Terror w Londynie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kto zamordował dziennikarkę BBC?
Była jedną z najpopularniejszych dziennikarek i prezenterek telewizyjnych. Od wielu lat pracowała w BBC. We wrześniu miała wyjść za mąż. 37-letnia Jill Dando zginęła ponad tydzień temu od strzału w głowę. Dramat rozegrał się w biały dzień na schodach jej własnego domu w Fulham w zachodnim Londynie. Człowiek, który dokonał zamachu, nie został jeszcze ujęty. Policja wciąż szuka motywu. Po telefonicznych pogróżkach, których adresatem był szef redakcji dzienników BBC, coraz poważniej bierze się jednak pod uwagę "wątek serbski". Śmierć Jill Dando wywołała w kraju szok. Prasa porównała go nawet do żałoby, jaka latem 1997 r. ogarnęła Brytyjczyków po wypadku, w którym zginęła księżna Diana. Wydawało się, że sympatyczna, ładna i inteligentna Jill nie mogła mieć wrogów. Była człowiekiem bezkonfliktowym. W pracy miała wielu przyjaciół, cieszyła się ogromną popularnością wśród telewidzów. Uchodziła za "królową" brytyjskich prezenterek telewizyjnych. Prowadziła dzienniki, a także m.in. magazyn turystyczny "Holiday". Jej narzeczony, 36-letni ginekolog Alan Farthing (policja od razu wykluczyła go z kręgu podejrzanych), nie potrafił znaleźć powodu, dla którego dokonano zamachu na jej życie. Jill Dando była jednak osobą publiczną, a sława zawsze niesie z sobą pewne elementy ryzyka. Prowadzący dochodzenie funkcjonariusze Scotland Yardu nie wykluczyli żadnej hipotezy. Przygotowywano jednocześnie komputerowy portret pamięciowy mordercy. Dziennikarka mogła zginąć z rąk psychopaty, gdyż ustalono, że miała prześladowcę. Ale broń, z której ją zastrzelono - półautomatyczny pistolet, kaliber 9 mm - równie dobrze mogła należeć do płatnego morder- cy. Trudno wykluczyć, że Jill nie miała nie znanych sobie wrogów w londyń- skim światku przestępczym. Przez cztery lata z Nikiem Rossem prowadziła realizowany na żywo wspólnie z policją program "Crimewatch UK", zajmujący się wykrywaniem zbrodni i poszukiwaniem osób zaginionych. Kiedy się jednak okazało, że już następnego dnia po zamachu dyrektor redakcji dzienników BBC Tony Hall otrzymał trzy anonimowe telefony z pogróżkami od człowieka podającego się za Serba, zaczęto poważnie rozważać motyw polityczny. W prasie pojawiły się spekulacje o istnieniu w Londynie serbskiego "szwadronu śmierci". Anonimowy Serb przyznał, że Jill Dando została zamordowana w odwecie za zbombardowanie przez NATO ośrodka RTV w Belgradzie. Następną osobą ma być dyrektor Hall - ostrzegł. W Centrum Telewizji BBC przy White City w Londynie zaostrzono środki bezpieczeństwa, a szef dzienników wraz z rodziną został przeniesiony do innego mieszkania, gdzie przebywa pod ochroną po- licji. Jill Dando prawdopodobnie "naraziła się" serbskiej społeczności mieszkającej w Wielkiej Brytanii, gdyż prowadziła organizowaną na antenie telewizji BBC akcję dobroczynną na rzecz albańskich uchodźców z Kosowa. Wprawdzie serbska telewizja w Belgradzie zamieściła relację o jej zabójstwie, lecz Scotland Yard wyklucza, że zamach na nią był dziełem agentów serbskiego rządu. John Stalker, były szef brygady antyterrorystycznej w Manchesterze, bierze raczej pod uwagę to, iż przeprowadziła go grupa serbskich dysydentów mieszkających w Londynie.

Więcej możesz przeczytać w 19/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Autor: