Czy obywatele wykażą inicjatywę?

Czy obywatele wykażą inicjatywę?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jest sporo tematów, którymi Sejm z woli obywateli musiałby się zająć, gdyby złożyli oni odpowiednie projekty
Gdy media zaprzątnięte są niemal wyłącznie wojną w Jugosławii i lustracją, trzeba szukać dowodów na to, że żyjemy - mimo wszystko - w normalnym kraju. Wystarczy na chwilę zejść z linii medialnego ciosu i od razu okazuje się, że główny nurt życia w Polsce toczy się swoim zwykłym trybem. Spróbujmy więc nieco odetchnąć i porozmawiajmy chwilę o obywatelskiej inicjatywie ustawodawczej.

Informacja o uchwaleniu przez Sejm odpowiedniej ustawy pojawiła się na krótko i szybko zginęła w natężonym szumie środków przekazu. Czułem, że powinienem się nią bliżej zainteresować, ale zrazu pomyślałem sobie: jakie to ma dzisiaj znaczenie i kogo to obchodzi? Do normalnego stanu przywróciła mnie dopiero jedna ze stacji radiowych, prosząc o komentarz. Dzięki temu mogłem na chwilę wrócić do dawnych dobrych czasów, gdy powstawała Konstytucja RP. Mogę się mylić, ale chyba po raz pierwszy dyskutowaliśmy nad obywatelską inicjatywą ustawodawczą w trakcie przygotowywania w kancelarii prezydenta Wałęsy prezydenckiego projektu konstytucji. Wydaje mi się, że do instytucji obywatelskiej inicjatywy przekonał nas wówczas Wiktor Osiatyński - wybitny konstytucjonalista, a prywatnie mój stary przyjaciel. Różniliśmy się zawsze poglądem na władzę prezydencką: ja byłem za silną prezydenturą, on za systemem parlamentarno-gabinetowym, z silną władzą premiera, przypominającą system kanclerski. Będąc prawnikiem prezydenta, który wojował z parlamentem, chętnie słuchałem o instytucjach ustrojowych zmniejszających potęgę władzy ustawodawczej. O każdą z nich trzeba było toczyć boje z Sejmem. Sejm na przykład początkowo wcale nie był zachwycony ani perspektywą referendum konstytucyjnego, ani też instytucją obywatelskiej inicjatywy konstytucyjnej. Chciał zachować pozycję monopolisty: nie po to nas naród wybrał, żeby później wyręczać w decyzjach dotyczących zarówno projektu, jak i ostatecznego kształtu konstytucji. Szczególnie ostrą walkę stoczył w 1994 r. prezydent Wałęsa z rządzącą wówczas koalicją SLD-PSL o prawo do zgłoszenia obywatelskiego projektu konstytucji. Wygrał ją w końcu, a z prawa tego skorzystała "Solidarność", przedstawiając Sejmowi własny projekt konstytucji, poparty podpisami ok. 1,5 mln obywateli. Pamiętamy, że później projekt ten konkurował z projektem Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego i był sztandarem, pod którym gromadzili się przeciwnicy obowiązującej konstytucji i nikt nie był łaskaw przypomnieć, że to wszystko nie byłoby możliwe, gdyby prezydent Wałęsa nie zgłosił i nie obronił projektu wprowadzenia do ustawy o trybie przygotowania i uchwalenia konstytucji obywatelskiej inicjatywy konstytucyjnej. Pozostałością dawnych zmagań jest art. 118 konstytucji, przyznający "grupie co najmniej 100 000 obywateli mających prawo wybierania do Sejmu" inicjatywę ustawodawczą. Tryb postępowania w tej sprawie ma zgodnie z konstytucją określać ustawa i Sejm ostatnio taką właśnie ustawę uchwalił. Nie jest ona jeszcze obowiązującym prawem, a więc nie warto opisywać szczegółów. Być może będzie kiedyś podstawą do wnoszenia projektów ustaw w sprawach, którymi Sejm nie chce się zająć, bo nie są tym zainteresowane partie. Wprawdzie o ostatecznym losie takich projektów zawsze będzie decydował Sejm, ale nie będą to decyzje bez konsekwencji politycznych dla parlamentu, jeżeli za projektami stać będzie znaczna część opinii publicznej. Nie wiem, jaką rolę odegra w przyszłości obywatelska inicjatywa ustawodawcza i czy nie podzieli losu skargi konstytucyjnej, będącej instytucją prawie martwą. Jest jednak sporo tematów, których Sejm unika, a którymi z woli obywateli musiałby się zająć, gdyby złożyli oni odpowiednie projekty. Na przykład kara śmierci, tryb doraźny, reprywatyzacja, powszechne uwłaszczenie czy - last but not least - dekomunizacja. Ludzie! Wysilcie swoją fantazję i do roboty. Co z tego wszystkiego będzie - jak zwykle - nie wiadomo.
Więcej możesz przeczytać w 21/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.