest bezpiecznie, gdyż zależy im przede wszystkim na stabilności inwestycji. Polsce udało się uniknąć światowych kryzysów gospodarczych. Nie ucierpiała na skutek kryzysu w Rosji, a wręcz przeciwnie, udało jej się utrzymać gospodarczą stabilność.
- Czy Polska jest nadal obiektem szczególnego zainteresowania inwestorów?
- Polska wciąż jest bardzo atrakcyjna nie tylko ze względu na wielkość rynku i stabilną sytuację polityczną, ale także dlatego, że można tu inwestować w rozwój tak ważnych i podstawowych sektorów dla gospodarki, jak energetyka czy telekomunikacja. Polska należy do grupy 25 proc. państw świata, którymi interesują się inwestorzy. Kto tutaj teraz nie zainwestuje, nie będzie miał drugiej szansy. Zarazem jednak Polska staje się krajem mniej atrakcyjnym dla inwestorów portfelowych. Spadają stopy procentowe i inflacja, zmniejsza się poziom deficytu, który nie musi być finansowany krótkoterminowymi inwestycjami spekulacyjnymi z zagranicy.
- Naszą gospodarkę czeka kolejne wyzwanie - wejście do Unii Europejskiej. W jaki sposób polskie firmy powinny się do tego przygotować?
- Z doświadczenia wiem, że najważniejsze jest otwarcie rynku na wolną konkurencję. Dotyczy to takich sektorów jak przemysł naftowy. Nadal istnieją taryfy celne, które trzeba znieść. Należałoby też przyspieszyć procesy prywatyzacji. W pierwszym etapie przemian, polskie spółki skupiły się na poprawianiu jakości swoich produktów. Wielu firmom się to udało, na przykład Zelmerowi czy Polarowi. Teraz polskie przedsiębiorstwa powinny się skupić na poprawie jakości zarządzania i na zwiększaniu swojej efektywności.
- Jak w skali od zera do pięciu punktów oceniłby pan gotowość polskiej gospodarki do konkurencji z zagranicznymi firmami?
- Trudno jest uogólniać. W tej skali banki otrzymałyby 1,5 punktu, zaś przedsiębiorstwa przemysłu lekkiego czy producenci artykułów gospodarstwa domowego - po 3,5 punktu.


Jim Wadia (50 lat) jest z wykształcenia adwokatem i biegłym rewidentem. Od 1977 r. związany z firmą Arthur Andersen. Na początku pracował w dziale podatkowym, potem został menedżerem, a w 1982 r. partnerem, czyli udziałowcem firmy Arthur Andersen. Specjalizuje się w międzynarodowym prawie podatkowym, międzynarodowych transakcjach kupna i sprzedaży, projektach reorganizacji i podziału spółek. W 1997 r. został światowym partnerem firmy oraz członkiem zarządu Arthur Andersen Worldwide i Arthur Andersen Worldwide Executive Council. Jest też członkiem Royal Society of Art.

- Od kilku lat tworzą się ponadnarodowe przedsiębiorstwa. Czy nie doprowadzi to do monopolizacji rynku?
- We wszystkich krajach obowiązuje ustawodawstwo antymonopolowe, które ogranicza tego typu zjawiska. Komisja Europejska prowadzi surową politykę uniemożliwiającą powstawanie takich karteli. Decyzje o przejmowaniu lub wykupywaniu poszczególnych firm powinny podejmować przedsiębiorstwa, kierując się rachunkiem ekonomicznym, rządy zaś muszą dbać o interesy klienta.
- Na świecie są dwa potężne bloki gospodarcze - Stany Zjednoczone i Unia Europejska. Na ile jest to trwały podział?
- Uważam, że za dwa, trzy lata Japonia stanie się potęgą gospodarczą, z którą trzeba się będzie liczyć. Za dziesięć lat to samo będzie można powiedzieć o Chinach. Na świecie będziemy mieli zatem cztery potęgi gospodarcze. Która z nich zacznie dominować, zależeć będzie od koniunktury. W latach 80. Japonię uznawano za przyszłą potęgę gospodarczą. Wcześniej sądzono, że centrum świata gospodarczego przeniesie się do Azji i basenu Oceanu Spokojnego. A wiemy, co się tam stało.
- Arthur Andersen jest obecny w Polsce od dziesięciu lat. Jak pan ocenia ten okres?
- Wszędzie na świecie Arthur Andersen podąża za swoimi klientami, którzy inwestują i przejmują przedsiębiorstwa w jakimś kraju. Tak było też w Polsce. W 1989 r. w polskim biurze pracowała dla nas jedna osoba, teraz jest ich 550. Mniej niż dziesięciu pracowników pochodzi z zagranicy, pozostali to Polacy. Spośród dziesięciu największych polskich firm osiem znalazło się wśród naszych klientów. Uczestniczyliśmy w procesie prywatyzacji TP SA, FSM, przemysłu tytoniowego, a teraz przygotowujemy się do prywatyzacji PZU i polskiego przemysłu naftowego.
Więcej możesz przeczytać w 21/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Rozmawiał: